"Wilk z Wall Street" - film na miano nominacji do Oscara?
Queenie. Matka chrzestna Harlemu – Zbyt krótka historia życia Stephanie St. Clair
Odyseja Hakima 3 - Z Macedonii do Francji
Odyseja Hakima 2 – Z Turcji do Grecji
Recenzja: Zinedine Zidane. Sto dziesięć minut, całe życie
Leonardo da Vinci - recenzja książki
W dniu premiery książki opowiadającej o losach szwedzkiego napastnika najczęściej cytowało się fragment poświęcony jego konfliktowi z Josepem Guardiolą. Wielki piłkarz kontra znakomity i odnoszący sukcesy trener. Każdy chciał się dowiedzieć, dlaczego Zlatan był aż tak bardzo wściekły, że nie przebierał w słowach w rozmowie ze szkoleniowcem Barcelony. Książka pozwala nieco lepiej zrozumieć całą tę sytuację. Jest też dobrą zapowiedzią tego, co czeka czytelnika dalej.
Jak naprawdę pracują dziennikarze piszący do tabloidów? Dlaczego Gerard Houllier jest dupkiem? Co doprowadziło do upadku Leeds United? Dlaczego Anglicy nie mieli szans z Brazylią w ćwierćfinale Mistrzostw Świata w Korei i Japonii w 2002 roku? Jaki naprawdę jest Robbie Fowler? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania to właśnie znaleźliście odpowiednią publikację.
Po przesłodzonej biografii Lionela Messiego i książce o Liverpoolu Peterze Crouchu, która nie zawierała zbyt wielu ciekawych informacji trafiłem na autobiografię Robbiego Fowlera. Ten typ książek wspominam bardzo dobrze, choćby po dziele Stanisława Terleckiego, które wiele powiedziało o polskiej piłce i naszej reprezentacji w czasach Gmocha i Piechniczka.
Z każdym kolejnym rokiem na półkach pojawia się coraz więcej książek pisanych przez piłkarzy lub opowiadających o piłkarzach. Coraz częściej swojej publikacji doczekują się zawodnicy solidni, a nawet i przeciętni. Często więc i ich „biografie” są zwyczajnie słabe i nudne. Po przesłodzonej biografii Lionela Messiego trafiła do mnie historia Petera Croucha, którą spisał Ian Cruise.
Nie bez powodu tytuł tego wpisu zaczyna się z Wielkiej litery, Wielkim tytułem. Oczywiście, Steve Jobs nie był idealny ani jako zwykły śmiertelnik, ani jako współtwórca świata IT, ani jako mąż, czy ojciec. Niewątpliwie miał silny charakter, przebijające spojrzenie, miażdżące argumenty, które wysyłały przyziemny poziom retoryki i typowo marketingową komunikację interpersonalną na inną planetę. Podniósł wiele standardów naszego życia do rangi sztuki, wynalazł rzeczy, o których wcześniej zupełnie nie wiedzieliśmy, że ich potrzebujemy, a bez których obecnie nie możemy żyć. Jeśli moje dziecko lub wnuk przyniesie kiedyś książkę do historii/informatyki i nie będzie w owym podręczniku co najmniej pół strony poświęconej Jobsowi – chwycę za telefon i zadzwonię do wydawcy.