Nie minęło wiele czasu od mojego wpisu, w którym opisywałem jak to smutno jest kiedy portale z oprogramowaniem i producenci aplikacji wciskają nam śmieci. Jednak pojawiła się nadzieja, taka malutka gwiazdka z nieba, która robi się coraz większa i świeci mocniej. A jej światło jest wstanie przysłonić te wszystkie zbędne rzeczy jakie możemy napotkać przy Instalacji czegokolwiek. Ta gwiazdka to program Unchecky. Póki co jest on w fazie Beta, ale dostaje bardzo często aktualizacje i staje się coraz silniejszą bronią przeciwko nachalnym instalatorom. Przyjrzyjmy się jak sytuacja ma się teraz.
Oczywiście na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie jest to program w stu procentach skuteczny. Po pierwsze jest jeszcze we wczesnej fazie rozwoju, a po drugie jest z nim trochę tak jak z nawigacją samochodową – mocno ułatwia życie, ale nie zwalnia z myślenia. Mimo to Unchecky mocno walczy. I o ile na początku nie nadawał się do niczego to jego autor ruszył pełną parą i dorzuca potężne i znaczące aktualizacje co kilka dni. Od pierwszego publicznego wydania, które miało miejsce pod koniec listopada ubiegłego roku program zrobił kilka kroków na przód.
I są na tyle duże kroki, że ze spokojnym sumieniem mogę go polecić. Ale czym tak naprawdę on jest?
To swego rodzaju strażnik, który czuwa w naszym systemie i uniemożliwia nam zainstalowanie zbędnego programu, który jest umieszczony w instalatorze innego. Po prostu odznacza za Nas odpowiednie opcje, a gdy jakimś cudem jest to niemożliwe to informuje Nas o tym, że próbujemy zainstalować jakiegoś śmiecia. Musicie mi wierzyć, program działa lepiej niż ja to opisuję.
(Myślę, że idealnie obrazują to zrzuty ekranu wykonane przeze mnie.. Za kilka linijek pojawi się także filmik autora prezentujący działanie aplikacji).
Aktualnie Unchecky wykrywa większość popularnych asystentów pobierania(nawet tych umieszczanych na Naszych portalach), jego baza cały czas się zwiększa i jeśli tylko utrzyma się tempo jego rozwoju to coś czuję, że dla wielu będzie to niezbędny program na systemach z rodziny Windows.
Program Unchecky ma ograniczone pole manewru w przypadku asystentów pobierania gdzie mamy wybór akceptuje/nie akceptuje – po prostu musimy sami kliknąć odpowiednią opcje, a Gdy będzie ona błędna to dostaniemy stosowny komunikat.
Program nic nie zdziała także w Instalatorach narzędzi ochronnych, wynika to z tego, że ich procesy są chronione i ciężko coś w nich zmieniać „na żywo”.
Aby program zaczął działać wystarczy go tylko zainstalować, Unchecky uruchamia swoją usługę i w sumie możemy o nim zapomnieć. Możemy jednak uruchomić jego Interfejs ale nie przyciągnie on nas na dłużej. I w sumie dobrze, ponieważ liczy się prostota. Jak już w ramach ciekawostki wspominamy o tym jak to wygląda to trzeba docenić tą schludną szatę graficzną.
Po kilku tygodniach testów programu nie zauważyłem absolutnie żadnego problemu z jego działaniem, testy przeprowadziłem na różnych konfiguracjach i na różnych systemach i póki co jest to całkowicie bezpieczny, bezkonfliktowy program, oczywiście nie licząc bazy asystentów pobierania oraz innych instalatorów – ale to się szybko zmienia.
Unchecky zapowiada się genialnie i mam nadzieje, że nowiny o nim szybko się rozejdą, a to będzie skutkowało tym, iż nieświadomi użytkownicy będą mogli odetchnąć z ulgą. Zapewne ludzie wciskający syf do swoich instalatorów niedługo wymyślą coś innego, ale nasz dzisiejszy bohater pokazuje, jak łatwo można odeprzeć każdy atak.
Nie będę tu straszył tekstami typu: program jest w fazie beta – testujesz na własną odpowiedzialność, Babla O kurczę – uważaj... Jednak powiem, że należy się liczyć z tym, że Uncheky jest cały czas udoskonalany i robi to w błyskawicznym tempie. Pozwolę powiedzieć sobie jeszcze jedną rzecz na koniec: nie ma stu procentowo skutecznych osłon, żadna aplikacja nie zwalnia z Nas z myślenia - ona po prostu ułatwia korzystanie z komputera.
Strona producenta[klik].
Poprzedni artykuł o Instalatorach[klik].
Wersja Unchecky występująca w tekście: 0.22
Aktualna wersja na dzień 11.01.2014: 0.23
Foto przykładowego nerda pochodzi z google grafiki.