Borderlands 3 - Kosmetyki czynią cuda!
W co gracie w weekend? #290: Borderlands 2 – Przepis na najlepszy looter shooter na rynku
Battleborn – recenzja nowej gry twórców Borderlands
Recenzja gry Borderlands: The Pre-Sequel! - niby na księżycu, a dalej mocno przyciąga
Homeworld Remastered Collection - pierwsze wrażenia
Furious 4 bez Brothers in Arms - Nowe wieści oraz film z rozgrywki
Gearbox Software powiedziało co nieco na temat Aliens: Colonial Marines, na które od lat wyczekują tłumy fanów uniwersum. Tym razem ma obejść się bez fuzji z Predatorem, ale nie znaczy to, że zmierzymy się tylko z wymysłem wyobraźni H.R. Gigera.
Sezon ogórkowy w pełni, tradycyjnie nie dzieje się nic ciekawego. Do najbliższej dużej imprezy branżowej pozostały niespełna dwa tygodnie – wszyscy spodziewają się, że to właśnie na niemieckim gamescomie pokazane zostaną skrzętnie ukrywane dotąd gry, kto wie, może nawet pojawią się jakieś nieznane wcześniej, spektakularne hity? Firma 2K Games nie zamierza jednak czekać tak długo. Plan zakłada, że o ich kolejnym produkcie świat dowie się kilka lub kilkanaście dni wcześniej, dzięki czemu wiadomość nie utonie w zalewie targowych newsów – nowy tytuł musi być na ustach całej branży. Przygotowania posuwają się dobrze, zainteresowani odliczają czas pozostały do godziny zero, uderzenie ma nastąpić lada chwila. Nagle wszystko bierze w łeb. Któraś z wtajemniczonych w cały proces osób nieoczekiwanie puszcza farbę.
Miało być jak zwykle: piękna okładka w Game Informerze i kilkanaście stron informacji na wyłączność, jakich dotąd nie posiadł nikt inny. Po prostu kolejny exclusive, który wdepcze konkurencję w ziemię. Borderlands nie jest tak spektakularnym tytułem jak choćby Call of Duty, ale i tak mamy tu do czynienia z hiciorem – ponad cztery miliony sprzedanych egzemplarzy „jedynki” mówi samo za siebie. Niespodziankę psuje jednak brytyjski serwis Eurogamer – ten sam, który znany jest z przesadnie surowego traktowania drogich superprodukcji i wywyższania pod niebiosa gier niezależnych. Mimo że Wyspiarze nie dysponują żadnym potwierdzeniem od wydawcy, opublikowana wczoraj wiadomość nie brzmi jak typowa branżowa plotka. Eurogamer powołuje się na tajemniczego informatora i oznajmia, że firma 2K Games niebawem ogłosi drugą odsłonę cyklu Borderlands. Gra rzkeomo jest tworzona z myślą o trzech platformach sprzętowych (PC, Xbox 360 i PlayStation 3), a jej debiut rynkowy ma nastąpić w przyszłym roku. Identyczne informacje pojawiają się później w oficjalnym oświadczeniu prasowym. Niespodzianki nie było – Game Informer na otarcie łez ma swój artykuł.
Do ukończenia Duke'a pozostał mi jeden poziom - dosłownie. Ale wiecie co? Nie mam motywacji, aby go przejść. Przemyślałem sobie kilka spraw i doszedłem do wniosku, że 12 lat czekania nie jest warte odpalenia tego potworka na ostatnie 30 minut, po to, aby ujrzeć planszę z napisami i zdobyć aczika. Niech się Książę kisi.
Zastanawiałem się przez długi czas, jak ugryźć temat DNF i jego oceny. Z początku w ogóle nie chciałem mierzyć przygód napakowanego blondyna miarą innych gier. To byłoby nie fair w stosunku do Gearboxu, który niczym najlepszy chirurg zszył poszczególne elementy w całość, dzięki czemu jakoś to wygląda. Jednakże gra "swoje kosztuje" i chcąc nie chcąc, kiedyś trzeba podjąć próbę oszacowania strat i zysków.
W Duke Nukem Forever widać wszystkie rozwiązania zawarte w FPS'ach na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Jeżeli przyjrzycie się bliżej niektórym patentom, dojdziecie do wniosku, że Duke to kawał historii gamingu. W założeniu DNF jest shooterem nastawionym na rzeźnię. Z drugiej strony baaaaardzo daleko mu do frywolności Poważnego Sama, gdyż liczba posiadanych w jednym momencie broni została ograniczona do dwóch.
Przeszkadza to? I tak i nie. Ta idea to wypisz-wymaluj FPS z początku XXI wieku, czyli jakieś 2-3 lata po pierwszej, przewidywanej dacie premiery Księcia. Zdążyliśmy się przyzwyczaić. A regeneracja zdrowia? Ktoś pograł w drugą część Call of Duty i skopiował co trzeba – był to rok 2005. No i Quick Time Eventy – tu w zasadzie komentarz jest zbyteczny. Z drugiej strony charakter rozrywki to kopia z Duke Nukem 3D, w którym prócz wybijania obcych mogliśmy wchodzić w interakcję z otoczeniem.
