Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.
W Katalonii miałem spokojną, komfortową atmosferę pracy. W klubie wszystko układało się dobrze, po kilku niezłych występach, m.in. z Villarreal czy Mallorcą, moja drużyna była w środku tabeli Primera Division, z niemałą przewagą nad strefą spadkową. Ścisk był spory, ale z obecną formą nie groziło Sabadell zaangażowanie w walkę o utrzymanie. Dużo więcej nerwów i zdrowia kosztowały mnie kolejne zgrupowania reprezentacji Walii.
Sytuacja przed dwoma ostatnimi meczami eliminacyjnymi przemawiała za moim zespołem. Walijczycy byli za plecami Anglików i mieli w miarę pewną przewagę nad ścigającymi ich Węgrami i Belgami. Awans na mistrzostwa Europy był na wyciągnięcie ręki, trzeba było tylko postawić kropkę nad i. Do Cardiff zjechały tłumy kibiców, licząc, że będzie okazja otworzyć szampany już po najbliższej potyczce z Belgią. Marc Wilmots i jego podopieczni mieli jednak inne plany...
Hazard i spółka dysponują większymi umiejętnościami i było to widać na boisku. Rywale rzucili się moich podopiecznych, grali szybko i agresywnie, nie pozwalając im nawet na chwilę odetchnąć. Mogłem być naprawdę zadowolony, że po jednostronnej pierwszej połowie na tablicy wyników widniały dwie jedynki. Remis mnie satysfakcjonował, ale wolałem nie mówić tego głośno w szatni. Obrona Częstochowy nie wyglądała na dobry plan, a poza tym, nie chciałem podpadać kibicom, u których i tak już miałem na pieńku. Bale i spółka dostali więc polecenie, by grać rozsądnie, ale cały czas z myślą o strzeleniu drugiej bramki. Plan niestety nie wypalił, bo to goście strzelili drugiego gola i zapewnili sobie zwycięstwo. Buczeniu długo nie było końca po ostatnim gwizdku arbitra.
Mojej drużynie pozostał mecz z zamykającą tabelę Irlandią Północną, w którym musiała ona wywalczyć punkt. Byłem pewny dobrego wyniku i udziału w mistrzostwach Europy. Piłkarze też wyglądali na spokojnych. Kibice jednak mieli inne zdanie i swoje obawy wyrażali w dość specyficzny sposób.
Trzeba było to przetrzymać. Bale, Ramsey i reszta potrafili się świetnie odciąć od świata zewnętrznego i takich komentarzy. Ja miałem z tym większe trudności, bo minęło sporo czasu, gdy po raz ostatni ciążyła na mnie tak duża presja oczekiwań. Trzymałem jednak język za zębami i grzecznie przekonywałem, że wszystko jest w naszych rękach i na pewno awansujemy.
Skończyło się na spokojnym, choć mało efektownym triumfie. Nawet nie musiałem się denerwować, bo Belgowie i Węgrzy zremisowali swoje spotkania i nawet w przypadku naszej porażki nie zdołaliby nas wyprzedzić. Kibice mogli oddać się piwnemu szaleństwu i świętowaniu historycznego awansu na turniej we Francji, a ja spakować walizki i wrócić do Sabadell. Wcześniej jednak jeszcze o rozmowę poprosił mnie doświadczony i bardzo przydatny środkowy pomocnik Vaughan, który niespodziewanie oznajmił mi zakończenie reprezentacyjnej kariery. Przed mistrzostwami Europy? – pytałem z niedowierzaniem. Tłumaczył mi, że to ze względu na rodzinę i konieczność odpoczynku od ciągłych stresów. Nie mogłem nic poradzić.
Wkrótce sam miałem okazję zacząć się bardziej denerwować, bo nadchodził mecz na Camp Nou z Barceloną. Poprzednio Katalończycy ograli Sabadell bez większych problemów, choć zwycięstwo 2:0 po dwóch rzutach karnych nie było czymś, czego oczekiwali kibice Blaugrany po potyczce z drugoligowcem na własnym boisku. Nie kombinowałem i nie sprowadziłem specjalnie autobusu, by zaparkować go w bramce Aranzubii. Wyszliśmy na boisko nastawieni na kontrę, z pięcioma pomocnikami i jednym napastnikiem. Gerardo Martino znowu mnie i moich podopiecznych zlekceważył. Messi, Iniesta, Pique – wszyscy usiedli sobie wygodnie na ławce, uśmiechnięci, rozkojarzeni, prawdopodobnie pochłonięci dyskusją o nowym teledysku Shakiry.
