Recenzja Overwatch – gram od miesiąca i nadal uwielbiam - Antares - 25 czerwca 2016

Recenzja Overwatch – gram od miesiąca i nadal uwielbiam

Antares ocenia: Overwatch
99

Nie bawiłem się tak dobrze w sieciowej strzelaninie od czasów Wolfenstein: Enemy Territory. Blizzard znowu stworzył totalny majstersztyk, a ja po miesiącu grania nadal cieszę się z Overwatch jak w dniu premiery.

Obrazek należy traktować z lekkim przymrużeniem oka ;)

Długo się zabierałem do tej recenzji, bo ciężko jest napisać coś konstruktywnego, gdy jest się grą absolutnie zachwyconym. A tak jest właśnie dla mnie w przypadku Overwatch – gry, z którą nie miałem styczności aż do otwartych betatestów na PlayStation 4, lecz zakochałem się w niej totalnie już od pierwszego meczu. Swoje wrażenia spisałem wówczas w obszernym wpisie na łamach bloga. Teraz, po miesiącu od premiery i codziennego grania mogę śmiało stwierdzić, że Overwatch pozostanie na długo, a być może na zawsze, moją ulubioną sieciową strzelaniną. Uwielbiam ten tytuł prawie tak bardzo jak Bioshock Infinite, a ci którzy mnie lepiej znają powinni wiedzieć, co to oznacza. Dlatego też, zamiast standardowego opisywania gry, postaram się po prostu nakreślić poniżej kilka rzeczy, które powinny po prostu stanowić dla innych twórców przykład perfekcyjnie wykonanej roboty.

Easy to learn, hard to master

(powyżej moja wideorecenzja gry)

Wystarczy kilka minut, by zanurzyć się w rozgrywce Overwatch. Po prostym, kilkuminutowym samouczku znamy już niezbędne podstawy i możemy zaczynać zabawę. Mechaniki rozgrywki jest łatwa do zrozumienia, a graczowi cały czas towarzyszą stosowne komunikaty na ekranie. Gra polega na walkach drużynowych w systemie 6 na 6, podczas których „na gorąco” możemy wybierać spośród 21 bohaterów charakteryzujących się odmienną bronią, umiejętnościami specjalnymi i rolą na polu walki. Podobnie jak w gatunku MOBA, czy popularnej pierwszoosobowej strzelance Team Fortress 2, postacie dzielą się tu bowiem na specjalizacje, takie jak np. wsparcie, atak, czy obrona.

By wyjaśnić jeden z najważniejszych aspektów wspaniałości Overwatch, pozwolę sobie na małą dygresję. Na co dzień, zawodowo zajmuję się projektowaniem tzw. User Experience, czyli interakcji i doświadczeń użytkowników, korzystających ze stron internetowych, aplikacji mobilnych itd. Zadaniem UX designera jest stworzenie takiej ścieżki dla użytkownika, by „podróż” przez daną usługę była wygodna, intuicyjna, przyjemna i efektywna. W branży gier wideo stosunkowo niewielu producentów zatrudnia specjalistów od UX na stałe, a wśród nielicznych, którzy to robią znajduje się właśnie Blizzard. I jakoś dziwnym trafem, wszystkie jego gry mają fantastycznie dopracowany system uczenia się.

Gra cały czas w inteligentny sposób podpowiada nam jak wykorzystywać atuty swojego bohatera i jak grać, by być przydatnym dla swojej drużyny. Wskazówki znajdują się już nawet na ekranie wyboru postaci, gdzie możemy dowiedzieć się np. że nikt jeszcze nie wybrał żadnego bohatera wsparcia, albo że obecnie w zespole jest zbyt wielu Tanków. Oczywiście nie trzeba się dostosowywać do tych sugestii i można eksperymentować z doborem postaci, ale takie komunikaty w prosty sposób uczą graczy, jak należy komponować drużynę. W podobnie jasny sposób opisane są umiejętności bohaterów, których ponadto podzielono na trzy kategorie poziomów trudności opanowania przez gracza, co stanowi kolejną wskazówkę. Przystępność nie oznacza jednak, że Overwatch jest prostackie. Zaawansowani odnajdą w grze olbrzymie możliwości kombinowania.

Szybkość i grywalność

Jedna z najfajniejszych ekip bohaterów w historii elektronicznej rozrywki

Mecze w Overwatch trwają od 4 do 10 minut. I muszę przyznać, że jest to genialny zabieg. Dzięki niemu dana mapa nie jest w stanie się nam znudzić, częściej czujemy ekscytację z wygranej, a w samą grę można sobie pograć nawet mając mało czasu na granie. W dobie sztucznie rozdmuchiwanych sieciowych produkcji, zmuszających graczy do wielogodzinnego zdobywania kolejnych poziomów w rankingu, nowy hit Blizzarda stanowi prawdziwy powiew świeżości. Wszyscy bohaterowie są od razu dostępni i każdy gracz ma identyczne szanse na polu walki.

