Gropinie - Battlefield 1 kontra Call of Duty: Infinite Warfare - DM - 16 maja 2016

Gropinie - Battlefield 1 kontra Call of Duty: Infinite Warfare

Zwiastuny nowych odsłon Call of Duty i Battlefileda nie tylko rozpętały wojnę na liczbę głosów za i przeciw oraz ilość wyświetleń, ale oczywiście zainteresowały również autorów Gameplay.pl, i to nawet tych niezbyt chętnie sięgających po gry z tej serii. Czy Battlefield w czasach I wojny światowej rzeczywiście zapowiada się perfekcyjnie i kupił nas wszystkich? Czy Call of Duty w tym roku to tylko Modern Warfare? Oto mały przegląd naszych opinii!

Maurycy

Na wstępie chcę powiedzieć, że wypowiadam się tylko pod kątem kampanii dla jednego gracza. Nie jestem wielkim fanem multi, które liznąłem ostatnio na CoD4 / BF3, a jest to temat na drugie tyle tekstu.
Trzeba przyznać, że DICE wyczuł świetny moment na to, żeby przedstawić trailer swojej gry. Activision, brnąc dalej w przyszłość nie zyskał poklasku ogółu graczy. Ba, akcja z minusowaniem ich zapowiedzi pokazuje, że twórcom zaczyna się palić grunt pod nogami. Battlefield 1 okazuje się nie tylko powrotem do przeszłości, co pokazał naprawdę dobry trailer. Gra okaże się też próbą eksploracji tematu, który traktowano raczej pobieżnie w branży gier. Jeszcze kilka miesięcy temu wiele osób z rezerwą traktowało możliwość osadzenia akcji nowego Battlefielda w realiach I wojny światowej. Twierdzono, że stacjonarny charakter wojny, niewielka ilość i różnorodność uzbrojenia nie pozwoli stworzyć interesującej produkcji. Nie podzielałem w żadnym wypadku tej opinii. Katorżnicze działania na terenach Alp, lub niespieszne akcje w okopach mogą znakomicie zbudować klimat. Nie należy zapominać, że ta wojna to nie tylko nieruchome fronty, dynamicznych i szybkich akcji też w niej nie zabrakło wbrew temu co niektórzy sądzą. Co do uzbrojenia to również się nie boję. Wystarczy spojrzeć na spisy narzędzi mordu, których używano. Poza tym I wojna światowa była punktem styku dawnych rozwiązań z nowymi: pierwsze samoloty, czołgi, granaty, sterowce, użycie kawalerii... To był batalion eksperymentów, czasem udanych, czasem nie, ale często dramatycznych i wywołujących emocje. Właśnie duch eksperymentu, styczności z nowym mógłby być dobrą podporą do zbudowania niepowtarzalnego klimatu gry. Jedyne, co mnie  martwi w zapowiedzi Battlefielda 1 to niejaka sterylność, czystość otoczenia w trailerze. To była brudna, męcząca wojna. Chciałbym, by ten brud, zmęczenie i załamanie widoczne były w dorosłej produkcji...

Co do samego Call of Duty mogliśmy się spodziewać, że twórcy spróbują nagiąć ramy serii po raz kolejny. Wycisnąć soki z wyciśniętego, sprawdzić na ile mogą sobie pozwolić. Tym razem to już nie jest mieszanka futurystycznych rozwiązań i współczesnych osiągnięć. To science fiction na całego. Przyznam, że jeśli chodzi o CoD to zatrzymałem się na Black Ops, a późniejsze losy serii znam po omacku. Może dlatego też sama zapowiedź wydała mi się dość ciekawa i w głowie pojawiła się myśl „a czemu nie?”. Gdzieś już napisałem, że gdyby trailer został wypuszczony pod nową marką i przez innych twórców, na pewno zyskałby bardziej przychylny odbiór, a nadzieje mogłyby być całkiem duże.  Czuję jednak, że nieważne jak dobrą grę wydałby Activision, to i tak oceny mogą być mocno zaniżone. Ja osobiście, być może z racji tego, że w nowe odsłony nie grałem, daję tej grze kredyt zaufania za to, że polecieli tak daleko. I jestem niemal przekonany, że jeśli gra okaże się klapą (na pewno nie finansową, bo sprzeda się jak zawsze - dobrze) będzie nas czekać restart serii.


