Recenzja filmu Dar - kłamstwo ma krótkie nogi - Kamil Brycki - 24 sierpnia 2015

Recenzja filmu Dar - kłamstwo ma krótkie nogi

Po ośmiu godzinach w pracy na popołudniowej zmianie człowiek musi trochę odpocząć, dać sobie chwilę relaksu. W wielu przypadkach taką „chwilą” może być wyjście do kina i nie ukrywam, że jako częsty gość w tego typu miejscach, tak i tym razem zdecydowałem się na jeden z wszechobecnych multipleksów. Z jednej strony była to świetna decyzja – z drugiej jednak nie mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że  się rozluźniłem. Tak naprawdę to byłem bardziej przejęty i zestresowany w trakcie seansu niż przez cały ten dzień – na szczęście w pozytywnym (na ile to możliwe) znaczeniu tych słów.

„Dar” opowiada historię pewnej pary, która ze względu na bliżej niesprecyzowane problemy postanawia przeprowadzić się w rodzinne strony mężczyzny. Znajdują piękny dom, wspaniałą pracę, nowych znajomych, i życie powoli zaczyna toczyć się dalej. Okazuje się jednak, że Simon przeprowadzając się powrócił nie tylko do rodzinnego miasta, ale też do nieciekawej przeszłości, o której wolałby już nigdy nikomu nie wspominać.

Film trzyma w napięciu od początku do końca. Już po pierwszych paru minutach odnosi się wrażenie, że coś jest nie tak, i nasila się ono przez cały seans. W „Darze” wszyscy mają jakieś sekrety, a reżyser wcale nie ma zamiaru ułatwiać nam zadania. Nie wiemy, do czego to wszystko zmierza i nie wiemy, komu tak naprawdę kibicować. Podział na dobro i zło zaciera się jak tylko jest to możliwe.

(variety.com)

Na próżno szukać tutaj jakichkolwiek scen akcji – wszystko opiera się głównie na wymianach zdań pomiędzy poszczególnymi postaciami. Mimo to film nawet na chwilę nie dopuszcza nudy do widzów, cały czas trzymając ich w swoich szponach. Obraz zdecydowanie należy do trójki aktorów: Jason Bateman (Simon) jest bardzo sympatyczny i przyjacielski, choć widać, że czuje się trochę nieswojo w towarzystwie swojego "przyjaciela" z dzieciństwa Joela Edgertona (Gordo). Ten za to został przedstawiony tak, że w zasadzie od pierwszej sceny z jego udziałem nie chcemy mieć z nim więcej do czynienia - jest nieprzyjemny, tajemniczy, po prostu dziwny. Formę dopełnia Rebecca Hall (Robyn), kochająca swojego męża i starająca się za wszelką cenę doprowadzić do większego zrozumienia pomiędzy dawnymi znajomymi, co nie wychodzi jej na zdrowie.

Muzyka również dotrzymuje kroku i choć nie zapada jakoś wyjątkowo w pamięć, to dalej jest to wysoki poziom. Jeszcze zagęszcza atmosferę niepewności i enigmatyczności i buduje napięcie nawet wtedy, kiedy i tak nie możemy już wysiedzieć w miejscu. Opiera się głównie na małej, lecz wystarczającej ilości smyczków oraz zazwyczaj powolnym i spokojnym pianinie. Danny Bensi i Saunder Jurriaans odwalili kawał dobrej roboty – szkoda tylko, że ścieżka dźwiękowa najprawdopodobniej przejdzie bez większego echa.

(steponmagazine.com)

Warto też wspomnieć, że Joel Edgerton – filmowy Gordo – jest odpowiedzialny za scenariusz oraz reżyserię „Daru”. Mimo że jest to jego debiutancki projekt, stanął on na wysokości zadania i stworzył nieprzewidywalną i pełną tajemnic historię. Zaczyna się standardowo - młode małżeństwo przeprowadza się do nowego miasta, w którym spotykają człowieka z wyglądu przypominającego psychopatę i mordercę, który nie chce dać im spokoju – po czym filmowy pociąg opuszcza tory i zaczyna przecierać nowe szlaki. Może trochę wyolbrzymiam – fakt faktem, że „Dar” zrobił na mnie niemałe wrażenie i do samego końca siedziałem jak na szpilkach, nie będąc pewnym zakończenia. Film polecam wszystkim, którzy czują, że muszą sobie zrobić przerwę od filmów akcji. Ostatnio czułem się podobnie na „Labiryncie”.

Kamil Brycki
24 sierpnia 2015 - 23:48