Czas do premiery Wiedźmina 3 możemy liczyć już w tygodniach. Chciałbym jednak na chwilę zatrzymać się nad oferowanymi nam wersjami językowymi. W Polsce do wyboru będziemy mieli pełen dubbing oraz napisy w wersji polskiej oraz angielskiej. Część osób we wszystkie produkcje gra na angielskiej wersji językowej, twierdząc, że po pierwsze jakość dubbingu jest lepsza, a po drugie zachowuje się oryginalne brzmienie dialogów i gier słownych. Pozostaje jeszcze niewątpliwy aspekt edukacyjny takiego grania. Chciałbym jednak przedstawić kilka argumentów za polską wersją językową, która w tym wypadku zapowiada się wręcz wybitnie.
Poziom nauczania w polskich szkołach jest wysoki, ale sam styl i sposób – niepraktyczny. Uczymy się wszystkiego i niczego jednocześnie. Wiemy wszystkiego po trochu, nie wiemy niczego w stopniu zaawansowanym, a jak wiemy, to z indywidualnej aktywności, własnego zaangażowania. Stąd śmiem twierdzić wynika mnóstwo problemów ze standardem przyszłego życia.
Ostatnio opisałem, dlaczego uważam, że gry wideo mogą być najlepszymi nauczycielami języków obcych. Zainspirowały mnie do opublikowania tego dwa wpisy Dateusza: o Duolingo i o nauce z języków według autorów z Gameplay.pl. Wygląda na to, że najbardziej zainteresowała was jednak sama metoda, o której wspomniałem. Żeby nie było więcej wątpliwości, przedstawiam ją krok po kroku.
Bardzo często można się spotkać z wypowiedziami osób, które twierdzą, że języka obcego nauczyły się z gier. Był już na Gameplayu wpis, w którym autorzy rozważali, czy jest to możliwe. Gdyby jednak spojrzeć na temat od strony teoretycznej, a nie od „wydaje mi się, że”, musielibyśmy uznać nie tylko, że się da, ale nawet, że gry są prawdopodobnie najlepszymi narzędziami nauki.
Kolejny bezowocny dzień w próbie nauki języka, krążę po internecie w poszukiwaniu czegoś lepszego do roboty. Przypadkiem trafiam na wzmiankę o graniu w naukę. Że niby jak? Wbijamy poziomy, zdobywamy umiejętności i tracimy życia? Mamy elementy RPG w każdym innym gatunku gier, czemu nie zaimplementować ich w programy nauczania? Na szczęście okazuje się, że ktoś o tym pomyślał i w ten sposób powstało Duolingo – najbardziej przyjazna graczom aplikacja do nauki języków.
Forum autorów gameplaya poruszył temat, na który wielu graczy (zwłaszcza tych wciąż w wieku szkolnym) stara się odpowiedzieć. Czy gry mogą być zamiennikiem nauczyciela i książek w tym jakże trudnym do osiągnięcia celu nauki języka obcego? Czy są zaledwie suplementem? Jak widzimy to my - autorzy gameplaya.
Dosyć często mówi się o mniejszych lub większych zdolnościach aktorów podkładających głosy w danej grze, jakości konkretnego tłumaczenia, ewentualnie narzeka się na jego brak. Stosunkowo rzadko natomiast można natrafić na rozważania o wpływie języka używanego w grze na zatopienie się w rozgrywce samego gracza. Przedstawiam krótki wybór gier, w których język, w jakim grałem, miał dla mnie ogromne znaczenie.
Nieraz zdarza się, że czytając nawet najbardziej udany i interesujący artykuł, natrafiam na zdanie, wyraz lub wyrażenie, które absolutnie kompromituje czytany tekst i sprawia, że natychmiast tracę jakiekolwiek zaufanie czy sympatię do autora. Przedstawiam cztery najczęstsze i – w moim odczuciu – najbardziej ośmieszające błędy językowe, które widuję w polskich artykułach, nawet kilka razy dziennie.
O niekwestionowanych zaletach znajomości języków obcych nie trzeba nikogo przekonywać. Analogicznie zresztą do faktu, że władanie językiem Szekspira (żadnych aluzji do programistów) wydaje się absolutnym minimum. Kwestią dyskusyjną pozostaje więc jedynie sposób, w jaki przyswoimy gramatyczny i słownikowy elementarz. Odłóż na chwilę opasły podręcznik z abstrakcyjnymi dialogami, wyłącz rozmówki i uprzątnij mieszkanie z fiszek. Alternatywą jest sieciowy projekt, który nie dość, że jest całkowicie darmowy – mechanizmami działania przypomina klasyczną grę video.
W drugiej części tekstu skupiam się nie tylko na tym, jak pisać i nie pisać o grach, ale także jak komentować gry wideo, jakich słów nie używać, lub nie nadużywać, jak opisywać składniki, z których składają się dzieła elektronicznej branży rozrywkowej, a nawet jak nazywać odpowiednio wyrafinowane poczucie humorów twórców (o ile takowe mają). Tym razem bardziej na luzie, więc nie bierzcie sobie wszystkiego do serca i sami osądźcie, co naprawdę znaczy dla nas „narracja” i jaka gra rzeczywiście jest „epicka”.