Denerwuje mnie takie traktowanie, choć trochę też rozumiem decyzje mojego vis-a-vis. Sabadell to nie Schalke 04 czy Atletico, a Pedro, Neymar czy Pio (kto to jest?) to nie są amatorzy. Martino miał powody, by im ufać i powierzyć zadanie pokonania beniaminka. My przyjechaliśmy jednak powalczyć i popsuć trochę humory mistrzom kraju. W końcu były to małe derby Katalonii.
To, co działo się na boisku trudno opisać słowami. Szokująco kiepsko grała obrona gospodarzy, która popełniała mnóstwo błędów i raz po raz wystawiała swojego bramkarza na próbę. Nieudana próba złapania na spalonym Migue Garcii w 20 minucie zaowocowała pierwszym golem dla Sabadell w historii spotkań na Camp Nou. Po tym trafieniu gospodarze wzięli się w garść i przycisnęli, szybko wyrównując. Przed przerwą jednak niezdecydowanie obrony i chwilę nieuwagi Busquetsa wykorzystał Coentrao Marafona, który huknął z dystansu obok Oiera. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, a tysiące typerów łapało się za głowy, patrząc jak pewniak robi wszystko, by popsuć ich kupony.
Obrazu nędzy i rozpaczy dopełnił w drugiej połowie stoper Pio, który poszedł w ślady Artura Boruca i w równie beznadziejnym stylu stracił piłkę we własnym polu karnym, pozwalając Ubiparipowi strzelić na 3:1. Wprowadzeni w 70 minucie Messi i Iniesta nie mogli już nic zmienić, Sabadell podbiło Camp Nou, a dziennikarze mieli materiały na kilkustronicowe raporty, felietony, analizy i wywiady. W tych ostatnich usprawiedliwiałem trochę rywali i chwaliłem swoich chłopców. Głośno nie mówiłem, że z Barceloną grało nam się łatwiej, niż wcześniej z Realem Valladolid czy Espanyolem, choć w rzeczywistości tak właśnie było. Patrząc na obleganego przez reporterów i rozpaczliwie tłumaczącego się Martino, zrobiło mnie się go trochę szkoda. Potem jednak przyszło otrzeźwienie, sam sobie na to zasłużył, lekceważąc Sabadell.
Czy z Realem w Madrycie zaprezentujemy się równie spektakularnie? Na pewno nie tylko ja o tym rozmyślałem w drodze powrotnej do naszej bazy treningowej...
Quiz:
Dziewiąta runda pytań przyniosła ruchy w dolnych rejonach tabeli. Czołówka odpoczywała, a tymczasem Krycherr znacznie poprawił swój dorobek punktowy i zbliżył się do trzeciego damiaszg. Do walki włączył się nowy zawodnik, Kruk, który w debiucie dopisał sobie pięć punktów. Czyżby czarny koń?
Klasyfikacja generalna po dziewięciu rundach:
1. Krasoslaw 51 pkt
2. pyzior 34 pkt
3. damiaszg 20 pkt
4. Krycherrr 11 pkt
5. legia2396 6 pkt
6. Kruk 5 pkt
Dziesiąta runda pytań:
1. Który mecz fazy grupowej ostatniego Copa America zgromadził najmniej kibiców? (3 pkt)
2. Co to za klub? (2 pkt)
3. Jak nazywa się ten stadion? (3 pkt)
4. Jak nazywają się piłkarze na zdjęciu? (3 pkt) Z jakiego meczu pochodzi to zdjęcie (nazwy drużyn, rok, rozgrywki)? (3 pkt)
5. Holenderski napastnik Ryan Babel tylko raz w swojej karierze w barwach Liverpoolu strzelił dwa gole w jednym meczu Premier League. Kiedy miało to miejsce? (4 pkt) Ilu Holenderów wystąpiło w tamtym spotkaniu? (2 pkt)
6. Jak nazywa się bramkarz jednej z drużyn grających w Ameryce Południowej, który na początku tego tygodnia strzelił z rzutu wolnego zwycięską bramkę w spotkaniu ligowym? (3 pkt)