Najgłupsze piosenki jakie kiedykolwiek powstały - Słowo na niedzielę(25). - Bartek Pacuła - 2 marca 2014

Najgłupsze piosenki, jakie kiedykolwiek powstały - Słowo na niedzielę(25).

Mnóstwo jest piosenek, które zapadają nam w pamięć. Większość z nich pamiętamy, bo przypadają nam do gustu. Część, choć tego nie chcemy, pozostaje w naszym mózgu, ponieważ są zwyczajnie koszmarne. Jest jednak specjalna kategoria piosenek, które potrafią wwiercić się w naszą głowę z siłą i precyzją wiertarki udarowej – mówię o piosenkach, które są tak głupie, że najpierw oglądamy je, bo ktoś polecił nam je jako zabawną rzecz („Ej, stary. Rozkmiń jaka ta piosenka jest głupia!”). Następnie liczba naszych odsłuchów znacznie wzrasta, bo nie możemy uwierzyć, że ktoś nagrał coś takiego. A potem, zanim sobie zdamy z tego sprawę, taka piosenka zostaje już z nami na zawsze – i wtedy jest już po nas. Zapraszam na kolejny niedzielny wpis, w którym pokazuję swoją ulubioną piątkę piosenek, które z jakiegoś powodu są kosmicznie głupie, lecz również hipnotyzujące.

By sobie życie ułatwić, a Was od razu zainteresować – zacznę od człowieka, który był niekwestionowanym królem polskiego hip-hopu, dopóki z tronu nie strącił go Pikej. Mowa, oczywiście, o Lechu Rochu (tak to się odmienia?) Pawlaku. Choć LRP nagrał kilka „hitów”, to jeden z nich wszyscy cenimy i kochamy bardziej. Jest to nieśmiertelny kawałek Wena jest King Konga. Trudno właściwie wybrać, który element tego utworu jest „najlepszy” – beat, melodia, tekst, teledysk, a może śpiew Lecha? Po premierze tej piosenki, jego własnego opus magnum, Lech Roch Pawlak zaczął cieszyć się sporą sławą (oraz niesławą), bo, bądźmy szczerzy, jak można nie pokochać tego tekstu, szczególnie refrenu, a także uskutecznianego słowotwórstwa?

Lech Roch PawlakWena jest King Konga: http://www.youtube.com/watch?v=rcnChimmI_o

Dzięki drugiej piosence pozostajemy w sferze polskiego hip-hopu. Tym razem propozycja jest jednak cięższa – szczególnie w warstwie tekstowej. Przedstawiam Wam piosenkę zespołu KZZZ, o jakże uroczym i wykwintnym tytule Jebać Gorzów. Grupa KZZZ została założona w 2000 roku, a jej twórcami są MC Tablak, MC Lah La-baj, MC Nylon, Mc Rulon oraz MC Teflon (dawniej znany jako Dawka Prawdy). Jak widnieje na stronie Hip-hop.plKZZZ to członkowie Falubazu co wpływa na klimat zespołu”. Trudno to ukryć – utwór ten to równa jazda po Gorzowie Wielkopolskim, a panowie prześcigają się w co raz głupszych tekstach, mówiących o „rozjebaniu tramwajów”, „jebaniu Gorzowa” itd. To jest jedna z tych piosenek, przy których w mózgu człowieka dochodzi do błędu krytycznego. Choć muszę pogratulować chłopakom zapału i inwencji w nagrywaniu tej piosenki – nie sądziłem, że można użyć słowa „chuj” i „jebać” w tak wielu zdaniach.

