Vaiana zwana Moana - recenzja filmu - Black Elf - 30 listopada 2016

Vaiana zwana Moana - recenzja filmu

Pośród mrozu i pluchy, ciemności i niesprzyjających warunków atmosferycznych w naszym spowitym jesienną mgłą kraju, do kin wpłynęła na wielkiej fali nowa „księżniczka” Disneya - Vaiana. Animacja tak piękna, że tylko brak środków na koncie powstrzymuje mnie, przez rzuceniem wszystkiego i wyjechaniem na Haiti.


Disney kontynuuje swoja wędrówkę poprzez kultury, adaptując kolejne legendy i przetwarzając je na właściwy dla siebie bajkowy sposób. Przenosimy się na odległa wyspę Motunui na której córka wodza Vaiana, żyje starając się spełnić wszystkie wymogi swego ludu i ojca. Jednak serce dziewczyny nie daje się tak łatwo ukoić, wzywając ja wciąż na bezkres oceanu. Vaiana początkowo opiera się pokusie i dopiero gdy Motunuii jej mieszkańcom zaczyna grozić realne niebezpieczeństwo, wsiada na łódź i rusza w poszukiwaniu ratunku. W tej wyprawie towarzyszył jej będzie dobry znajomy ocean, krnąbrny półbóg Maui i uroczy kogut HeiHei.


W Polsce animacja ukazała się pod tytułem Vaiana, choć w oryginale imię głównej bohaterki, brzmi Moana czyli „głęboki ocean”. Zmianazwiązana jest z prozaicznymi kwestiami marketingowymi, ponieważ nazwa Moana w europie jest już zarezerwowana. Vaiana to imię zbliżone do oryginału, choć składa się z dwóch części – „vai” – woda i „ana” czyli jaskinia. Nieznacząca zmiana, ale można się pokusić o stwierdzenie, że korekta imienia zmienia nieznacznie przekaz całego filmu. 


Pomimo pojedynczych zbulwersowanych jednostek, widać, że mitologię potraktowano z właściwym szacunkiem. Została odpowiednio zmodyfikowana, aby stała się przystępna dla młodszego widza.   W oryginale Maui wtargnął do ciała Hine-nui-te-po, aby zdobyć źródło życia wiecznego,zdecydowanie mniej delikatnie, aniżeli miało to miejsce w animacji. Wytrawny znawca mitologii polinezyjskiej wyłapie dużo więcej niuansów, ale nie odbierająone uroku całości. Maui to półbóg niezwykle butny, przekonany o swojej niezwykłości, niesforny, a jednocześnie niezwykle ciepła i pełen sympatii dla ludzi. W opozycji do jego wybryków mamy Vaianę – charakterna i niepokorną bohaterkę, która w wielu momentach wykazuje większa wole walki niż mocarne bóstwo. Nowa księżniczka to kolejna damska bohaterka Disneya, dla której porywy serca nie stanowiąnajważniejszej wartości. Relacja dziewczyny i półboga, jest czysto przyjacielska i jestem wdzięczna reżyserom, za pominięcie wątku romansowego. Podoba mi się kierunek w którym podąża studio, które uświadomiło sobie, że z biegiem lat, iż klasyczne opowieści o księżniczkach wyszły z mody i reaguje na zmiany społeczne jakie zaszły wśród dorastającej młodzieży. Podczas seansu bawiłam się doskonale, a muzyka z animacji towarzyszy mi na co dzień w trasie do pracy. Polski dubbing jest bardzo dobry i pokusiłabym się stwierdzenie, że polska wersja piosenki „You welcome”, czyli „Drobnostka”, jest dużo lepsza w polskim wykonaniu niż oryginał.


Vaiana to film niezwykle dojrzały jak na standardy Disneya. Pojedyncze żarty sa bardzo wysmakowane i staja się dodatkiem do pięknej opowieści, nie jej kluczowym elementem. Być może dlatego nie wybija się tak szybko, jak niezobowiązująca animacja o zwierzętach czy krainie lodu pełnej śpiewu. Najnowsza animacja Disneya, wybrzmiewa przesłaniem na tak wielu płaszczyznach, że wystarczyłoby na osobny artykuł. Dlatego dajcie się porwać wielkiej fali i pożeglujcie do kin. Warto, choćby po to aby zapomnieć na chwilę o naszym ponurym klimacie i przenieść się w miejsce gdzie słońce nigdy nie zasypia, a woda jest ciepła, jak serca mieszkańców wysp...







Black Elf
30 listopada 2016 - 13:10