Na „Duke Nukem Forever” recenzenci z całego świata nie zostawili suchej nitki. Można by rzec, że wręcz prześcigają się w wynajdowaniu w grze słabych elementów. Mówi się o słabej oprawie audiowizualnej, przestarzałych rozwiązaniach i nierównym wykonaniu poziomów. Ja sam po zagraniu w demo, byłem maksymalnie zawiedziony i przekonany, że przygodami Księcia zainteresuję się dopiero za jakiś czas, gdy ich cena znacznie spadnie. Tymczasem wyniki sprzedaży w Wielkiej Brytanii zdają się temu wszystkiemu zaprzeczać, a pojawiające się w Internecie opinie graczy, po początkowym rozczarowaniu, zaczynają nabierać pozytywnego wydźwięku. Mówi się, że stary dobry Duke powrócił, tylko spóźnił się o kilka lat. Skąd taka zmiana w nastawieniu? Może mieliście już okazję ukończyć grę i ocenić. Jak Wam się podobała?
Duke Nukem Forever to porażka na całej linii, o czym świadczą opinie tak graczy, jak i recenzentów. Średnia ocena na Metacritic to 57/100 (PC). Na gry-online.pl gra otrzymała zaledwie 5.0/10. Pojawił się także wideo-komentarz, którego wydźwięk również nie jest pozytywny. Duke'owi comeback wybitnie się nie udał. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że w przyrodzie nic nie ginie. Również pragnienie bezmyślnego strzelania i bycia obrzucanym niewybrednymi żartami. Rozczarowani gracze, którzy mieli nadzieję zaspokoić swój głód obcując z Księciem (dziwnie to zdanie brzmi...), gdzieś skierują swoje portfele w poszukiwaniu produktu zastępczego. A tak się składa, że gra utrzymana w tonie, którym próbował rozbrzmiećDNF, jest dziełem polskiego developera. Kto kojarzy jaką produkcję mam na mysli?
Duke Nukem Forever od dzisiaj w sklepach. Brzmi to jak żart, ale musicie się przyzwyczaić. Koniec z wiecznymi pre-orderami, koniec ze zmianami silnika, koniec z przesuwaniem daty premiery i wreszcie - koniec z "when it's done". A ja właśnie o tym ostatnim miałem pisać. DNF jest niby "zrobiony", ale po rozegraniu kilku pierwszych poziomów bardziej tu pasuje słowo "sklejony".
Przemierzając kolejne poziomy bez trudu można odróżnić zawartość stworzoną przez ekipę Broussarda od rzeczy, które wypracował Gearbox. Niektóre detale pamiętają chyba nawet przepiękny dla gamingu rok 2001. Kiepściutkie tekstury straszą i to dość mocno. Fani Duke'a i oldschoolowych FPSów raczej ten fakt przemilczą, natomiast esteci będą zbierać szczękę z podłogi (w negatywnym sensie). Co najgorsze, lokacje stworzone przez 3D Realms prezentują się biednie, żeby nie napisać skandalicznie. Korytarze wieją pustką, efekty specjalne w postaci ognia są cieniutkie. Złe wrażenie ratuje wszechobecna jajcarskość i niektóre modele panienek. Podsumowując, mapki są brzydkie i do tego chodzą znacznie gorzej od reszty!
Z zainteresowaniem przeczytałem opis gry Duke Nukem Forever, który został przygotowany przez amerykańską organizację ESRB, zajmującą się ocenianiem produktów rozrywkowych pod kątem kategorii wiekowych. Z zainteresowaniem, bo jeszcze kilka miesięcy temu Randy Pitchford niepokoił się, że powstające kilkanaście lat przygody Księcia nie zdołają pomyślnie przejść tego trudnego dla wydawców testu. Z lektury wspomnianego opisu wiem już, skąd brały się obawy szefa firmy Gearbox Software. W Duke Nukem Forever nie będziemy wyłącznie zabijać obcych ze szczególnych okrucieństwem, słuchając przy tym wulgarnych komentarzy głównego bohatera. Podczas gry będziemy również oddawać mocz, porzucamy wyciągniętym z muszli klozetowej kałem po ścianach, a dwie kobiety - wybaczcie ten kolokwializm – zrobią nam loda.
Wiemy już kiedy gra Duke Nukem Forever będzie mieć swoją oficjalną premierę, ale nadal nie znamy nazwiska człowieka, który nowe przygody Księcia oprawi muzyką. Jeszcze niedawno powszechnie uznawano, że tym szczęśliwcem jest Jeremy Soule, ale jak się przedwczoraj okazało, jego kandydaturę możemy uznać za nieaktualną.
Wielu z Was zdążyło zwątpić, że kiedykolwiek do tego dojdzie, a jednak stało się! Firma Gearbox Software ogłosiła przed kilkoma godzinami, że długo oczekiwana gra Duke Nukem Forever trafi do sklepów we wtorek, 3 maja 2011 roku! Ogłoszeniu informacji o dacie premiery jednej z najdłużej powstających produkcji w historii elektronicznej rozrywki, towarzyszy nowy zwiastun, który możecie zobaczyć w rozwinięciu tego posta.
Informacja o przejęciu prac nad grą Duke Nukem Forever przez Gearbox wzbudziła prawdziwą wrzawę, a wraz z nią - spekulacje odnośnie daty premiery oczekiwanej strzelanki. Mało któremu dziennikarzowi chce się już żonglować plotkami i ploteczkami, ale ciężko przejść obok tematu obojętnie, kiedy w morzu niejasności nagle pojawiają się konkrety. Dokładniejsze omówienie najnowszych rewelacji w rozwinięciu niusa.