DM

„Piosenkę pana Koracza o zdrowiu, bym chciała najbardziej usłyszeć…” Ciężko oddać słowami, jak kiepska była prezentacja Electronic Arts ujawniająca nowego Battlefielda. Same marketingowe frazesy, zero konkretów, pytania publiczności jakby starannie dobrane przez moderatora i wreszcie zwiastun - istotnie zaskakujący, tak bardzo, że nikt nie zauważył małego napisu na końcu: „NOT ACTUAL GAMEPLAY”. Nie da się jednak ukryć, że już sam wybór epoki zapewnił Battlefieldowi zwycięstwo w mediach. Każdy następny screenshot, filmik, fragmenty rozgrywki będą wyczekiwane bardziej niż sama prezentacja - choćby z samej ciekawości jak rozwiązano walkę wręcz, atak konnicy, sterowce, pilotowanie dość powolnych dwupłatowców, jak będą wyglądać pola bitew. Wielka szkoda, że nie zobaczyliśmy prawdziwej gry. Dynamiczny montaż efektownych ujęć powiedział nam jedynie tyle, że będzie to bardzo dynamiczna, arcade’owa i bajecznie kolorowa I wojna światowa - trochę kontrastowy obraz w stosunku do tego, co znamy z dotychczasowych relacji i filmów. Czy ekipie z DICE uda się z tego stworzyć coś, co kupiło nas w Battlefieldzie 3, czy też dostaniemy powtórkę z Battlefronta, również początkowo zachwycającego settingiem i nowymi środkami walki? Trzymam kciuki, by wyszło to pierwsze!


Przy takiej porcji zagadek i nowości - reakcja na nowe Call of Duty wydaje się niczym zwykłe - „aha…”. Nawet hasanie po innych planetach nie jest w stanie dać tu jakiegokolwiek poczucia nowości. Każda kolejna odsłona Coda jest po prostu paczką świeżych map do trybu multiplayer, którą kupuje się z przyzwyczajenia i z powodu braku innej alternatywy na konsolach obecnej generacji. Czy odświeżona wersja Modern Warfare, jak na razie nierozerwalnie połączona z Infinite Warfare, jest próbą zachęcenia tych bardziej zmęczonych fanów do zakupu kolejnej podobnej gry? Myślę, że jesienią najważniejszym starciem nie będzie Call of Duty kontra Battlefield, ale Infinite Warfare kontra Modern Warfare. Activision uruchomi w graczach pokłady nostalgii, jednocześnie przedstawiając czwartą część CODa sporej grupie, która jeszcze nie miała z nią styczności. Finansowo z pewnością na tym nie ucierpi, ale co jeśli większość nabywców opowie się za historią Soapa i Price’a lekceważąc nową grę, która już dawno zaczęła kręcić się w kółko, goniąc własny ogon? Czy przewidziano sytuację, że to Modern Warfare będzie flagowym tytułem tej jesieni, a Infinite wymuszonym dodatkiem DLC, z zakupu którego nie można zrezygnować? W tej sytuacji bardzo ciekawe będzie kolejne posunięcie Activision, dotyczące przyszłorocznej odsłony, która zapewne jest już w dosć zaawanasowanym stadium prac. Czy zobaczymy w końcu podobny zwrot jak w Battlefield 1, czy mechy i gwiezdne wojny?


Danteveli

Nie jestem targetem ani dla nowego Battlefielda ani też dla kolejnego Call of Duty. Obie gierki zlewam totalnie do momentu premiery. Jak wyjdą to ogram je przez jakiś tydzień po czym dam sobie z nimi spokój do chwili wyjścia kolejnej części. Dlatego też od trybu multiplayer interesuje mnie bardziej kampania. W tym wypadku moje zaufanie powinno być skierowane w stronę gry wydawanej przez Activision. Niestety Call of Duty: Ghosts sprawiło, że nie mam nawet odrobiny nadziei  na dobrą produkcję od Infinity Ward. Strzelanie w kosmosie mogłoby być spoko ale space marine shootery przejadły mi się przy Halo 4.  Historia z Black Ops III przypadła mi do gustu i dalej pokładam pewne nadzieje w marce CoD. Niestety nie ma to nic wspólnego z tegoroczną odsłoną cyklu. Czynnikiem powinien być tu jeszcze CoD 4 ale nigdy nie wydam prawie 100$ na to żeby pograć w remastera. Zostaje mi więc jedynie nadzieja, że Infinite Warfare nie będzie tak nudne i kiepskie  Ghosts.

