Umowa stoi - recenzja książki
Jak powinien wyglądać film promujący Polskę?
Bycie prosem popłaca. Ile można zarobić na e-sporcie?
5 producentów gier, którzy powinni wstydzić się swojej miłości do pieniążka
Chińskie autobusy w Warszawie, zamiast polskich Solarisów? Przegrany przetarg oraz wielka afera
O nowym typie gier nieśmiertelnych w biznesowym tego słowa znaczeniu.
Jeśli chodzi o książki piłkarskie, możemy je podzielić na kilka poziomów jakości. Liga okręgowa – do której należą produkcje mogące przypodobać się jedynie konkretnemu fanowi danego piłkarza /klubu/ligi, pierwsza liga – książki trafiające zdecydowanie do szerszej grupy potencjalnych odbiorców, ale nadal z pewnymi ograniczeniami, oraz liga mistrzów - tutaj trafiają tylko pozycje wybitne, które pozostają na długo w pamięci każdego czytelnika. Umowa stoi zdecydowanie zalicza się do tej trzeciej grupy, oferując treść która zaspokoi gusta każdego fana piłki nożnej nie tylko tego, który z wielką uwagą śledzi angielską Premier League.
Obecny Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotr Gliński zapowiedział, że rząd sfinansuje "polski film patriotyczny", który - wedle założeń - opowie o naszej historii, zawojuje świat i zostanie obsypany prestiżowymi nagrodami. Nie jest to nowy pomysł, bo Państwowy Instytut Sztuki Filmowej dorzuca sie do wielu kinowych produkcji. Nie ma tu jednak mowy o kwotach, które pozwoliłby wyprodukować film z hollywoodzkim rozmachem. Sama idea promowania kraju i prowadzenia polityki historycznej przy pomocy środków takich jak blockbustery jest ze wszech miar słuszna, ale wystarczy jeden błąd, by miliony publicznych pieniędzy zostały wydane w niewłaściwy sposób.
Katowickie IEM Expo cieszyło się w tym roku ogromnym zainteresowaniem, tysiące odwiedzających i wielkie turnieje goszczące najlepsze drużyny e-sportowe na świecie. Topowi gracze pokazali się, zagrali i wyjechali z całkiem pokaźnym dorobkiem, jak na trzy dni zmagań… Dlatego dziś będziemy mówić o liczbach. Ile można zarobić na e-sporcie?
Przyszło nam żyć w takich czasach, że każda większa firma produkująca gry, mówiąc o tym jak bardzo tworzy je z pasji, krzyżuje gdzieś tam za plecami palce i szyderczo śmieje się pod nosem. To nic odkrywczego, kiedy powiem o tym jak to branża ta z rozrywki, przerodziła się w fabrykę pieniędzy. Są oczywiście wyjątki od reguły, ale one mnie w tym wypadku nie interesują. Chodzi mi o producentów, którzy są tak nie fair względem graczy i tak bardzo kochają pieniądz, że powinni się tego wstydzić.
Polska motoryzacja niemalże wymarła. Przynajmniej jeśli chodzi o auta osobowe. Na szczęście możemy liczyć producentów specjalizujących się w większych pojazdach, takich jak autobusy czy ciężarówki. Weźmy chociażby pod uwagę markę Solaris. Znana i lubiana w całej europie firma produkująca autobusy, ciesząca się dobrą opinią oraz całkiem niemałą sprzedażą. Wydawać by się mogło, że nasze władze powinny czuć się z tego powodu dumne. Nic bardziej mylnego. Zamiast wspierać naszych pracowników oraz firmy, wspiera się cudzy kapitał. A świetnym przykładem może tu być przegrany w Warszawie przetarg na elektryczne autobusy. Przegrany dla Solarisa, a wygrany przez tandetną chińską markę BYD. Słynącą swoją z kopiowania samochodów osobowych znanych marek. Wliczając w to nawet logo... żywcem wyjęte z BMW.
Czasy się zmieniają, więc modyfikacji ulega także cały rynek gier, który kiedyś składał się tylko i wyłącznie z pudełkowych wydań, o których często mało się w ogóle słyszało. Pamiętam też, że jednym z niewielu legalnych źródeł gier były późniejsze czasopisma, które kusiły dodaną płytą CD, a potem nawet DVD, zawierającą najczęściej po jednej wersji gry pełnej, oraz parę dodatków w postaci wersji demonstracyjnych czy tapet. Kiedyś takie coś potrafiło strasznie cieszyć...
Ostatnimi czasy na YouTube grzmi i trąbi się o tym, kto ile zarabia za wrzucanie filmików na właśnie ten serwis. Niektórzy określają to mianem wielkiej afery, co jak dla mnie jest kompletną bzdurą. Cała ta sytuacja zainspirowała mnie jednak do wyrażenia swojej opinii na temat relacji sprzedawanie się – zarabianie na swojej pasji. Zapraszam do czytania!
Każdy z nas lubi proste i klarowne zasady. Właśnie to jest istotą "? -> ja pytam, Wy odpowiadacie". Zadaję Wam jedno pytanie, które związane jest (w zdecydowanej większości) z tematyką gier wideo. Waszym zadaniem jest odpowiedzieć na to pytanie. Prawda, że proste? No to lecimy...
Każdy z nas lubi proste i klarowne zasady. Właśnie to jest istotą "? - ja pytam, Wy odpowiadacie". Zadaję Wam jedno pytanie, które związane jest (w zdecydowanej większości) z tematyką gier wideo. Waszym zadaniem jest odpowiedź na to pytanie. Prawda, że proste? No to lecimy...
Każda dziedzina szeroko pojętego zbieractwa i kolekcjonerstwa ma swoje białe kruki – mityczne okazy, które nie dość, że niezwykle rzadkie, to jeszcze zazwyczaj kosztujące małe fortunki. Spore sumy trzeba zapłacić za pierwsze numery komiksów o superbohaterach, karty do Magic: The Gathering (sławny Black Lotus), ale również i za gry wideo, które zostały wyprodukowane w bardzo ograniczonych nakładach i są smakowitym kąskiem dla kolekcjonerów z zasobniejszymi portfelami. To, ile pieniędzy trzeba wysupłać na najbardziej pożądane tytuły, czasami wręcz szokuje. Dlatego też postanowiłem przybliżyć Wam krótką listę najbardziej pożądanych okazów z dziedziny kolekcjonowania gier wideo.