Pierwszy materiał wideo reprezentujący Watch_Dogs zupełnie mnie oczarował i utwierdził w przekonaniu, że nowa generacja zbliża się w zabójczym tempie. Mrok, intryga, no i przede wszystkim ta fenomenalna strona wizualna i niezwykle płynna fizyka. Jakbym miał kupować jedną z nowych konsol, kupiłbym ją wraz z Watch_Dogs i właściwie specjalnie dla Watch_Dogs. Tak mówiłem.
Sprawy się jednak pozmieniały i tak na dobrą sprawę, im bliżej premiery, tym więcej mam zastrzeżeń. Chciałbym już na samym początku podtrzymać temat i szczerze Was spytać co sądzicie o nowej marce Ubisoftu? Możecie ustosunkować się do poniższego tekstu, ale nie musicie. Chciałbym po prostu wiedzieć, czy to moje czepialstwo, czy produkcja ta ogólnie rzecz biorąc nie wywarła na was wrażenia wyższego poziomu rozgrywki.
Na mnie wywarła. Od pierwszego momentu. Pierwsze słonce lśniące światłem odbitym od asfaltu, deszcz napełniający pięknie wyglądające kałuże i odbijający się od długiego, podskakującego przy każdym kroku, płaszcza. Wyraźny klimat serwowany przez mroczny charakter – zarówno bohatera, jak i środowiska, w którym się znajduje. No i potem było już gorzej.
Zawinił właściwie Ubisoft - nadmiernym marketingiem i reklamą. Miesiąc przed domniemaną premierą dowiedzieliśmy się, że Watch_Dogs po prostu sobie nie wyjdzie. Poszły Pre-Ordery, zamówienia pakietowe(Konsola+Gra). Każdy dałby sobie rękę uciąć, że za daleko to zaszło, by nagle premiera została przesunięta na następny rok. Czyn naganny, no ale dobra. Zdarza się.
Od dłuższego czasu o przygodach Aidena niewiele słyszeliśmy, ale już wcześniej zdążyliśmy wchłonąć naprawdę sporo syto serwowanych przez twórców informacji. Zarówno w postaci tekstowej, jak i video. Zwłaszcza tych drugich było zabójczo dużo. Tak dużo, że można odnieść wrażenie, że pół gry już znamy. Watch_Dogs niewątpliwie ma sporo ciekawych pomysłów i mechanik do zaoferowania, ale spojlowanie tego wszystkiego kompletnie psuje późniejszą przyjemność z gry, i doszczętnie przekreśla wypowiedziane przez Deana Evansa(twórcy Blood Dragona) słowa, jakoby samo granie w grę powinno być swoistym tutorialem. Jest tu co prawda proces levelowania – udoskonalania technik i specjalizacji hackerskich naszego bohatera, ale cóż z tego, jeżeli większość już widzieliśmy. Widzieliśmy pościgi, widzieliśmy sposób organizowania misji pobocznych, widzieliśmy zdecydowaną większość możliwości hackerskich, widzieliśmy… zbyt wiele.
Premierę ustanowiono na 27 maja, więc od początku tego miesiąca znowu zacznie się powtórka z rozrywki. Nie dostaniemy już przecież tego co widzieliśmy, więc możemy czekać na kolejne szczególiki i materiały technicznie prezentujące się coraz gorzej.
To, co mnie najbardziej gryzie, to faktyczny stan technologiczny Watch_Dogs. To tak, jak po obejrzeniu trailera Dead Island. Najpierw Boom! Komercyjna bomba. Oszałamiająca jakość, intryga, a potem szara rzeczywistość. Tak, szara! To świetne słowo rozpoczynające temat grafiki.
Gdzie ten deszcz, gdzie ten mrok, gdzie charakter wizualny kreowany już od pierwszej prezentacji gry? W rzeczywistych fragmentach rozgrywki z reguły dominuje właśnie szarość, czyli taka… nicość właściwie. Na domiar tego, ogromne wrażenie jeżeli chodzi o grafikę, wywarła na mnie szczegółowość otoczenia. Tekstury były cholernie dopracowane i piękne, nie wspominając już o naszym bohaterze i jego stroju. Autentycznie wygląda to znacznie gorzej niż GTA V, takie przynajmniej odnoszę wrażenie.
Rozumiem, że krytykowanie nieskończonego produktu nieco mija się z celem, ale czasu jest mimo wszystko zbyt mało, by doprowadzić to do imponującego stanu. Stanu, jaki został nam przedstawiony w grywalnym przecież fragmencie, jeszcze w 2012 roku.
Dostrzegłem również, że im bliżej premiery, tym gorszą fizyką Watch_Dogs stoi. Te pierwsze fragmenty, gdzie przeskakiwaliśmy przez wóz, jednocześnie strzelając, kiedy płynne i zwinne ruchy Aidena w moment obezwładniały oponenta. Bieganie, sam ruch tego jakże epickiego płaszcza. Miód zwyczajnie wylewał się z tej produkcji. I się w końcu wylał. Obecnie reprezentowany poziom fizyki nie jest już tym wywołującym opad szczęki, wręcz przeciwnie, wiele jest produkcji, gdzie ten element prezentuje się znacznie lepiej.
Wszelkie dźwięki również wydają się nie być tak głębokie i przyjemne jak wcześniej. Strzałom towarzyszą jakieś takie płaskie, dziwnie brzmiące pyknięcia, co naprawdę nie sprawia dobrego wrażenia.
Na opublikowanym trailerze, który jakoś nie szczególnie mi się spodobał, znaczy jest po prostu średni, dostrzegłem też pewnego absurdu. Na początku jest fragment, gdzie kobieta, która zapewne będzie odgrywała sporą rolę, dała nam telefon, mówiąc, że dzięki niemu możesz kontrolować miasto. Byłoby wszystko ok, gdyby jednak materiał nie rozpoczął się od jakże podkreślonych słów „Bylem najlepszy w tym co robiłem…Haker…Złodziej….”. Najlepszy w zawodzie i dostaje niezwykłe urządzenie – Smartfona oddziałującego na wszelkie układy? Musiał być naprawdę dobry.
Tak naprawdę to chciałbym jeszcze powymyślać nawet na sam content, ale nie mam ku temu jakichkolwiek dowodów. A chciałbym powymyślać dlatego, że moje nadzieje i pragnienia zostały nadszarpnięte. Jestem zirytowany zachowaniem Ubisoftu. Dodatkowo trochę smuci mnie to, że zaraz ktoś napisze, jakobym wciągnął i inspirował się niedawno opublikowanym na gry-online tekstem poświęconym właśnie podobnej tematyce. Tak się złożyło, wyszło tu moje odwlekanie.
Nie wiem czemu ma służyć ta zmiana. Znaczy wiem, ale nie potrafię sobie tego ułożyć. Przecież tego wymaga rynek, tego wymagają gracze po podniesionej niedawno na wyższy poziom technologii platform. Są przecież gry skupiające się na treści – contentówki, ale są też typowe gameplay’ówki, gdzie to rozgrywce poświęca się najwięcej pracy i właśnie ona jest główną składową produkcji. Bo tak naprawdę gameplay i technologia na wyjątkowo wysokim poziomie, pozycjonują ten tytuł od pierwszej prezentacji. Gdy to, co sprawiło chęć posiadania gry – zostało ograniczone, czuje się pokrzywdzony i jest mi smutno, że tak oczekiwana produkcja błyszcząca technologią jak żadna inna, została zepsuta.