Pierwsza wojna światowa to olbrzymi potencjał na genialną grę w trybie dla pojedynczego gracza. W głowie mam tysiąc scenariuszy na to jak można poprowadzić naprawdę solidną kampanię, która nie dość że byłaby epicka to posłużyłaby jeszcze za lekcję historii. Wtedy przypominam sobie, że za BF1 odpowiada EA i Dice. Nici z dobrej gdy dla pojedynczego gracza i tryb single player będzie jedynie nudnym dodatkiem do multiplayera. Może być nawet, że będzie to żart podobny do tego co pojawiło się w Star Wars Battlefront. Nagle cały mój entuzjazm dla BF1 wyparowuje. Przecież podczas rozgrywki online będzie tak samo jak przy każdym innym shooterze.  Po prostu skórki blasterów z Gwiezdnych Wojen zostaną zastąpione przez coś inspirowanego bronią z WW1. No bo chyba nikt nie wierzy w to, że spece z EA zgodzą się na realistyczne przedstawienie uzbrojenia z tamtego okresu?

Najbardziej z całości interesuje mnie to jak olbrzymia różnica była w odbiorze zapowiedzi obu gier. CoD w kosmosie to podobno najbardziej zminusowany trailer na YouTube a BF1 może chwalić się największą ilością „lajków”.  Przyznam się, że byłem tym wszystkim trochę zaskoczony. Po prostu trudno mi uwierzyć, że te dwa tytuły w 2016 wzbudzają u kogoś jeszcze tak wielkie emocje. Mógłbym też czepić się kiepskiej pamięci jaka dopadła internautów. Czy wszyscy zapomnieli czym skończyło się ostre jaranie Battlefrontem? Pamiętacie jaka super miała to być gra i jaki olbrzymi potencjał w niej drzemał?  Kolejna gra od Activision pewnie zasłużyła sobie na wszystkie minusy. Czym jednak produkt od EA zasłużył na olbrzymie pokłady wiary reprezentowane przez masę plusów pod trailerem?


Improbite

BF1: Po trailerze mam tylko jedną prośbę do twórców, a mianowicie by tego nie zepsuli, bo gra ma potencjał. Będzie czymś, co sprawi, że  po "Hardline" znów sięgnę po coś z serii Battlefield. Gra zapowiada się pięknie zarówno pod względem tego, co tam zobaczymy, ale i świata w jakim przyjdzie nam walczyć. Bardzo podoba mi się pomysł wojny historycznej bez tych wszystkich nowoczesnych pukawek, które psują zabawę. Jedną rzeczą, która mnie jeszcze przekonuje do nowej odsłony jest ciekawość, jakie postaci historyczne napotkamy na swojej drodze. Chciałem odstawić pada na półkę po tym, jak wyjdzie dodatek do Wiedźmina 3 i na tym skończyć kupowanie nowych gier, ale skoro pojawi się tyle kąsków po prostu nie jest mi to dane.

COD: Swoją przygodę z "Call of duty zakończyłem na odsłonie z podtytułem "Ghosts", chociaż powinienem zakończyć ją wcześniej. Gdy pierwszy raz zobaczyłem następną odsłonę miałem w swojej głowie tylko jedno pytanie "Gdzie idzie ta seria? W przyszłość z prostymi wojnami, czy w filmowe widowisko?" - Tak się czułem. Twórcy zmieniają te gry w coś, co już nie przypomina strzelanin, ale filmy akcji. Filmy w których my jako gracze jesteśmy tylko po to, by naciskać przyciski by wywołać odpowiednią interakcję z otaczającym nas i tak ograniczonym światem. Dla mnie ta seria wróci do czasów swojej świetności, jeśli będzie tak, jak (moim zdaniem) najlepsza odsłona czyli Modern Warfare, która niedługo, jak wszyscy wiemy pokaże się, jako edycja remastered.


