Meekhan po raz czwarty - Kati - 17 sierpnia 2015

Meekhan po raz czwarty

Wreszcie ukazała się najbardziej oczekiwana pozycja na mojej liście: „Pamięć wszystkich słów” Roberta M. Wegnera, czwarty tom „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”. Im dłużej czekałam na tę powieść, tym większe miałam oczekiwania. Zobaczmy, czy zostały one spełnione.

Tym razem, co chyba nie zdziwi czytelników, powracamy do bohaterów Wschodu i Zachodu. Jak (i czy w ogóle) Altsin poradzi sobie z nieproszonym gościem w swojej głowie? Próby rozwiązania tego problemu zagnają go na wyspę Amonerię, zamieszkaną przez obsesyjnie honorowych Seekhijczyków. Wydawałoby się, że głównym bohaterem Wschodu powinien być Yatech, a tymczasem odgrywa on marginalną rolę. Ot, jest tam gdzieś w tle i nadal służy tajemniczej Kanayoness. Na pierwszy plan wysunęła się jego siostra Deanna, która z powodu łagodnie powiedziawszy niezadowalającego rozstrzygnięcia konfliktu między rodami udała się na pielgrzymkę. A po drodze spotyka księcia – nie, nie z bajki, tylko z kłębowiska żmij, jakim jest Białe Konoweryn. I tam też będzie się rozgrywać się spora część pełnej politycznych intryg akcji.

Dużo miejsca poświęcono rozbudowie świata i mitologii - być może nie wszystkim przypadnie to do gustu, ale mnie akurat bardzo zaciekawiło. Mamy okazję poznać tereny leżące poza imperium, trochę historii (a przy okazji dostajemy genialną scenę w bibliotece), wreszcie dowiadujemy się czegoś więcej o wojnach Nieśmiertelnych. Owszem, przez takie zabiegi akcja zwalnia, ale za to świat zyskuje na atrakcyjności i realizmie.

To, co zachwyca w prozie Wegnera, to różnorodność - każdy tom, chociaż osadzony w tym samym świecie, jest zupełnie inny. W przypadku wielu cykli fantasy mam wrażenie, że cały czas czytam jedną i tę samą część – bohaterowie gdzieś tam idą, coś im przeszkadza, idą dalej albo i nie idą, a opowiedzenie, co się w którym tomie działo, nastręcza mi pewnych trudności. A w przypadku „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” w ogóle nie mam tego problemu i to nie tylko dlatego, że za każdym razem akcja rozgrywa się w innym miejscu – wszystkie części wnoszą coś nowego do układanki, żadna nie pozwala się nudzić.

Mam nadzieję, że na kolejny tom będziemy czekać krócej niż trzy lata - może to zabrzmi dziwnie, ale chociaż siłą rzeczy nic o nim nie słychać, już jest on na czele mojej listy najbardziej oczekiwanych powieści.

Kati
17 sierpnia 2015 - 00:36