… I jeszcze 7, które ciągle chcę obejrzeć. W nocy z niedzieli na poniedziałek poznamy laureatów 87. gali rozdania Oskarów. Okazja ta, to ostatni dzwonek dla serialowych i filmowych podsumowań ubiegłego roku. W świecie seriali owe podsumowania mają to do siebie, że czasami trudno jednoznacznie sklasyfikować, do którego sezonu dany serial należy. Mid-season jest częścią sezonu właściwego (z jesieni), ale już off-season, a więc okres wakacyjny trudno przypisać. Jeszcze inaczej wyglądają zasady klasyfikacji do poszczególnych telewizyjnych nagród, a ostatnimi czasy serialowy sezon trwa cały rok, bez przerwy. Stąd skorzystajmy z najprostszego systemu – roku kalendarzowego. Oto subiektywne zestawienie 10 premier dobrych, 10 złych i 10 brzydkich jakie obejrzałem w 2014 roku. I jeszcze 7, które ciągle chcę obejrzeć.
ZŁE – to pozycje… złe. Koszmarki, rozczarowania, niespełnione potencjały. BRZYDKIE - to pozycje mieszane, nieprzeciętne, ni to jednoznacznie dobre, ani też złe. DOBRE – to pozycje topowe, najlepsze, w klasycznym rozumieniu słowa.
ZŁE:
10) Gotham – casus niespełnionych oczekiwań. Karykaturalnie komiksowy, przerysowany i fatalnie zagrany (Gordon, Nygma, Fish Mooney) procedural. Wizualnie ma przebłyski, postać i losy Pingwina ciekawią, ale to na pewno jest jedno z większych rozczarowań ubiegłego roku. Choć trzeba przyznać, że 3 ostatnie odcinki jakby lepsze.
9) TURN – w ciemno oglądam nowe propozycje od AMC, tutaj jednak lekki zawód. Na plus: główny bohater Abe (Jamie Bell), Anna (urocza), Andre (charyzmatyczny), kostiumy, scenografia, realia, intryga, love drama i pomysł. Na minus: karykaturalny Simcoe, nudni i słabo zagrani bohaterzy drugoplanowi, fatalne CGI (naprawdę fatalne) i smętny rozwój fabularny.
8) Constantine – ciągle trwa i przyznam, że się zaciąłem. Jestem jakoś 3 odcinki w plecy. Nadrobię jeśli okaże się, że serial pod zmienionym tytułem („Hellblazer”) trafi do stacji Sy-Fy. Inaczej odpuszczam. Postać Johna Constantine jest w porządku (Matt Ryan, który udzielał głosu naszemu protagoniście w Assassins Creed: Black Flag) ale brak głównego wątku, wtórne case-of-the-week i tandetna realizacja mnie odstraszają. Nie czytałem solowych przygód bohatera, znam go tylko z kilku team-up’ów, więc przy ocenie stawiam gwiazdkę. Może komiksowi fani postaci lepiej odbierają produkcję?
7) Believe – Nie aż tak zły, ale źle, że nie wykorzystano potencjału. Uwielbiam motyw bohatera uciekającego przed wymiarem sprawiedliwości. Tutaj było to dwoje bohaterów, świetne zagranych i mających ze sobą ekranową chemię. Łobuz i cukiereczek. Akcja była kręcona zgrabnie, ale fabularnie serial rozwijał się niemrawo.
6) Rake – był charyzmatyczny Greg Kinnear, był good vibe, było kilka śmiechów i to by było na tyle.
5) Helix - Obietnica serialowego Coś zamieniona w niezrozumiały crap. Dlaczego?! Sporo dobrych pomysłów i kilka tak fatalnych ze psują cały serial. Na plus enigmatyczny Sanada. Drugi sezon odpuściłem.
4) Chicago PD - Jednak przeciętniak. Zbyt uproszczony, mało wiarygodny, partyzanckie akcje, absurd, bez sensu wyeksponowane lalkowate postacie kosztem tych ciekawych (Voight, Dawson). Szkoda.. Dobrze, że Chicago Fire dalej trzyma obyczajowy poziom.
3) Rosemary’s Baby - Zoe Saldana, mi amour. Jedyny jasny punkt. Reszta przewidywalna, bez tajemnicy, topornie reżyserowane (tak, zawaliła pani Agnieszka Holland) i komponowane na półśrodkach dla open tv. Nie tędy droga.
2) Ravenswood - Z dwa przebłyski, szybki cancel. Zupełnie niepotrzebny spin-off Pretty Little Liars, które pozostają moją jedyną guilty pleasure.
1) Crossbones – Nie, nie obejrzałem do końca, więc nawet nie powinienem oceniać, ale serial był tak historycznie zły, że musiałem go tu umieścić. Szkoda charyzmy Malkovicha i talentu Neila Crossa. Absurdalna, piracka wydmuszka bez pazura i rumu. Słabiutkie, nudne, beznadziejnie zrealizowane i nie wciąga. Nominację w tej kategorii dostaje też Intelligence i The Lash Ship – choć przy tym drugim jeszcze potrafię zrozumieć entuzjastów bum bum, rodem z lat 80-tych.
BRZYDKIE:
10) Star Wars Rebels - Z dobrodziejstwem bogatego świata, dynamiczną akcją i brakiem głębi. Ale efektownie i nawet charyzmatycznie. Dobry początek, a może być lepiej. Okej, jako wprowadzenie po restarcie EU.
9) Resurrection - Intrygująca fabuła, dobrze pokazane międzyludzkie relacje, niski kontekst, świetna muzyka. Ciekawa pozycja. Serial debiutował zimą 2014, więc zdążył się już skończyć drugi sezon. W jego trakcie intrygę mocno rozwodniono, a choć zakończenie było całkiem satysfakcjonujące, to finalnych odpowiedzi nie udzieliło.