FSM

Ja napiszę krótko. Nie jestem w zasadzie w ogóle związany emocjonalnie czy to z Battlefieldem czy Call of Duty. Mało tego, w żadnego BF nigdy nie zagrałem, nawet przez chwilkę. Przyznaję jednak, że "pierwszowojenny" klimat pokazany w premierowym zwiastunie spodobał mi się na tyle, że "1" w tytule jest dla mnie prorocza. To będzie prawdopodobnie pierwszy Battlefield, w którego zagram - mowa oczywiście tylko o kampanii. Oczekuję pięknej grafiki, fajnej historii i nietypowego, rzadko wykorzystywanego tzw. settingu. Wystarczy, by pożyczyć od kogoś dostęp do konta Origin albo poczekać na przecenę.

Call of Duty znam trochę lepiej, ale znowu tylko na płaszczyźnie kampanii dla jednego gracza. Przeszedłem CoD 1, 2, 4, Modern Warfare 2 i pierwsze Black Ops. Potem mi się znudziło, a maglowanie futurystycznej wojny do upadłego nie było tym, na co czekałem. Ale nawet jeśli oskryptowana plastikowość każdej kampanii jest czymś dla serii niezmiennym, to kosmiczne starcia w Infinite Warfare lekko pokręciły moje zainteresowanie. Chętnie poświecę 6 godzin na trochę filmowych wybuchów i liniowości, po zapoznaniu się z recenzjami i opiniami, ma się rozumieć.


Czarny Wilk

Jeśli ktoś taki jak ja, od lat trzymający się tak daleko od Battlefieldów, CoDów i im podobnych, jak to tylko możliwe, nagle wykazuje zainteresowanie nową produkcją tego typu, to znaczy, że ktoś tu trafił w dziesiątkę. Battlefield 1 zachwycił mnie settingiem, który od dawna nie miał godnej reprezentacji wśród wysokobudżetowych tytułów. Nie łudzę się, że będzie to gra, którą zapamiętam na lata, na pewno nie kupię jej też wcześniej, niż gdy cena zejdzie do budżetowego poziomu na którejś z wyprzedaży. Ale zagram, a to znacznie więcej, niż w przypadku wszystkich tych tasiemców tego typu serwowanych od lat. Multiplayer kompletnie mnie nie interesuje, dlatego liczę, że kampania fabularna starczy na więcej niż te przysłowiowe trzy godziny i maksymalnie wykorzysta potencjał okresu historycznego.

W międzyczasie Activision decyzją o przeniesieniu akcji w kosmos kompletnie rozminęło się z oczekiwaniami graczy. Mogli bezpiecznie trzymać się plus-minus teraźniejszości, mogli też pójść w przeszłość i dać na przykład Drugą Wojnę Światową, o którą fani dopraszają się od lat. Zamiast tego wybrali sci-fi, którego raz, że nikt nie chciał, dwa, że pod względem designu wygląda to póki co mniej ciekawie niż chociażby seria Killzone, no i trzy, jak pokazały pierwsze reakcje, atrakcyjność takiego settingu znacząco przegrywa z Pierwszą Wojną Światową. Ale serii taki zimny prysznic może wyjść na dobre i w końcu zmusić twórców do stworzenia następnym razem czegoś więcej niż tyko klepniętej od szablonu kontynuacji.


Brucevsky

Podobnie jak wielu kolegów nie jestem na bieżąco z obiema seriami i na pewno nie mogę zaliczać się do ich oddanych fanów. Co z takiej pozycji mogę napisać po niedawnych trailerach? Tę rywalizację wygrał Battlefield, który zaatakował nowym, świeżym pomysłem. Pociąg hype'u ruszył z kopyta i z miejsca zapełnił się graczami wyczekującymi premiery, co nie dziwi, bo trailer jest napakowany akcją, świetnie zrealizowany i zapowiadający mnóstwo dobrych pomysłów. Sterowce, konnica, gazy bojowe - ależ mnie intryguje, jak twórcy to wykorzystają. Inna sprawa, że nie wygląda to na próbę rzeczywistego odwzorowania realiów I Wojny Światowej. Zbyt to wszystko kolorowe i pstrokate, o czym wspomniał wyżej DM.

A nowy COD? Miałki trailer, setting bez wyrazu. Wciąż jednak gra może się obronić. Niewykluczone, że COD został w blokach na starcie, ale zachował też sporo asów w rękawie, które wyciągnie z czasem. To może być kolejna jazda bez trzymanki - idealny wybór dla fanów takich growych rollecoasterów. Na pewno nie będę skreślał tego projektu już teraz.

 
DM
16 maja 2016 - 15:15