The Sims 4 - Edycja Kolekcjonerska - Unboxing (wydanie specjalne)
Najciekawsze loga EA
Burnout Paradise Remastered
W co gracie w weekend? #316: Dead Space 3 – O tym jak unicestwiono jeden z najlepszych cyklów survival horrorów w historii
W co gracie w weekend? #294: Bulletstorm – Kopniaki, wyrywanie głów smyczą i inne superstrzały
Krótka recenzja gry Mass Effect: Andromeda
O 18:30 swoją konferencją miała firma Microsoft. Pojawiła się zapowiedź zupełnie nowego kontrolera, kompatybilności wstecznej, a przedstawienie dopełnił pokaz Rise of the Tomb Raider. Później na scenę weszło Electronic Arts i cały czar prysł.
Do targów E3 można już odliczać dni. Jednym z ich głównych punktów są konferencje największych wydawców, na których możemy zapoznać się z nadchodzącymi tytułami. Niezależnie od tego, jak dobrze będzie zobaczyć w akcji nowego Tomb Ridera, Dooma czy Battlefronta - to wszyscy chyba najbardziej czekamy na niespodzianki, na coś, czego dawno nie było, a co większość graczy przyjęłaby z radością. Czy na jakieś konferencji będzie magiczne „one more thing”? Jaka byłaby lista marzeń E3?
Premiera najnowszej odsłony popularnej serii strzelanek Battlefield – od zawsze kojarzonej z taką czy inną wojną – obędzie się już 19 marca. Z tej okazji pozwolono zainteresowanym graczom po raz drugi wziąć udział w otwartych beta-testach Battlefield: Hardline, bo o tym konkretnie tytule mowa. W rzeczonej produkcji polem bitwy stają się amerykańskie miasta i odludzia, a stronami konfliktu siły policji oraz członkowie zorganizowanych grup przestępczych. Nie da się ukryć, że podobna tematyka w ostatnich latach została poważnie zaniedbana w branży gier, więc, z uwagi na tęsknotę do faszerowania ołowiem bandziorów, beta Hardline przyciągnęła mnie przed monitor na dobrych kilkanaście godzin. W niniejszym tekście podzielę się z Wami moimi wrażeniami.
Żyjemy w czasach, gdy producenci gier zachowują się względem graczy bardziej nie fair, niż kiedykolwiek wcześniej. Wielu z nich zwyczajnie nie można ufać i wszelkie zapewnienia, zmiany terminów premier – można wykorzystać jedynie do podtarcia sobie tyłka. Mimo tego faktu wersje demonstracyjne pojawiają się coraz rzadziej i na dobrą sprawę ich obecność współcześnie można uznać za wyjątkowy, godny wyróżnienia czyn twórców.
Na Dragon Age: Inkwizycja czekałem tak naprawdę od czasu ukończenia Witch Hunt. Nie przyjąłem bowiem do wiadomości, że Dragon Age II było czymś więcej od zwyczajnego trollingu. Dragon Age: Początek wraz z rozszerzeniem Przebudzenie i wcześniej wspomnianym Polowaniem na czarownicę dość wysoko postawiło poprzeczkę. Machina marketingowa Electronic Arts od dawna wmawiała nam, że oto nadchodzi super-hiper erpeg i kandydat do gry roku 2014. W pierwszych recenzjach branżowych też zachwytom nie było końca. Rzucam jednak owym recenzentom rękawicę, bo Inkwizycji do ideału jest naprawdę daleko. Dlaczego tak uważam? Po odpowiedź zapraszam do tekstu.
Czy zdarza się wam rozmawiać podczas zmagań? Mnie tak. I to dosyć często. Piszę z innymi graczami, ponieważ polubiłem tego typu konwersacje, które dodatkowo mnie odprężają. I co ciekawsze - w ogóle nie rozpraszają. Na platformie Origin robię to bardzo rzadko, ale na Steam nałogowo. Do tego stopnia, że grając w daną pozycję nieprzypisaną do programu Valve - czuję pewnego rodzaju pustkę.
Przed premierą The Sims 4 reklamowano i szumnie zapowiadano wiele nowych opcji oraz usprawnień – od systemu emocji poczynając, poprzez wielozadaniowość, a na zmienionym kreatorze Sima i poprawionym budowaniu domu kończąc. Nikt jednak nie wspominał o elemencie, jaki towarzyszy Simsom od ich dawnych początków. O elemencie, który dla jednych jest mało znaczącym dodatkiem, a dla innych, lubiących ponad wszelką miarę dokuczać wirtualnym ludzikom, bardzo przydatną opcją. Mowa oczywiście o śmierci i możliwości eliminowania nielubianych Simów na kilka różnych sposobów. Zapomnijcie o usuwaniu drabinek z basenów (jak i o samych basenach) – nowe Simsy to nieco inne podejście do tematu Mrocznego Kosiarza.
Dziś na Music to the People unboxing niezwykły. Dlaczego? Ponieważ poprzednie teksty z tej serii (a trochę ich powstało) skupiały się na kolekcjonerskich wydaniach albumów muzycznych. Tym razem postanowiłem jednak odpakować specjalną edycję gry. Mowa jest oczywiście o The Sims 4, którą to moja siostra nabyła kilka dni temu. Wiedziała, że robię taką serię, więc prosiła, prosiła i wymęczyła. Oto unboxing pudła The Sims 4 Edycja kolekcjonerska.
Piekło zamarzło – po raz kolejny Electronic Arts zdecydowało się za darmo rozdawać gry. Tym razem jest to The Sims 2wraz z pakietem wszystkich większych dodatków, jakie do tego tytułu wypuszczono. Nie jest to pozycja najnowsza, lecz do dziś ma zasłużone grono miłośników, dlatego warto ją zdobyć. Jak to zrobić przeczytacie w rozwinięciu wpisu.
W sieci od paru dni zawieszony jest w powietrzu lament o coś, co było rzeczą nie do uniknięcia przy obecnym stanie rzeczy na rynku gier, a już szczególnie w zestawieniu z firmą, której produkcje AAA od lat uchodzą za twory typowo „kasowe”. Całość rozbija się o fragment materiału wideo prezentującego gameplay z zaplanowanej na jesień gry The Sims 4. Wytrawne oczy graczy dopatrzyły się urywku, w którym ukazano fragment, mogący być zapowiedzią rozwiązania „premium” znanego choćby z Battlefield 4. Ale czy to naprawdę jest tak ważna sprawa, żeby tak o niej trąbić?