W świecie, w którym teasery teasują teasery, na stronach odlicza się czas do nadejścia wcale nie tak ekscytujących wydarzeń, a każda wieść dotycząca jakiegokolwiek filmu Marvela i DC sprawia, że cały Internet staje w miejscu i hucznie wymienia się spostrzeżeniami, niewątpliwie wydarzyło się coś niezwykłego. Otóż, dyrektor Warner Bros ot tak podzielił się z całym światem precyzyjnym planem na ich kinowe uniwersum, podając dokładne daty, tytuły i kluczowego dla każdego filmu aktora, obsadzającego główną rolę. Jesteście ciekawi, jak będzie wyglądać kontrofensywa DC na kompleksowo rozrysowany plan Marvela?
Batman v Superman: Dawn of Justice (25 marca 2016 roku)
Tutaj nie ma jeszcze żadnej niespodzianki - o pracy nad tym filmem wiemy od dawna, towarzyszyły temu nawet mniej lub bardziej kontrowersyjne uwagi fanów: a to, że odtwórczyni Wonder Woman, Gal Gadot, ma za małe piersi, a to, że Batman, w którego strój wciśnie się Ben Affleck (słuchający na swój temat nieustannie dużej ilości krytyki w internecie), "nosi" mikroskopijne uszy. Słowem: standard, a już na pewno dla kogoś, kto zauważył, jak bardzo malkontenckim środowiskiem jest to, które gromadzi fanów fantastyki i komiksów.
Nie mniej jednak, bo wymaga tego ode mnie rzetelność, wspomnę, że film będzie wstępem do gromadzenia coraz większej ilości bohaterów DC - zaczęło się od Supermana, do którego w "Batman v Superman: Dawn of Justice" dołączą wspomniana Amazonka i Gacek. Pomimo to nie będą oni mieli zbyt dużo czasu, aby pławić się w sławie, bo na trybunach krzesełka podpisane "Aquaman", "Cyborg" czy "Flash" prędko się zapełnią. Nie mniej jednak, wiemy póki co tylko to, że na przeciwko Batmana i Supermana stanie genialny Lex Luthor, w którego wcieli się Jesse Eisenberg.
Suicide Squad (5 sierpnia 2016 roku)
Tu już robi się znacznie ciekawiej, nawet pomimo tego, że nadejście tej produkcji zajawiono w plotkach, które pojawiły się kilka tygodni temu. Oficjalnie więc, za kamerą tego widowiska stanie świetny David Ayer, którego zadaniem będzie przedstawienie historii "Suicide Squad", a więc grupy pracujących dla rządu rozrabiaków, którzy poprzez to próbują skrócić sobie zazwyczaj niezwykle srogie wyroki więzienia. Wątek tejże paki przedstawia ostatnio choćby serial "Arrow", nie ma jednak co liczyć na to, że Ayer sięgnie po obecną tam obsadę (choćby Michael Jai White), bo już od dawna powszechną jest informacja, że bynajmniej na razie DC nie ma zamiaru łączyć świata telewizyjnego z kinowym. A szkoda.
Przez drużynę zwariowanych najemników przewijała się cała masa nazwisk, wśród których obowiązkiem jest wyróżnić Floyda Lawtona (Deadshot), Oswalda Cobblepota (Pingwin), Roya Harpera (Speedy), Black Adama czy Harley Quinn. Możliwości jest cała masa, a ja jestem niezwykle podekscytowany na myśl o potencjalnych aktorach, którzy mogliby stać się członkami Suicide Squad.
Wonder Woman (23 czerwca 2017 roku)
Znowu raczej brak zaskoczenia - Gal Gadot musi dostać więcej niż jedną szansę, aby wykazać się jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci żeńskich w świecie komiksów, a własny film wydaje się być idealną do tego okazją. Spekulacji o tym, na czym może się skupiać jego fabuła nie ma co jeszcze rozpoczynać, ale przy okazji warto wspomnieć, że potwierdzono informację, jakoby Wonder Woman w nowym, filmowym uniwersum miała być pół-boginią: córką Hippolity i Zeusa, co zaczerpnięto z cyklu "The New 52", zapoczątkowanego trzy lata temu.
Justice League: Part One (17 listopada 2017 roku)
Dzięki tej informacji wiemy, że Liga Sprawiedliwych zostanie podzielona na dwie części - co do istnienia co najmniej jednego filmu mieliśmy pewność. Wciąż jednak jedynymi potwierdzonymi bohaterami, którzy będą częścią tej inicjatywy są Batman, Superman i Wonder Woman, ale kiedy połączy się fakt nadejścia Justice League z zaplanowaniem osobistych filmów dla herosów wymienionych poniżej... Cóż, wnioski same przychodzą do głowy.
The Flash (23 marca 2018 roku)
W końcu przechodzimy do najbardziej interesującej części, a więc obrazów, o których w oficjalnych zdaniach nie padało ani słowa. DC pragnie wejść na grunt zarezerwowany do tej pory przez telewizję The CW, która w tym tygodniu debiutuje z drugim odcinkiem swojej serii opowiadającej o przygodach Barry'ego Allena (niejako wprowadzonego na łamach "Arrow"). Jak łatwo sobie wyobrazić, ludzie odpowiedzialni za filmy ze stajni stojącej za wychowaniem Batmana czy Supermana, nie mają zamiaru sięgać po sprawdzonego w tej roli Granta Gustina, angażując w zamian nieco bardziej znanego Ezrę Millera, występującego w filmach "Musimy porozmawiać o Kevinie" czy "Charlie". Moim zdaniem, uroda tego młodego człowieka jest nieco zbyt egzotyczna jak na wymagania zagrania Flasha, dodatkowo fizycznie ciężko dopasować go do rozmiarów "Błysku". Byłbym jednak małostkowy i niepotrzebnie uprzedzony, gdybym już teraz z góry go skreślił.
