Recenzja: Aliens. Labirynt
Guns, Gore & Cannoli 2 (PS4) - eks-gangster bohaterem wojennym
Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Pillars of Eternity: Ja Już grałem
Kanadyjska myśl techniczna. Recenzja albumu Protest The Hero - Volition
Recenzja: Bloodborne. Pieśń wron. Tom 2
DC Comic przyzwyczaiło swoich fanów do tego, że uwielbia wszelkiego rodzaju fuzje czy wzajemne przenikania się poszczególnych tytułów. Często postać pojawiająca się w jednej serii, otrzymuje później swój własny tytuł, łącząc tym samym oba „uniwersa”. Przykładem tego może być właśnie recenzowana pozycja, której główna postać wyewoluowała w cyklu „Batman Metal”. Pora więc sprawdzić jak poradzi sobie ona w swoim własnym komiksowym „świecie”.
Prawie czterdzieści lat temu na rynku francuskim zadebiutował komiks Snowpiercer. Tytuł, który stał się kanwą do powstania całkiem dobrego filmu oraz nie tak dawno serialu w serwisie Netflix. Bieżący rok to również doskonała okazja dla miłośników powieści graficznych, na przeczytanie oryginału, który zaczął ukazywać się na rodzimym rynku nakładem wydawnictwa KURC. Pora więc sprawdzić jak pierwowzór wypada na tle nowocześniejszych i całkiem dobrze przyjętych adaptacji.
Kolejna pozycja książkowa od wydawnictwa Waneko, kolejna light novelka i kolejny isekai. Tym razem tytuł o jeszcze większej popularności niż ostatnio recenzowane No Game No Life. Dzieło które dzięki dobrej adaptacji telewizyjnej, podbiło serca wielu miłośników mangi i anime, uświadamiając ich jednocześnie o istnieniu książkowego pierwowzoru. Pora więc zabrać się za niego i sprawdzić, czy wielka popularność idzie tutaj w parze z wielką jakością.
Frank Miller to twórca, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Osiągnął on na poletku komiksów tak wiele, że na zawsze zapisał się on na kartach historii tego medium. Legenda tego formatu może pozwolić sobie na naprawdę wiele, co może naprawdę pozytywnie zaskoczyć fanów. Dlatego oczekiwania wobec tytułu „Supermana. Roku pierwszego” zapowiedzianego w ramach serii DC Black Label, były tak ogromne. Czy zostały one spełnione? Prawda jest dosyć skomplikowana, ale również pod wieloma względami smutna.
Wszelkiej maści „isekai-e” od dłuższego czasu podbijają świat, dostarczając miłośnikom mangi, anime i light nowelek pokaźnej ilości rozrywki. Jedną z pozycji owego podgatunku, która dosyć dobrze została przyjęta na naszym rynku, jest seria No Game No Life. Pora więc abym i ja sprawdził co „ciekawego” ma do zaoferowania wersja książkowa.
Widowiskowa magia, niesamowite potyczki, walka o władzę, krwawa zemsta i pokaźna szczypta lekkiego humoru. Wszystko to wymieszane razem daje tytuł, który zapewnia zarówno masę emocji, jak i wyrazistej rozrywki. Oczywiście chodzi o Magi: The Labyrinth of Magic, które im bliżej jest końca, tym staje się genialniejsze.
Mangi oraz anime powstałe na kanwie gier visual novel, to już nic nadzwyczajnego. Niektóre takie tytułu zdobyły większą popularność niż ich pierwowzory. Doskonałym przykładem tego może być tytuł „Gdy Zapłaczą Cykady” lub jak kto woli „Higurashi no naku koro ni”. Pozycja mocno zachwalana zarówno przez fanów animacji, jak i japońskiego komiksu, która przez wielu określana jest nawet mianem kultowej.
Harley Quinn i Joker to dwójka postaci, których raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Na przestrzeni lat relacje owej pary zostały zaprezentowane w najróżniejszych formach, prawie zawsze jednak ukazując destrukcyjny charakter związku. Pora więc na coś innego, jak na przykład uwspółcześniona wersja klasyki „Romeo i Julia”, gdzie „miłość” staje się początkiem szaleństwa.
Wielu słysząc „western”, powie przebrzmiały gatunek, który swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą. W kontekście dzieł filmowych po części się zgadam z tym stwierdzeniem, jednak na poletku komiksowym „Dziki Zachód” radzi sobie dobrze, co jakiś czas racząc miłośnika gatunku czymś „interesującym”, jak na przykład seria „Undertaker”.
Howardowska mitologia Conana to nie tylko wojowniczy Cymeryjczyk, ale również kilka innych dosyć ważnych dla świata i samego barbarzyńcy postaci. Jedną z nich jest Bêlit ponętna niewiasta, która stała się prawdziwym postrachem mórz i oceanów. Nikogo więc nie powinien dziwić fakt, że otrzymała ona swoją własną komiksową serię.