Oczywiście twórcy gry nie zapomnieli o systemie nagród, toteż za kolejne poziomy doświadczenia otrzymujemy skrzynki, w których znajdujemy różnorakie kosmetyczne drobiazgi, takie jak skórki dla postaci, animacje, czy spraye którymi możemy znakować teren. Warto także wspomnieć, że skrzynki te dostępne są także poprzez mikropłatności, a Blizzard zarobił już od premiery łącznie blisko ćwierć miliarda dolarów na Overwatch poprzez cyfrowy kanał dystrybucji. Istne szaleństwo.

Krótkie mecze powiązane są także z tym, że właściwa rozgrywka w Overwatch jest bardzo szybka. Na ekranie ciągle coś się dzieje, a szala zwycięstwa może się przechylić w każdej chwili. Gra dostarcza przez to ogromnie dużo emocji i przyjemność sprawia nie tylko granie, ale także oglądanie meczów. Już teraz możemy więc być pewni, że narodził się kolejny e-sportowy hit.

Cudowny design, masa detali

Mapy są fantastyczne. Chociaż wykonano je w komiksowej stylistyce, są tak sugestywne, że grając mam wrażenie, że zwiedzam świat. No i ten wszechobecny cyberpunk

Gra jest piękna. Dosłownie. Zaprojektowana z dbałością o najmniejsze szczegóły. Na każdej z 12 map rozsianych po całym świecie (m.in. USA, Chiny, Japonia) znajdziemy mnóstwo cieszących oko detali i sporo nawiązań do popkultury, czy innych produkcji Blizzarda. Dlatego też, jeśli tak jak ja jesteście fanami World of Warcraft czy sympatykami Diablo i Starcrafta, z Overwatch wyciągniecie jeszcze więcej przyjemności. Zatrważające jest wręcz to przywiązanie do szczegółów, bowiem mnóstwo elementów otoczenia można zniszczyć lub przesunąć. Twórcy zadbali nawet o tak kosmiczne aspekty, jak animacja rozsypującego się popcornu, gdy strzelamy do pudełek ustawionych w hallu hollywoodzkiego kina.

Najważniejszy jest jednak design postaci, a Overwatch wygląda po prostu jak cudowny film Disney Pixar. Mi kojarzy się oczywiście z Bioshock Infinite i być może dlatego, tak bardzo się w tej grze zakochałem. Ciężko to opisać słowami – najlepiej sami zobaczcie to na screenshotach i materiałach z rozgrywki. Warto natomiast dodać, że tytuł ten jest także bardzo dobrze dopracowany pod względem technicznym. Pecetowi gracze donoszą, że działa płynnie i wygląda dobrze nawet na przestarzałym sprzęcie. Ja gram na PlayStation 4 i jest to jedna z najładniejszych gier, jakie widziałem na tej platformie.

Overwatch to z resztą nie tylko wygląd, ale także animacje i udźwiękowienie. Każdy z 21 bohaterów ma swoją niepowtarzalną osobowość i chociaż na początku grałem wyłącznie swoimi faworytami, teraz cieszę się z rozgrywki każdym z nich. Warto dodać, że postacie wchodzą ze sobą w interakcje i często się ze sobą przekomarzają, co dodaje grze bardzo dużo klimatu. Na gromkie brawa zasługuje też fantastyczna polonizacja, o której pisałem więcej w moich wrażeniach po betatestach. Udźwiękowienie w tej grze ma ponadto szczególne znaczenie, bowiem to właśnie „na słuch” określamy często położenie i zamiary naszych przeciwników. Zastanawia mnie tylko brak możliwości włączenia napisów, co stanowi spore utrudnienie dla osób głuchoniemych i niedosłyszących. To swoją drogą jedyna wada gry, jaką zauważyłem po całym miesiącu grania.

Niekończąca się opowieść

(powyżej unboxing tzw. pakietu rekruta)

Overwatch to fantastyczna gra warta każdej wydanej na nią złotówki. Zastanawiałem się czy po miesiącu częstego grania będę miał choć trochę jej dosyć. Okazało się, że nie. Mapy znam na pamięć, ale gra za każdym razem mnie zaskakuje. Z pozoru przegrany, beznadziejny mecz może odmienić się w ostatnich sekundach. Boczna uliczka może kryć ciekawy, interesujący plakat lub napis. Najważniejsze jest jednak to, że granie wten tytuł daje po prostu mnóstwo satysfakcji i za każdym razem z przyjemnością do niego wracam.

To właśnie takie gry jak Overwatch są kwintesencją tego, co najlepsze w grach wideo. Kooperacji, rywalizacji, przyjemności. Połączenia zręczności z taktycznym myśleniem i nieszablonowym podejściem do tego, co się dzieje na ekranie. To naprawdę wielka gra i kolejny dowód na to, że Blizzard jest jednym z najlepszych studiów w całej branży.

recenzję napisałem na podstawie wersji na konsolę PlayStation 4

Antares
25 czerwca 2016 - 23:57