Tim Burton to wirtuoz tego, co niezwykłe i dziwne. Jego Alicja w krainie czarów była jazdą bez trzymanki. Czy oddanie wodzy do tego szalonego powozu w ręce zdecydowanie bardziej stonowanego reżysera Jamesa Bobina wyszło produkcji na dobre?
Jestem absolutną fanką twórczości Tima Burtona, dlatego z pewnym niepokojem zasiadałam w kinie. Bobin z pewnością nie miał łatwego zadanie, przejmując schedę po tak oryginalnym twórcy. Wprawdzie Burtonowski duch wciąż jest obecny, ale ten mariaż wyszedł produkcji na dobre. Obłęd został opanowany na rzecz, dużo bardziej poukładanego scenariusza z wyraźnym literackim podziałem na otwarcie historii, rozwinięcie akcji i zakończenie jej, zanim widz oszaleje od ilości barw na ekranie.
Najnowsza Alicja stała się produkcją zdecydowanie bardziej „filmową”. Jest to zarówno zaleta , jak i wada tego dzieła. Alicja jest już dorosłą kobietą, która zajmuje się zajęciem niecodziennym jak na damę. Jest kapitanem statku. Swoim zachowaniem potrafi udowodnić, że wśród wielu postaci na ekranie to właśnie ona powinna nosić spodnie. W jej życie ponownie wkracza Kraina Czarów i zanim się obejrzy, wszystko wokół niej ogarnie szaleństwo. Mia Wasikowska grająca główną rolę, zdecydowanie kradnie dotychczasową koronę pierwszeństwa kapelusznikowi. Postać Johnego Deppa, choć wciąż świetnie zagrana, zostaje zepchnięta na dalszy plan, podczas gdy to właśnie Alicja, zgodnie z tytułem filmu, gra pierwsze skrzypce.
Dziewczyna zdecydowanie ma co robić. Akcja pędzi do przodu w szalonym tempie, wątki zgrabnie się przeplatają, a całość opowieści pozytywnie zaskakuje metaforą. Byłam zadziwiona, jak dobrze poradził sobie Bobin, dotychczas kojarzący mi się jedynie z głupkowatymi komediami. Bardzo możliwe, że jest on dokładnie tym, czego brakuje Butronowi. Opanowaniem. Nie martwcie się jednak. Szaleństwo barw i kreacji prezentowanych na ekranie potrafi rozkochać w sobie największego estetę. Nie zdziwiłabym się, gdyby Alicja po raz kolejny sięgnęła po Oskara za kostiumy. Mimo bajkowej oprawy jest jednak opowieść dla dojrzałego widza, który wyłapie wszelkie niuanse i smaczki produkcji, oraz doceni przewrotność scenariusza. Po raz kolejny wielu może zmylić ferii barw, sugerująca, że mamy do czynienia z opowieścią przeznaczoną dla młodego odbiorcy. Alicja to produkcja dojrzała i niosąca ze sobą wiele przyjemności.
Tym bardziej smuci fakt, że promocja filmu w naszym kraju jest niemal zerowa. Alicja przegrała wyścig z zaledwie przeciętnymi ptaszyskami z pewnego mobilnego klikacza...