Pokémon Origins - warto pamiętać o początkach
Podróże Franka – Dziwny, dziwny świat!
Miłość, śmierć i roboty - Netflix, zachwyt i recenzja
Rick i Morty - Tom 1 - Rick to geniusz, a Morty to Morty
Young Justice - Kilka teorii na temat trzeciego sezonu!
Parówy kontra ludzie. Recenzja filmu Sausage Party
Są żółte, raczej niewielkie. Nie, nie mam na myśli kurczaczków. Jest ich całe mnóstwo i lubią psocić. Czasem wdają się w bójki. Uwielbiają banany. Najprawdopodobniej występują tylko osobniki płci męskiej. Nie wiadomo, skąd się wzięły. Wiadomo jednak, że zostały stworzone po to, by podążać za swym panem. Służą wiernie i oddanie. O kim mowa? O Minionkach, urzekających bohaterach filmu Jak ukraść Księżyc.
Fajnie czasami cofnąć się w czasie. Surfując sobie po Youtubie, natrafiłem gdzieś na openingi anime z Poloni 1, które oglądałem za młodu. Chwila szperania i totalnie odleciałem - zanim się spostrzegłem, była późna godzina nocna, a ja wciąż z wypiekami na twarzy oglądałem kolejne czołówki kreskówek z mojego dzieciństwa.
Uruchomiłem drugą część Wiedźmina, nie po raz pierwszy w ogóle, ale po raz pierwszy w wersji rozszerzonej. Nie jest żadną tajemnicą, że gra zaczyna się od intra, które zostało dodane dopiero w tej edycji. Samą animację widziałem już przynajmniej kilka razy, ale dopiero teraz zrozumiałem, jak znakomicie została ona zaplanowana. Co prawda zachwyciła mnie już przy pierwszym oglądaniu, ale mimo tego zastanawiałem się, czy dodanie jej, jako intra do Wiedźmina 2, którego początek przecież nie pozostawiał nic do życzenia, jest w jakikolwiek sposób uzasadnione?
Recenzja Jak wytresować smoka pojawiłaby się na łamach gameplaya, gdyby tylko serwis ten istniał już w kwietniu 2010 roku, kiedy to smocza animacja trafiła na ekrany kin. Lepiej jednak późno niż wcale, bo produkcja studia Dreamworks to jedna z najlepszych "komputerowych bajek" ostatnich lat i film w równej mierze uroczy, co ekscytujący. Wczoraj wieczorową porą można było go obejrzeć w telewizji, co też uczyniłem - Jak wytresować smoka nadal trzyma się świetnie.
Czasem zamiast trywialnych informacji pokroju "myję zęby, lol" ktoś umieści na portalu społecznościowym link do arcydzieła. Niektórzy ludzie lubią – i chwała Wam za to – dzielić się ze znajomymi swoimi małymi odkryciami. Gdy je słuchamy i oglądamy, cały świat dookoła na chwilę jakby zamiera, nawet jeśli nad uchem wrzeszczą nasi przełożeni lub rodzice. Dzisiaj chciałbym Wam podać dalej dwa takie cuda.
Oscary, jak co roku - przyszły i poszły. O wynikach trochę podyskutowano, ponarzekano na zwycięzców takich czy innych kategorii lub pogratulowano zasłużonym zwycięzcom. Jak się ma to do kategorii Najlepszy Krótkometrażonwy Film Animowany? Oceńcie sami. Na YouTube można obejrzeć pełną wersję nagrodzonej Oscarem animacji The Fantastic Flying Books of Mr. Morris Lessmore. I od razu Wam mówię - warto poświęcić te 15 minut.
Nie miałem przyjemności oglądać pozostałych nominowanych, ale mając na uwadze dwóch największych tegorocznych zwycięzców zapraszających widza w nostalgiczną podróż do początków kinematografii (Artysta i Hugo), nie powinen nikogo dziwić ten rezultat. Latające Książki to filmik stworzony z miłości do słowa pisanego i jako taki jest: a) szalenie pomysłowy i b) całkiem wzruszający (a co, nie bójmy się tego!). Wersja w wysokiej rozdzielczości dostępna jest do kupienia w iTunes, możecie też zajrzeć na oficjalną stronę produkcji. Brawo, panowie autorzy (William Joyce i Brandon Oldenburg)!
Jeśli nie widzieliście jeszcze pierwszego filmu z cyklu "Inside Recon" (coś jak dziennik dewelopera, ale z narratorem) albo nie gromadziliście wcześniej informacji o Ghost Recon: Future Soldier już spieszę z wyjaśnieniami - animacje w Future Soldier powstały przy użyciu techniki motion - capture, a przy ich tworzeniu pomagali byli członkowie oddziałów Navy Seals. I to widać...