Frank jest niczym disneyowski animek, który przeszedł na drugą stronę lustra, by znaleźć się w świecie kreowanym przez Hieronima Boscha pod postacią rycin Francisco Goyi. To misz-masz estetyczny, surrealistyczny abstrakt, który imponuje przejżystą kreską i czytelną, choć niemą, narracją.
Poza komiksami Dave'a Coopera nie czytałem chyba nic, co mogłoby mnie przygotować na tę podróż. Może łatwiej takich klimatów szukać w starych animacjach. Na przykład tych od braci Fleischer (Betty Boop, Popeye, Superman). Franka otacza niesamowity świat pełen najzupełniej zwariowanych historii. Choć pojawia się słowo pisane, to nigdy w formie wypowiedzi. Autor podkreśla, że bohater mówić umie i to nie jemu, lecz komiksowi brakuje słów.
Czy wyciągane przez dziurę w niebie kształty to demony, a może duchy, bądź senne mary? Czy człowiek o twarzy przypominającej księżyc jest czarnoksiężnikiem, potworem czy też samym diabłem? Co uosabia człekopodobny twór o świńskiej mordzie? Jest niewolnikiem, psotnikiem, lub personifikacją ludzkiej krzywdy? Wzgórza i równiny Unifactor skrywają niejedno pytanie, na które odpowiedzi pozostaje szukać we własnej wyobraźni.
Nie wszystkie epizody podobały mi się w równym stopniu. Zdarzało się, że zabrakło im w moich oczach zakończenia czy pomysłu. Niektóre za to niosły wyraźny przekaz, dowcip lub zamysł dostarczając tym samym sporo frajdy. Natomiast wszystkie, bez wyjątku, zostały znakomicie zrealizowane. Styl, którego klarowność kontrastuje z oniryczną niejednoznacznością treści zapada w pamięć.
"Podróże Franka" to bodaj najdoskonalszy przykład komiksowego surrealizmu. Tytuł całkowicie unikatowy i zdawałoby się nie dla każdego. Mimo wszystko, choć stronię od wszelkich niejasności i oniryki, kupił mnie. Formą, stylem, klimatem. Tym, że pewne kwestie wciąż nie dają mi spokoju.
Józek Śliwiński
Więcej komiksów na Instagramie: komiksowy_pamietnik
Format: 160x222 mm
Liczba stron: 236
Oprawa: miękka
Polski wydawca: Kultura Gniewu
Data wydania: styczeń 2020