Język gry a immersja - OsK - 20 stycznia 2013

Język gry a immersja

Dosyć często mówi się o mniejszych lub większych zdolnościach aktorów podkładających głosy w danej grze, jakości konkretnego tłumaczenia, ewentualnie narzeka się na jego brak. Stosunkowo rzadko natomiast można natrafić na rozważania o wpływie języka używanego w grze na zatopienie się w rozgrywce samego gracza. Przedstawiam krótki wybór gier, w których język, w jakim grałem, miał dla mnie ogromne znaczenie.

Zastrzegam od razu, że jest to tylko wskazanie na kilka tytułów, nawet nie próbuję przedstawić zjawiska całościowo, bo jest to sprawa zdecydowanie zbyt subiektywna.  Z tego też powodu będę niezmiernie wdzięczny za wszelkie wasze głosy, w jakiej grze język miał dla was duże znaczenie i ponad wszelką wątpliwość nie był czymś przezroczystym.

Jestem z tych graczy, którzy zaczynali w czasach, gdy każda gra była w Polsce dostępna po angielsku. Pamiętam, że zobaczenie pierwszy raz polskich napisów w jakiejś produkcji (nie mówiąc już o polskim dubbingu) było dla mnie olbrzymim zdziwieniem. Mimo tego, że w przypadku książek i filmów było to zawsze sprawą oczywistą, wiele czasu minęło zanim zacząłem dostrzegać, jak olbrzymie znaczenie może mieć język dla wczucia się w klimat gry. Całkowicie abstrahując od jakości tłumaczenia, bo w poniższych przykładach nawet najlepsze wykonanie sprawiałoby mi mniej frajdy niż podane (choć przyznaję, że były przypadki, w których od dubbingu po prostu bolały uszy, np. Mirror’s Edge).

 Zaczęło się od Pokemonów.

W pierwsze części grałem, jak chyba większość użytkowników w Polsce, w języku angielskim. Choć, jak przez mgłę pamiętam, że krążyło kiedyś jakieś fanowskie spolszczenie edycji Red. Po kilku latach przerwy od serii naszła mnie ciekawość sprawdzenia, co nowego pojawiło się w wersjach Pokemonów na NDS. Jako że, dzięki znajomym, miałem możliwość zagrania w Pokemon Black jeszcze zanim w ogóle ukazała się edycja europejska, postanowiłem z niej skorzystać.

Doświadczyłem szoku. Nie, same Pokemony – przynajmniej w moim odczuciu – nie zmieniły się wiele. Znacznie większe zdziwienie wywołał ogólnie rozumiany świat gry. Niby wszystko było mniej więcej takie samo, ale pierwszy raz grałem w Pokemony w języku oryginału. Klimat gry zdawał się zupełnie odmienny, nawet nazwy stworków miały więcej uroku.

Zdaje się to głupie, przecież to gra tocząca się w dosyć uniwersalnej i niedookreślonej współczesności połączonej z elementami fantastycznymi. Mimo tego, zmiana języka na japoński pociągnęła za sobą bardzo wyraźną zmianę moich doznań jako gracza. Nie mam tutaj na myśli tego, że jakiś język nadaje się bardziej, inny mniej – jak już pisałem, Pokemony są absolutnie uniwersalne. Myślę, że gdybym o tym usłyszał, uznałbym to za czyjś głupi wymysł, tym bardziej zachęcam, żeby każdy fan kieszonkowych stworów przekonał się sam, że gra w języku oryginału naprawdę potrafi pociągnąć za sobą wyraźną zmianę klimatu. Podobnie jest np. z serią FF.

Zdarza się i tak, że jakiegoś języka nie rozumiem, a mimo tego cieszę się, że właśnie w nim zostały nagrane dialogi. I nie mam tutaj na myśli niewielkich wstawek, takich jakie mogliśmy słyszeć np. w Sleeping Dogs.

Oczywiście, w takim przypadku nie obywa się bez podpisów w języku bardziej zrozumiałym. Trudno mi jest znaleźć lepszy przykład niż Assassin’s Creed 2. Bardzo ucieszył mnie fakt, że niezależnie od tego, gdzie zakupimy gry z tej serii, mamy do wyboru kilka ścieżek dźwiękowych. Chciałbym, żeby każda gra była wydawana tak samo. Dzięki temu mogłem zatapiać się we włoskie miasta, słysząc dialogi w takim języku, w jakim być powinny. Jasne, mam świadomość, że nie jest to dokładnie taki sam język, jakim posługiwano się w Italii na przełomie XV/XVI wieku, a same miasta na żywo - nawet dzisiaj - robią znacznie większe wrażenie, ale nie o to chodzi. Dzięki temu, że słyszałem Ezio mówiącego po włosku (choć, całe szczęście, sprytny Włoch potrafił również mówić jednocześnie polskimi napisami), jego przygody były dla mnie jeszcze bardziej wciągające i nieco wiarygodniejsze (na tyle, na ile w ogóle można mówić o wiarygodności w przypadku takiej fabuły), niż gdybym słuchał go mówiącego po angielsku lub polsku. Pozostaje tylko trochę smutku, że jeszcze nie znam włoskiego wystarczająco by obyć się zupełnie bez napisów.

Po prostu nie lubię gdy w grach mówią po polsku? Nic z tych rzeczy.

Są gry, w których język był na tyle przezroczysty (prawdopodobnie większość), że zupełnie nie robiło mi różnicy, w jakim języku są dialogi. Np. polski dubbing Gothica wspominam bardzo ciepło. Chociaż, jeżeli jest ktoś, kto uważa, że w Gothica powinno się grać tylko po niemiecku, bardzo proszę o zabranie głosu w tej sprawie.

Zupełnie innym przypadkiem jest Wiedźmin. Tej gry wprost nie potrafię sobie wyobrazić w jakimkolwiek języku innym niż polski. Mimo tego, że niektóre dialogi wypadały czasem nieco zbyt teatralnie, soczystość naszej mowy nadaje grze niezwykle dużo klimatu, a niektóre dialogi na długo zapadają w pamięć. Inna sprawa to to, że i sagę czytałem w języku polskim, więc obawiam się, że grając po angielsku, miałbym większe problemy z rozpoznaniem wszystkich nawiązań i cytatów.

Przedstawiłem tylko moje najbardziej wybijające się typy. Przy okazji zauważyłem, że bardzo trudno jest mi wskazać grę, której nie wyobrażam sobie w języku innym niż angielski (może L.A.Noire?). Zagadnienie to, z różnych względów, bardzo mnie interesuje. Dlatego będę wdzięczny za każdy głos typu „ja uważam, że gra X jest wprost stworzona, by grać w nią w języku Y, bo…”. Stalkery? Two Worlds? Mafia? Baldur’s Gate?

OsK
20 stycznia 2013 - 13:17