„Horror w najlepszym wydaniu. Wciąga i trzyma w napięciu”. ”Film twórców kobiety w czerni”. „Na podstawie prawdziwej historii Jane Harper”. Takimi hasłami mamił mnie nowy film Johna Pogue’a, na który postanowiłem się wybrać, nie zważając na nudne zwiastuny, coraz bardziej nadużywane hasło „prawdziwa historia” oraz fakt, że nie znalazłem żadnego potwierdzenie, na to że twórcy Uśpionych z Kobietą w czerni kontakt mieli większy niż na sali kinowej. Jak było?
Ostatnio nabrałem ochoty na przeżycie czegoś nowego. Zapragnąłem się wystraszyć. Tak prawdziwie, porządnie, oczywiście w kulturalny sposób. Nie będę przecież biegał w nocy po lesie. Nie jesteśmy neandertalczykami, potrzebujemy wyszukanych form rozrywki. Chęć przeżycia czegoś strasznego była zbyt wielka. Pragnąłem tego. Sięgnąłem po książkę - bo co innego, jak nie książka, najlepiej dostarczy mi tej przyjemności. To dzięki niej wielokrotnie nie zmrużyłem oka, bo autor uśmiercił mojego ulubionego bohatera. Tak, książka będzie tym, co da mi takiego kopa, że będę musiał nosić pieluchę, by nie popaprać gatków ze strachu.
Mój pierwszy tekst, traktujący o horrorach, zbiegł się akurat z premierą „Daylight”. Uznałem więc, że odpowiednim byłoby abym teraz tę grę zrecenzował i skatalogował na mojej liście produkcji grozy. Recenzje i opinie, które zdążyły się już pojawić w sieci twierdziły, że będę miał do czynienia z grą co najmniej przeciętną. Nie zawyżałem więc swoich wymagań i założyłem, że najważniejsze aby rozgrywka była znośna, a w ewentualnym tekście skupię się na pozytywnych aspektach produkcji i stronie artystycznej. Nic mnie jednak nie przygotowało na koszmar, jakim jest „Daylight”. I nie takiego koszmaru oczekuje się od horrorów.
Jako fan horrorów ciągle szukam gier, które by mnie zachwyciły i jednocześnie przestraszyły. Patrząc na to, jakie produkcje wychodzą przez ostatnie lata, możnaby powiedzieć że mam szczęście, bo wielka część z nich jest oznaczona znaczkiem „horror”. A mimo to wciąż szukam, bo mojej wymarzonej gry jak nie było, tak nie ma. Ciągle trafiam na przypadki, kiedy założenia gatunku są zupełnie źle interpretowane zarówno przez twórców, jak i graczy. Za to patrząc na różne zestawienia typu „najstraszniejszych gier” lub na to, jakim produkcjom przypina się tag „survival-horror”, ma się ochotę tylko usiąść w kącie i zapłakać.
Rodzimy filmowy rynek ostatnimi czasy odżył, dzieje się na nim coraz więcej i coraz ciekawiej. I bardzo dobrze, ale jeśli się zastanowić, to wciąż przeważają u nas produkcje z trio komedia, dramat, sensacja. A gdzie coś bardziej nietuzinkowego? Gdzie fantastyka naukowa? Gdzie dreszczowce, horrory, fantasy? W offie, mili państwo. Albo w krótkim metrażu. Bo w Polsce kino gatunkowe powstaje, choć do widza ma drogę dłuższą i trudniejszą, niż kolejna komedia romantyczna bądź sensacyjna. Zainteresowanych zapraszam dalej, poznacie barmana i wylądujcie na odludziu.
Jakoś nie interesowały mnie przenośne konsole sony i prawdopodobnie nigdy nawet nie miałbym żadnej w ręku, gdyby znajomy nie postanowił mi pożyczyć swojego egzemplarza. Zabawne, że zrobił to tylko w jednym celu: Masz, zagraj w to. – Powiedział. – Taka przygodówka, ale przebija klimatem Amnesię.
W Amnesię nie grałem, więc się nie wypowiem, ale atmosfera w Corpse Party jest naprawdę przerażająca.
Niedawno, w kolejnym wydaniu pakietu BookRage, oferującego pakiet ebooków za "co łaska" (oczywiście z nieodłącznymi bonusami za przekroczenie średniej) pojawiły się książki niejakiego Stefana Grabińskiego.
Dla niejednej osoby, która nie zetknęła się wcześniej z tym nazwiskiem, pobieżne rzucenie oka na Wikipedię może odstraszyć. Jakiś pisarz z początku XX wieku? Tacy pisarze kojarzą nam się z nielubianymi lekturami szkolnymi. W tym jednak przypadku warto się zainteresować tym autorem.
Studio Simogo w 2013 roku wypuściło na rynek Apple swoją czwartą już grę nazwaną Year Walk. Z góry zyskała świetne opinie graczy i przychylność krytyków. Nie musiało minąć wiele czasu, by padła decyzja o reedycji, tym razem na komputery osobiste dzięki platformie Steam. Czy gra będąca pierwotnie rozrywką na urządzenia mobilne zdołała podbić serca komputerowców? Nie jestem głosem ludu, ale osobiście uważam, że sukces jest pełny.
Początek Nowego Roku sprzyja wszelkim podsumowaniom, co mocno widać na innych blogach. Ja może zajmę się tymi "strasznymi filmami", czyli horrorami. A trochę ich w tym roku było. Mimo że to gatunek totalnie niszowy, to wciąż trzyma się mocno, a twórcy tego typu filmów, to totalni maniacy i fani gatunku. Przed Wami subiektywny wybór najlepszych filmów grozy minionego roku!
Zima zbliża się wielkimi krokami. Spadł już pierwszy śnieg i robi się coraz zimniej. Dni są znacznie krótsze, nocy zaś mamy aż zanadto. Zima jest najtrudniejszym corocznym etapem dla większości ludzi. To istna sztuka przetrwania. Trzeba przecież zrobić zapasy żywności i przede wszystkim opału. W zimowe okresy bardzo trudno o pracę. Wiele zajęć nie wykonuje się w temperaturach poniżej zera. Nikomu zresztą absolutnie nie chce się wychodzić na mróz. Poza tym, szybko zapadający zmrok jeszcze bardziej potęguje siłę białej pory roku.
Zimą jednak mamy trzy wielkie atrakcje, na które co roku czekamy z utęsknieniem. Po pierwsze: Święta. Czas prezentów, Wigilii, spotkań z rodziną, okres pełen radości i szczęścia. Po drugie: Sylwester i Nowy Rok. Hucznie żegnamy przeszłość i z nadzieją witamy przyszłość. I po trzecie: ferie. Dwa tygodnie zimowych zabaw i odpoczynku, urlopy z pracy i wolne ze szkoły.
Jest jeszcze coś. Zima to czas, który mogą wykorzystać wyjadacze gier wideo. Następuje bowiem "Sezon Survival Horrorów".