Dziś na Music to the People unboxing niezwykły. Dlaczego? Ponieważ poprzednie teksty z tej serii (a trochę ich powstało) skupiały się na kolekcjonerskich wydaniach albumów muzycznych. Tym razem postanowiłem jednak odpakować specjalną edycję gry. Mowa jest oczywiście o The Sims 4, którą to moja siostra nabyła kilka dni temu. Wiedziała, że robię taką serię, więc prosiła, prosiła i wymęczyła. Oto unboxing pudła The Sims 4 Edycja kolekcjonerska.
Patrząc na standardy na rynku wydawniczym gier kolekcjonerka czwartych Simsów jest raczej z gatunku tych mniejszych, bardziej kompaktowych. Mówimy w tym wypadku o prostopadłościanie zawierającym wszystkie elementy zestawu. Został on wykonany ładnie – jest tutaj inna, unikatowa okładka z wypukłymi fragmentami, a całość prezentuje się naprawdę porządnie. Nie ma tutaj mowy o żadnej chałturze czy niedoróbkach.
Po wysunięci „prawdziwego” pudełka z obwoluty naszym oczom ukazuje się ładna, zielona „skrzyneczka” zawierająca wszystkie skarby. Ona również może pochwalić się wysoką jakością wykonania, chociaż uchylane wieko po kilkunastu otwarciach nie wygląda już tak pewnie jak na początku.
Pierwszym elementem, który buduje to wydanie jest… kolejne, mniejsze pudełeczko. Zawiera ono w sobie coś, co wydawca określa mianem „interaktywnego plumboba USB”. Jest to po prostu malutka lampeczka z zasilaniem przez kabel USB, która wygląda jak ikoniczny już wielościan znajdujący się nad głowami Simów. Świeci on albo na zielono, albo na biało i w ciemności prezentuje się naprawdę wdzięcznie.
Następną rzeczą, którą wyciągamy jest ładny album w twardej oprawie, nazywany tutaj „Podręcznikiem twórcy”. W środku możemy zapoznać się z kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata The Sims, a także rzucić okiem na pracę twórców tej gry. Chociaż sam album nie jest przesadnie duży, to dzięki ładnej, wspomnianej już, twardej oprawie wygląda po prostu bardzo fajnie.
Ostatnim fizycznym elementem tej edycji jest oczywiście sama gra. Jest to dokładnie ta sama edycja, którą można nabyć normalnie w sklepach; różni się jedynie specjalną karteczką z kodem w środku pudełka, która upoważnia nabywcę do pobrania dodatkowych, kolekcjonerskich elementów cyfrowych. Chociaż i ta rzecz wygląda ładnie, to szkoda, że EA nie pokusiło się o jakiś ładny steelbook (jak np. zrobili to wydawcy kolekcjonerki Splinter Cell: Conviction) – całość mocno by wtedy zyskała na atrakcyjności!
Wymienione już elementy cyfrowe to jedyna rzecz, której nie było dane mi ocenić. Oprócz soundtracka mamy tam także kilka in-game’owych dodatków, które w zamierzeni czynią nowe Simsy jeszcze bardziej czaderskimi. Wg. mojej siostry są one „bardzo fajne”, szczególnie dodatek „Szalona noc”. Cóż – nie będę się kłócił z weteranką serii, której jakimś cudem udało się nabyć WSZYSTKIE dodatki do trójki.
The Sims 4 Edycja kolekcjonerska to naprawdę fajne pudło. Ładne, zgrabne, z przyjemnymi dodatkami – zarówno tymi fizycznymi, jak i cyfrowymi. Jedynym minusem tej edycji jest de facto cena, która krąży w okolicach 280 zł. Trzeba jednak pamiętać, że i normalna edycja czwartej odsłony The Sims tania nie jest – może wtedy te 3 stówy nie wydadzą się nam takie straszne.
Czytaj dobre teksty o muzyce na Music to the People
Fanpage Music to the People na FB
PS. Zapomniałem o rozwiązaniu 2 konkursów - oto one:
Paczkę z The World of SC wygrywa użytkownik Sethlan, natomiast grę Another World otrzymuje Darek S. Ze zwycięzcami skontaktowałem się już drogą mailową.