Jedno jest pewne - każdy zdrowy na umyśle człowiek musi rozróżniać co jest rzeczywistością, a co fikcją. Gry pozwalają nam na skosztowanie czegoś... innego. Możemy wcielić się w rzuconego na linię frontu żołnierza, kierowcę rajdowego/wyścigowego, pilota, maga, czołgistę, zabójcę, możemy zarządzać stworzonym przez nas miastem, możemy w zasadzie wszystko. Niestety (na szczęście?) jest to wciąż świat gry wideo, nie nasz. Kiedy wyłączamy grę wracamy do otaczającej nas rzeczywistości. Czy nie zdarzyło się Wam jednak, że obserwując niektóre sytuacje czy zjawiska pomyśleliście: "ej, znam to z jakiejś gry!"? Jeśli tak to zapraszam do dalszej części felietonu.
Po dwukrotnym zdobyciu tytułu Mistrza Świata przez Sebastiana Vettela i zespół Red Bull Racing, a także absolutnej dominacji tego duetu w sezonie 2011 możnaby pomyśleć, że F1 jest nudna. Co prawda niejeden inżynier czy szef zespołu w padoku powie, że oglądalność podskakuje, kiedy zaobserwować da się jednostronne widowisko (patrz era Michaela Schumachera), ale dla kibiców najważniejsza jest nieprzewidywalność, zmiany lidera tabeli i ostra rywalizacja do samego końca. Taki jest właśnie sezon 2012.
Od ostatniej części "Snajpera" minęło już trochę czasu, ale nadal pozostaniemy w Czeczenii. Tym razem opowieść jest nieco krótsza, ale o wiele bardziej wstrząsająca. Pewien rosyjski oddział przez wiele dni gnębiony był przez snajpera strzelającego z broni o bardzo nietypowym kalibrze. Żołnierze nie mieli pojęcia kim jest i gdzie jest snajper, który tak ich dziesiątkował. To co zastali na miejscu mogło się zdarzyć tylko na wojnie...
Gracze potrafią spędzić ze swoimi ulubionymi tytułami długie godziny. Gry często pochłaniają ich bez reszty i sprawiają, że zapominają o otaczającym ich świecie. Bywa i tak, że po jakimś czasie gracz, tchniony uczuciem głodu, zapędza się do kuchni - wypadałoby z niej coś wynieść, nieprawdaż? "Gracz na krańcu kuchni" to zawsze przepis na smaczne papu, które każdy może przyrządzić łatwo i szybko. Później spokojnie można znów zatopić się na wiele godzin w świecie gier...
W poprzedniej części opowieści z cyklu Snajper pisałem o losach młodego snajpera, który postanowił zarobić na życie... likwidując cele. Kilka razy ledwo uszedł z życiem, kilka razy to on był celem, a ostatecznie postanowił porzucić ten "zawód" i uciec z Afryki, w której wykonywał zlecenia. Dziś z Afryki przenosimy się do Czeczenii, gdzie pojedynek dwóch snajperów rozstrzygnął pocisk znacznie większego kalibru...
W poprzedniej części opowieści z cyklu "Snajper" pisałem o losach młodego rosyjskiego snajpera, który tej specyficznej sztuki musiał uczyć się sam. Tym razem przybliżę Wam historię amerykańskiego snajpera, który w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku od polowania na antylopy w Afryce przeszedł do... polowania na ludzi. Na zlecenie i za pieniądze.
W pierwszym artykule z cyklu "Snajper" starałem się porównać, o ile można tu mówić o porównaniu, snajpera w grze i w rzeczywistości. Tym razem zapraszam na pierwszą część opowieści snajperskich. Zaczniemy od historii młodego rosyjskiego snajpera, który swojego fachu właściwie wyuczył się sam. Musiało mu to wystarczyć w starciach z dobrze przeszkolonym wrogim strzelcem.
Każdy gracz kupuje gry. Czyniąc to, chcąc lub nie chcąc, staje się swego rodzaju kolekcjonerem. Im więcej tytułów, tym lepiej, ale liczy się też ich jakość. Niektórzy z nas mogą pochwalić się prawdziwymi perełkami, które normalnie są już nie do zdobycia, inni posiadają gry młodsze, bo zaczęli je kupować od niedawna lub może po prostu pozbywali się starszych tytułów, by kolekcja była "świeża". Nieważne jak duża jest nasza kolekcja gier - pochwalmy się nią!
... i nie jesteś szejkiem arabskim, który właśnie przypadkowo wszedł na tę stronę. To znaczy, że na te wszystkie prezentowane w kolejnych numerach miesięczników modele cię nie stać. Tym samym nie masz najmniejszej szansy, aby swoje hobby realizować.
Jeśli założymy, że miłość do gier, książek, muzyki i samochodów stoi na tym samym, równym, poziomie to powinniśmy w tym momencie czuć się szczęściarzami. Chyba, że kochamy nowe auta, uwielbiamy prowadzić, a wark silnika jest dla nas podniecający.