From Dusk Till Dawn: The Series - Gorsza powtórka z rozrywki - Joorg - 30 marca 2014

From Dusk Till Dawn: The Series - Gorsza powtórka z rozrywki

Jeden z najlepszych filmów Rodrigueza, "Od zmierzchu do świtu", powraca w formie serialu. Niestety, telewizyjnej produkcji daleko do oryginału...

Z wielką ciekawością wyczekiwałem "From Dusk Till Dawn: The Series", telewizyjnej wersji mojego ulubionego filmu meksykańskiego reżysera. Zapowiedzi wyglądały całkiem obiecująco, w końcu sam Rodriguez pracuje przy serialu jako producent, scenarzysta i reżyser. Niestety, efekt końcowy pozostawia wiele do życzenia, a po pierwszych odcinkach mam bardzo mieszane odczucia.

Choć nie jestem jakimś nachalnym "purystą", który bulwersuje się za każdym razem, gdy pierwowzór zostaje przeinaczony, to teraz jestem zmuszony wylać swoje głębokie żale. Mając w pamięci film z Georgem Clooneyem i Quentinem Tarantino, serial strasznie ciężko się ogląda. Nie czuć świetnego klimatu oryginału, zabrakło również specyficznego humoru. Fabuła w większej części wygląda tak samo, ale oczywiście wiele wątków zostało dodanych i rozwiniętych, często w bardzo słaby sposób.

Bracia Gecko, po napadzie na bank, uciekają przed policją i starają się dotrzeć do Meksyku. Wszystko potoczyłoby się dobrze gdyby nie Richie, który przez swoje psychiczne problemy sprowadza na nich nowe kłopoty. By przemierzyć granicę USA przestępcy wykorzystują pastora Jacoba i jego rodzinę. Biorą ich na zakładników oraz kradną ich samochód. Podczas podróży bohaterowie docierają do klubu ze striptizem, który opanowany jest przez wampiry.

Po trzech pierwszych odcinkach historia dochodzi do epizodu z motelu, w którym ukrywają się bracia wraz z zakładniczką uprowadzoną z banku. Niestety, wszystko zostało strasznie przeciągnięte, a genialne sceny z filmu, które tak zapadły mi w pamięć, zostały strasznie sponiewierane. Ba, nawet sama zakładniczka zamieniła się w gorącą laskę. Podobnie ma się sytuacja z pierwszą sceną filmową, w której bohaterowie trafiają do sklepu. Cały pierwszy odcinek serialu skupia się na tej scenie, co po pewnym czasie okropnie się nudzi. Pamiętacie zabitego policjanta? Tutaj ma on partnera, Freddiego, który postanawia pomścić swojego mentora i ściga braci. Przyznam, że pomysł na nowy wątek całkiem udany, problem jednak, że jak na razie niewiele wnosi.

Twórcy postanowili rozwinąć również mitologię wampirów. Okazuje się bowiem, że Seth i Richie pracują dla mafiozy Carlosa Madrigala (ten pojawia się również w filmie, ale dopiero pod sam koniec). Jest on wampirem pracującym dla Satanico Pandemonium, któremu składa ofiary z porwanych kobiet. Jego intencje względem bohaterów nie są do końca jasne, ale ewidentnie stara się ich doprowadzić do baru Titty Twister, gdzie pewnie pierwszy sezon będzie miał swój finał. Co więcej problemy psychiczne Richiego okazują się czymś bardziej... specjalnym.

Aktorsko sytuacja nie wygląda najlepiej, zwłaszcza jeśli jest się fanem filmu. Postacie wykreowane przez obsadę pierwowzoru w porównaniu z serialem to po prostu niebo i ziemia. Zane Holtz, który wciela się w psychopatycznego brata chyba najbardziej się stara, ale i tak leży na łopatkach jeśli przypomnimy sobie Quentina Tarantino w tej samej roli.

Jak już wcześniej wspomniałem, jeśli widziało się film i ma się go w pamięci, to "From Dusk Till Dawn: The Series" jest produkcją ciężką do strawienia. Oglądając każdy odcinek ciągle przypominał mi się oryginał i jego najlepsze sceny, które w serialu wyglądają bardzo kiepsko. Po trzech odcinkach jestem strasznie zawiedziony i wszystkim fanom filmu odradzam te widowisko. Jeśli jednak ktoś "Od zmierzchu do świtu" nie widział i woli bardziej rozbudowane opowieści, to może sięgnąć po serial. Możliwe, że jeśli nie ogląda się go przez pryzmat filmu, to jest to całkiem znośna produkcja.

Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.

Joorg
30 marca 2014 - 23:42