8) Faking It - Stereotypowe liceum do góry nogami, teenage love drama z ciekawymi interakcjami; teledyskowo, ale że świeżymi elementami i przyjemnością w odbiorze. Ze wszystkich stacji na Ziemi nową jakość zaprezentowało MTV.
7) Finding Carter – również MTV i również niezły poziom. Historia nie czarno-biała, ale z pogranicza szarości. Zaskakująco dojrzałe podejście do bardzo niewygodnego tematu. Niejednoznaczny w odbiorze.
6) Klondike - Bardzo dobry debiut Discovery, profesjonalna realizacja, ujmująca historia prawdziwych postaci i fantastyczny klimat gorączki złota w mroźnym Jukon. Tak trzymać.
5) The Flash - Jak na warunki The CW to jest nieźle. A już na pewno nie mogłem spodziewać się czegoś więcej. Tylko czy budżet wytrzyma 22 odcinki? Satysfakcjonujący Gran Gustin jako Flash, ale im dalej w głąb tym bardziej miałko. Tutaj więcej jest The CW niż w Arrow i to czuć.
4) Penny Dreadful - Horrory za pensa od Showtime. Eva Green cudowna jak zawsze. Pomysłowy zbiór postaci, dosadnie, bez granic, czasem ohydnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Perełka dla fanów gatunku.
3) Wataha - Wyraźnie polskie warunki, więc "jak na polskie warunki" jest to pozycja bardzo dobra. Wiarygodna realizacja, dobre aktorstwo i zgrabny scenariusz. Satysfakcja! Jedyny polski serial jaki obejrzałem w zeszłym roku.
2) The Strain - Nowoczesna i quasi-naukowa wariacja na temat Draculi. Nietypowa konwencja, ale świetnie zagrana i sprzedana. Wciągające pierwsze chwile apokalipsy i mocny klimat. Zakończenie nie dało rady, ale takie są konsekwencje zamówienia kolejnego sezonu. Wybaczam, czekam na więcej.
1) Black Sails - Intryga, rum, seks, piraci i ciekawy Flint. Fabuła na plus, realizacja mogłaby być ciut lepsza, ale niech będzie, że OK. To w końcu małe STARZ. Obejrzane na raz zostawia świetne wrażenie, ponieważ fabularnie serial rozłożony jest jak dobra książka – stąd zresztą podział na rozdziały – spokojny wstęp, poznanie postaci, stopniowy rozwój i kulminacja. Zdecydowanie najlepsza spośród „brzydkich” pozycji 2014 roku.
DOBRE:
10) The Red Road - Artystycznie od Sundance, kameralna i przemyślana historia, prowincjonalne klimaty, świetnie spięte wątki, imponujący Jason Momoa. Dojrzała, niszowa pozycja, bez taniochy.
9) The 100 – największe zaskoczenie i zdecydowanie najlepszy obecnie serial The CW. Od tragicznego pilota serial systematycznie się poprawia. Aktualnie trwa drugi sezon i dalej jest co raz lepiej. Młodzieżowe sci-fi ze świetnym klimatem, szczegółową realizacją i wciągającą fabułą. Czuć pierwiastek lost’o’podobności.
8) Black-ish - Ciekawe przedstawienie kwestii odrębności kulturowej z perspektywy czarnej rodziny z wyższych sfer. Na granicy trudnych tematów, ale z niewymuszonym humorem i przezabawnym rozbrajaniem rasistowskich stereotypów. Komedia niemal staromodna, bo rodzinna i z wyraźnym morałem.
7) Marco Polo - Orientalny kuzyn Gry o Tron, odwołujący się do mistycyzmu kung fu, oferujący piękne dalekowschodnie krajobrazy, klimat, intrygę i w pełni filmową realizację. Wystarczy jedno słowo: Netflix.
6) Manhattan - Intrygi polityczne, społeczne i miłosne, trudne charaktery, geniusz i ambicja. Bezbłędnie zagrany i zrealizowany debiut WGN America (licząc z Salem), a w centrum bomba, która zmieni świat.
5) Halt and Catch Fire - Zgrabnie odwzorowana obudowa, ciekawy i wciągający kod główny, bez bugów, a ze świetnymi sterownikami audiowizualnymi i bezbłędnie zaprogramowanymi postaciami
4) Silicon Valley - "I know H.T.M.L. - How To Meet Ladies". Dolina Krzemowa w krzywym zwierciadle. Absurdalne i zabawne. Dupki, frajerzy, niezdary, czyli... komputerowi geniusze. Najlepszy komediowy serial 2014.
3) The Leftovers - Intrygujący, artystyczny, out-of-the-box, trudny metaforycznie, ale angażujący, bezbłędnie zrealizowany i z pierwiastkiem lost'o'podobności. Typ love-or-hate. Ja go pokochałem.
2) True Detective - Światło kontra mrok. Gęsty, ciężki klimat, genialnie dojrzały scenariusz, Luizjana, Matthew, Woody, HBO, majstersztyk. "Ask the right fucking questions". W TOP 5, aż 3 seriale HBO. Są seriale i seriale-seriale. A później jest też Netflix i HBO.
1) Fargo - ",- Aces ,- " Zmyślny, kruca fuks, zamysł, bezbłędny klimat Fargo, zacna kurdebalans realizacja, czadowe postacie i pełen humor braci Cohen. Arcydzieło? Yaa yaa! Najlepsze dzieło braci Coen, niezrealizowane przez braci Coen. I o pół kroku przed „True Detective” najlepszy serial 2014 roku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Do obejrzenia pozostają:
1. The Knick
2. Kingdom
3. Olive Kitteridge
4. The Affair
5. Houdini
6. Fleming
7. Survivors Remorse