The Sims 4 - najlepsze modyfikacje, jak zainstalować mody
Downgrade w grach wideo - o cięciach graficznych i nie tylko
Rozmawiamy z Malukah - artystką i kompozytorką uwielbianą przez graczy
Sekrety serii Dragon Age
Więcej obaw, niż zachwytu. No Man's Sky
Niewyjaśnione historie w służbie gier komputerowych
Kolejna pozycja książkowa od wydawnictwa Waneko, kolejna light novelka i kolejny isekai. Tym razem tytuł o jeszcze większej popularności niż ostatnio recenzowane No Game No Life. Dzieło które dzięki dobrej adaptacji telewizyjnej, podbiło serca wielu miłośników mangi i anime, uświadamiając ich jednocześnie o istnieniu książkowego pierwowzoru. Pora więc zabrać się za niego i sprawdzić, czy wielka popularność idzie tutaj w parze z wielką jakością.
Wszelkiej maści „isekai-e” od dłuższego czasu podbijają świat, dostarczając miłośnikom mangi, anime i light nowelek pokaźnej ilości rozrywki. Jedną z pozycji owego podgatunku, która dosyć dobrze została przyjęta na naszym rynku, jest seria No Game No Life. Pora więc abym i ja sprawdził co „ciekawego” ma do zaoferowania wersja książkowa.
„Za garść neodolarów” to druga pozycja z serii Escape Quest (połączenia książki, gry i elementów Escape Roomów), która pojawiła się niedawno nakładem wydawnictwa Egmont. Tym razem czytelnik/gracz nie będzie miał jednak okazji poszukiwania zaginionych skarbów. Przeniesie się on w niedaleką przyszłość, gdzie rządzą wielkie korporacje, dla których życie ludzkie kompletnie nic nie znaczy.
Boska Amaterasu, mityczne smoki, wielkie i niebezpieczne machiny wojenne, latające statki i wyniszczająca globalna wojna. Wszystko to podane w otoczce alternatywnej historii, w której to szansa na odrodzenie Rzeczypospolitej upatrywana jest przez Piłsudskiego w niepokonanym Imperium Wschodzącego Słońca.
Przeważająca większość dawnych hitów broni się grywalnością. To dopracowane mechaniki, przemyślane systemy i dopieszczone detale decydowały o sukcesie wielu gier z minionych dekad i sprawiają, że potrafimy się przy nich nadal dobrze bawić, pomimo upływu lat i ogromnych postępów zrobionych przez całą branżę. W tym świecie, w którym Tetris jest nieśmiertelny, a arcade'owe hity o prostych założeniach niezmiennie miodne, wyróżniają się gry, które przed upływem czasu zdecydowały się bronić inaczej. Jak seria Soul Reaver ze swoją sztuką opowiadania historii.
Następny miesiąc się kończy, a ja mam dla was kolejne i krótkie podsumowanie tego, co było u mnie w konsolach. Mogę powiedzieć śmiało, że w końcu zmniejszam swoją kupkę wstydu stopniowo, ale z sukcesem.
Wyłaniająca się z nieprzebranych mroków wielka, czarna, przerażająca głowa pełna śmiercionośnych zębów, której posiadacz zamiast krwi ma zabójczy kwas. Chyba każdy, kto nie spędził ostatnich dziesięcioleci w kompletnym odosobnieniu, automatycznie będzie kojarzyć ten opis. Obcy będący kosmiczną maszyną do zabijania stał się doskonale rozpoznawalną ikoną popkultury dzięki wyśmienitemu filmowi Ridley Scott. Mało jednak kto wie, że pojawił się on również na łamach książki, która powstała na kanwie filmowego scenariusza. Czy słowo pisane potrafi równie mocno fascynować i przerażać jak ruchomy obraz?
Wydawnictwo Insignis wypuszcza właśnie na rynek kolejną powieść z serii World of Warcraft, która powinna znaleźć się na celowniku każdego rodzimego miłośnika tego uniwersum. Tym razem książkowy świat przeniesie czytelnika w wątek Szmaragdowego Koszmaru, który powoli pochłania coraz to większe połacie świata Azeroth.
Po wyciśnięciu do cna Broly’ego, twórcy odpowiedzialni za kinowe uniwersum Dragon Balla postanowili w końcu zaoferować widzom coś nowego. W marcu 1995 roku premierę miał Fusion Reborn, w którym świeżo rozbudzone przez odcinki Zetki marzenia fanów o fuzji Goku i Vegety zostają od razu spełnione. Czy to wystarczyło, by powstał hit? Spoglądam na film tradycyjnie w formie analizy w tweetach.
Oczywiście, nie brakuje spoilerów.
Nostalgiczne wspominanie „starych dobrych czasów” wcale nie jest przypadłością, tylko naszego narodu. Pod tym względem bardzo wiele łączy nas z mieszkańcami Kraju Kwitnącej Wiśni, w których od zawsze drzemała i będzie drzemać pewna tęsknota za dawną tradycyjną Japonią. Odzwierciedleniem tego stanu jest książka Konparuya Gomez - Powrót do Edo, publikacja w ciekawy sposób łącząca przeszłość i przyszłość w fantazyjnej otoczce tradycji.