Pozostało zaledwie kilka dni do polskiej premiery najnowszego filmu Ridleya Scotta. Aby jak najlepiej przygotować się na tę okazję, obejrzałem pierwszą część sagi o Ellen Ripley i zabójczych ksenomorfach… po raz ósmy w moim życiu. Nie mam wątpliwości – Obcy jest filmem doskonałym, niedoścignionym przez wiele współczesnych superprodukcji. Co takiego czyni go wyjątkowym?
Powszechnie wiadomo, że najgroźniejszymi z wirusów nękających ludzkość są idee. Rozprzestrzeniają się zaskakująco szybko, infekując podatne jednostki. Ci, którzy boją się choroby, powinni od razu przerwać czytanie, gdyż będę namawiać przegorąco do zarażania się na masową skalę. Tych odważnych zapraszam do dalszej lektury - poznajcie TEDa.
Już w grudniu ubiegłego roku w sieci pojawił się krótki, internetowy zwiastun nowej produkcji Scott'a. Od kilku dni zapowiadano kinowy trailer z prawdziwego zdarzenia, karmiąc nas jego urywkami. Zapowiedź, zapowiedzi... Co za czasy. Ale oto jest. I trzeba przyznać, że robi wrażenie. Nowy zwiastun Prometeusza - filmu opowiadającego wydarzenia, mające miejsce na długo przed dramatem załogi Nostromo.
Fani - rzecz jasna - rzucili się natychmiast do analizowania go klatka po klatce. Efektem tych poszukiwań są co najmniej dwa ciekawe znaleziska...
Czas przedświątecznej zwiastunowej gorączki jest już w pełni sił. Na przestrzeni kilku dni zobaczyliśmy zapowiedzi kilku bezdyskusyjnych hitów w rodzaju The Dark Knight Rises czy Hobbita. Przyszedł czas na trailer trzeciego giganta, obok którego żaden szanujący się fan s-f nie może przejść obojętnie. Panie, panowie - przed Wami Prometeusz.
Zwiastun nowego filmu Ridleya Scotta został zaanonsowany mini-teaserami (nie ma jak zapowiedź zapowiedzi), w których znalazły się scenki z tego, co możecie zobaczyć powyżej, a wcześniej wypuszczono w odmęty światowej sieci oficjalne zdjęcia nakręcające magiczną sprężynę hype'u. Podoba się Wam taki prawie-prequel Obcego? Mi się bardzo podoba. A jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że w niemal identyczny sposób w 1979 roku reklamowano w kinach Aliena. Porównajcie sami. I choć Prometeusz podobno nie będzie filmem o Xenomorphach, to jego istnienie w tym samym uniwersum produkuje nawiązania "zwilżogenne" dla każdego fana - w zwiastunie wyraźnie widać Space Jockeya, jest spadający Derelict, mamy opryskany kwasem hełm... Całość wręcz krzyczy "alieeeen!". Jestem kupiony i bez wątpienia udam się swobodnym, acz nieco przyspieszonym krokiem do kina w czerwcu przyszłego roku.
Pół roku temu stało się jasne, że Ridley Scott nie nakręci prequela Aliena, o czym tutaj wspominał eJay. Dzisiaj wciąż nie jest jasne, jakim filmem będzie Prometheus, ale w ciągu ostatnich miesięcy pojawiło się sporo informacji oraz plotek odrobinę rozjaśniających sytuację.
Ridley Scott potrafi wprawić widza w konsternację. Jak nie do końca dobrym filmem (jego forma przypomina sinusoidę), to mamieniem na temat kolejnej części Obcego. Ploty na temat piątego segmentu sięgają jeszcze krańców XX wieku, kiedy po premierze Resurrection Ridley zarzucił luźnym tematem na temat ewentualnych przygód Xenomorpha na kuli ziemskiej. Projekt leżał gdzieś w szufladzie i ujawnił się dopiero przy kaszaniastym Alien vs Predator: Requiem w reżyserii braci Strause.
Kiedy 2 lata temu autor Blade Runnera i Black Hawk Down oznajmił, iż zamierza wrócić do korzeni swojej twórczości (Ósmy pasażer Nostromo to był dopiero jego drugi film pełnometrażowy!) fani zaczęli z niecierpliwością przebierać nogami. W międzyczasie doszło do sporej kłótni między Scottem a wytwórnią FOX, poszło nie tylko o kasę (ponad 300 milionów dolarów na 2 filmy), ale również o kategorię wiekową - studio chce rozegrać sytuację bezpiecznie i zmusić reżysera do kręcenia pod szasjowne PG-13. Wczoraj klamka zapadła - prequela Obcego jednak się nie doczekamy. Zamiast niego do kin trafi Prometheus, czyli coś, co miało być piątą częścią, a w rezultacie przekształciło się w autorski pomysł.