KZZZJebać Gorzów: http://www.youtube.com/watch?v=NQCW8BXybRo

Kolejnym proponowanym przeze mnie utworem jest ponownie polski kawałek – Lubelski Full. Zawiłości i niejasności przy tej piosence jest mnóstwo – przez długi czas nie wiedziałem nawet jak nazywa się grupa, która go wykonuje (Primo) i w którym roku powstał wybitny teledysk dopełniający muzykę (1994). W warstwie muzycznej jest to disco polo „wysokiej próby”, lecz nieróżniące się niczym od innych kawałków przynależących do tego nurtu. Znacznie ciekawiej robi się w warstwie tekstowej i wizualnej. Otrzymujemy bowiem niezwykle ciekawą, ezoteryczną opowieść o kondorze, małym Indianinie i jego wielkim łuku oraz o najlepszym piwie (oczywiście lubelskim Fullu). Jeszcze więcej czadu daje teledysk, w którym wokalistka wykonuje przedziwny taniec, który znacznie wyprzedził swoje czasy (bo do tej pory trudno to ogarnąć), a przede wszystkim możemy obserwować przy pracy gitarzystę, który swoją mimiką i „ruchawością” przebija nawet monstrum Frankensteina. Oglądając ten teledysk i słuchając muzyki można się poczuć jak w innym świecie. Podróż ta trwa tylko 5 minut, ale jest dla ludzi odważnych i z silną psychiką. Reszta niech nie wchodzi.

PrimoLubelski Full: http://www.youtube.com/watch?v=JN6nf_ssnuo

Czwartą propozycją jest utwór znanego, cenionego i powszechnie wielbionego szwedzkiego modela-piosenkarza GuntheraSun Trip. Fanem Gunthera jestem od 2006 roku, gdy jako dziecko usłyszałem najpierw Touch Me, a potem Teeny Weeny String Bikini. W 2009 roku Gunther, wraz z duetem The Sunshine Girls, nagrał piosenkę, która jest dla mnie ukoronowaniem jego całej kariery i pokazuje to, co w Guntherze najlepsze. Mamy więc teledysk ociekający seksem i dwuznacznością tak świetnie zakamuflowaną, że trzeba cieszyć się niewinnością dziecka, by tego nie zauważyć. Mamy również sekcję instrumentalną i tekstową, mocno nawiązującą do wspominanego już hitu Teeny Weeny String Bikini, która jednak w dziwny sposób wciąga i zostaje w głowie. To wszystko sprawia, że utwór ten jest świetny, by cieszyć się nim na imprezach oraz w wakacje (a najlepiej podczas wakacyjnych imprez). Jest to zdecydowanie mój ulubiony kawałek z przedstawionych w tym tekście, który z chęcią nabyłbym na jakimś mini-winylu.

Gunther & The Sunshine GirlsSun Trip: http://www.youtube.com/watch?v=ddp70SjsiNw

Ostatnia proponowana przeze mnie piosenka to utwór Bomba austriackiego zespołu Kontrust. Jest to, zdecydowanie, najlepsza piosenka z tej listy. Na pewno nie można nie docenić faktu, że zarówno sama muzyka, jak i teledysk są wykonane bardzo profesjonalnie, a Kontrust jest zespołem bardzo cenionym – i to nie tylko w swoim rodzimym kraju. Piosenka ta trafiła jednak tutaj ze względu na teledysk właśnie – popis naprawdę marnego gustu i dziwnych pomysłów. Otóż grupa ludzi stoi sobie i gra oraz śpiewa kalecząc język angielski, a w tle mamy najbardziej typowy krajobraz austriacki jaki można sobie wyobrazić. Muzycy są w tym wszystkim bardzo statyczni (prócz wokalisty i wokalistki, która jest, co ciekawe, Polką), a rozwiązania zastosowane w tym klipie potrafią naprawdę rozśmieszyć. 

Aha - trzeba, i należy, zwrócić uwagę na podwójną sekcję perkusyjną – niczym u samych Crimsonów!

KontrustBomba (single version): http://www.youtube.com/watch?v=eUO9SNCBL6U

To tyle. Każda z tych piosenek zapadła mi w pamięć, do każdej (wstyd się przyznać) czasami wracam, by się pośmiać I powspominać, gdyż z każdą z nich mam jakieś fajne wspomnienia. Ale nie da się ukryć, że cała piątka nie miała de facto prawa powstać i jest głupia jak przysłowiowy but.

PS. Co do piosenki o Gorzowie – nie mam, oczywiście, żadnych problemów z tym miastem, a nawet znam kilku gorzowian, którzy są naprawdę fajnymi ludźmi ;)

PS2. Może Wy znacie (na pewno znacie) jakieś piosenki, które są głupie, ale do których się wraca? Piszcie w komentarzach ;)

PS3. Tekst ten dedykuje Lewemu-koledze z okazji urodzin. Dlatego ten, bo jego zachowanie przypomina czasami wyżej wymienione utwory - niby bez sensu, ale śmieszą. 

Bartek Pacuła
2 marca 2014 - 10:27