Aquaman (27 lipca 2018 roku)
Wspominałem niegdyś na pohybel wszystkim, że film o Aquamanie mógłby być czymś ekscytującym i widocznie DC wyszło z takiego założenia, decydując się dać mu szansę za cztery lata. Odpowiedzialność za to, żeby poprawnie odzwierciedlić wizerunek jednej z najbardziej krytykowanych postaci komiksowych (głównie za to, że bywa nudny), poniesie typowany wcześniej do tej roli Jason Momoa, doświadczony przez występy w "Grze o Tron" oraz "Conanie Barbarzyńcy". Może z powodu niewielkiej znajomości postaci Aquamana (trzeba będzie to jednak zmienić w związku z zapowiedzią tego filmu), ale może z wrodzonego nonkonformizmu będę kibicował obsadzie, aby wykręcili coś równie efektownego co tsunami!
Shazam (5 kwietnia 2019 roku)
Kwestią czasu było zaangażowanie niezwykle popularnego Dwayne'a "The Rocka" Johnsona do któregoś z komiksowych światów: czy to DC, czy Marvela. W tym wyścigu (choć wątpię, by w rzeczywistości takowy miał miejsce) wygrali ci pierwsi, proponując byłemu wrestlerowi obsadzenie roli Black Adama, będącego ponoć ulubionym anty-bohaterem rosłego Amerykanina. Stanie on na przeciwko nie byle kogo, bo Shazama, znanego także jako Captain Marvel, dysponującego raczej mało szokującą nadludzką siłą i wytrzymałością, możliwością latania, ale także kontrolą błyskawic. Informacja kto wcieli się w rolę postaci stojącej po jasnej stronie mocy nie została jeszcze zdradzona.
Justice League: Part Two (14 czerwca 2019 roku)
Dwa lata będziemy musieli czekać, aby ujrzeć kontynuację wydarzeń zapoczątkowanych w roku 2017 przez pierwszą odsłonę filmowych przygód Ligi Sprawiedliwości, co jest wynikiem nieco tylko lepszym od przestoju między pierwszą a drugą częścią Avengersów. Wraz z "Part Two" można liczyć na wytoczenie absolutnie wszystkich dział, które zostaną zaprezentowane wraz z samodzielnymi filmami o Shazamie, Aquamanie i Flashu, można liczyć również co najmniej na wprowadzenie do historii Cyborga i Green Lantern, o których kilka informacji znajdziecie poniżej.
Cyborg (3 kwietnia 2020 roku)
Mogą Was dziwić te dokładne daty, bo przecież premiery filmów bywają zależne od naprawdę wielu nieprzewidywalnych czynników, ale najwidoczniej DC twardo stanęło na ziemi i nie zamierza w wielu kwestiach ustąpić. Symbolem jasnego kierunku, w jakim zmierza ich filmowe przedsięwzięcie niechaj będzie fakt, że sześć lat przed premierą "Cyborga", znamy już nazwisko aktora, który się w niego wcieli. Jest to Ray Fisher, człowiek bez absolutnie żadnego portfolio artystycznego, anonim nawet dla największych fanów kinematografii. Możliwe jednak, że dostaniemy okazję ujrzeć go w "Batman v Superman", bo i takie plotki się pojawiły, więc jeśli wypadłby on wyjątkowo niekorzystnie, wcale nie niemożliwym byłoby poszukanie kogoś nowego, kto wcieliłby się w uszkodzonego przez tragiczny wypadek Afroamerykanina (ciekawe jak często pada ten zwrot w artykułach o superbohaterach), którego przy życiu utrzymuje egzoszkielet.
Green Lantern (19 czerwca 2020 roku)
No i na koniec drugie w ostatnich latach podejście do postaci Zielonej Latarni, w którego gatki z marnym skutkiem wskoczył Ryan Reynolds (dla którego raczej rysuje się Deadpoolowa przyszłość). Nie wiadomo, czy będzie to Hal Jordan czy może Alan Scott, nieujawnioną pozostaje informacja, kto zagra jednego z najbardziej nietypowych bohaterów DC, zdolnych do robienia rzeczy, które ciężko tak naprawdę wyjaśnić. Trzeba liczyć, że uda się sprezentować fanom komiksów coś godnego tej niezwykle interesującej postaci, a już na pewno nietrudne będzie przeskoczenie poziomu potworka z 2011 roku.
Jak widzicie, konkretów nie jest tak dużo, jak pewnie pragnęlibyście ujrzeć, ale już daty premiery oraz potwierdzone nazwiska zazwyczaj szeroko rozpoznawalnych aktorów, którzy wezmą udział w tworzeniu wyżej wymienionych filmów, nastrajają bardzo pozytywnie. Póki co pozostaje jedynie zaopatrywanie się w niezliczone ilości komiksów, a od siebie polecę również seans kilku naprawdę świetnych animacji DC (często reżyserowanych przez Jaya Olivę), skupiających się właśnie na postaciach z Justice League.