W co gracie w weekend? #343: Higurashi, Steins;Gate 0 i Borderlands
Borderlands 3 - Kosmetyki czynią cuda!
W co gracie w weekend? #303: The House In Fata Morgana oraz Borderlands: The Handsome Collection
W co gracie w weekend? #290: Borderlands 2 – Przepis na najlepszy looter shooter na rynku
W co gracie w weekend? #289
Recenzja gry Tales from the Borderlands
Witajcie wszyscy. Mam nadzieję, że również i w ten weekend gracie w swoje ulubione gry. Co do mnie, to obchodzę swój mały jubileusz. Zajmę się też horrorem Higurashi, tytułem o implikacjach dotyczących zastosowania sztucznej inteligencji podczas działań wojennych, a więc Steins;Gate 0 oraz Borderlands.
Kiedy dowiedziałem się, że Borderlands wraca na salony, wiedziałem, że czeka mnie zachwyt albo rozczarowanie. Dostałem mieszankę. Czy to źle? Ciężko stwierdzić. Zresztą przekonajcie się sami z poniższej recenzji.
Witam wszystkich serdecznie. W tym tygoodniu najwięcej czasu spędziłem z Borderlands 2, do którego wróciłem ze względu na premierę najnowszego dodatku oraz z The House in Fata Morgana, jednym z najlepszych przedstawicieli gatunku visual novel, który ociera się o horror z makabrycznymi scenami mordu. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do dalszej części tekstu i do komentarzy.
Witajcie. Tydzień temu szukałem jakiejś gry, która zajęłaby mnie na dłużej po remake’u Resident Evil 2 i padło na Borderlands 2. Króciutkie dodatki, o których wcześniej wspominałem okazały się dobrymi przekąskami przed daniem głównym, a więc czterema ogromnymi dodatkami dostępnymi w ramach Borderlands 2 GOTY. Dwa z nich już zaliczyłem. Jestem w trakcie ogrywania kolejnego. Cały ten czas spędzony z produkcją Gearbox Software skłonił mnie do przemyśleń na temat tego jak powinien wyglądać bardzo dobry looter shooter i na tym chciałbym się dziś skupić w swoim tekście. Zapraszam oczywiście wszystkich graczy do dorzucenia od siebie trzech groszy w kwestii ogrywanych gier.
Witam wszystkich graczy. Czy wciąż gracie w ulubione gry? Radzicie sobie z nimi a może nic Wam nie wychodzi? Jestem tego bardzo ciekawy, więc dajcie znać w komentarzach o tym, co u Was słychać.
Co do mnie, to po spędzeniu blisko miesiąca z odświeżoną wersją Resident Evil 2 wreszcie mogę napisać, że zrobiłem w niej wszystko to co chciałem. Nie zaliczyłem jak zwykle trybu Tofu, który jest poza moim zasięgiem od dwudziestu lat, ale udało mi się przynajmniej przejść scenariusz Hunka oraz ostatnią misję w trybie The Ghost Survivors, więc żegnam się z RE2 z podniesionym czołem.
Ciężko ot tak po prostu przejść do porządku dziennego po tym wszystkim, ile pozytywnych i negatywnych wrażeń dostarczył mi tytuł Capcomu, więc postanowiłem sprawdzić kilka gier w ten weekend i zadecydować o tym, z którą zostanę na dłużej. Padło na następujące gry: Kingdom Hearts III, Umineko, The Friut of Grisaia oraz dodatki do Borderlands 2. Po więcej informacji na ich temat zapraszam do dalszej części tekstu.
Telltale Games wydaje różne gry. Czasem są one gorsze, a czasem lepsze. W przypadku Tales from the Borderlands obawiałem się, że zawiodę się na produkcji z racji na to, że miałem dość wyśrubowane wymagania po uniwersum, za którym przepadam oraz po wielu poleceniach. Opowieści o tym jak dobra jest ta gra mogły przyćmić ją samą i ostatecznie skończyłbym z rozczarowaniem. Tak się jednak nie stało, gdyż studio postarało się nie przynieść wstydu i pokazali nam dobry, interaktywny film jakiego jeszcze nie zrobili.
Będę tu mówił o różnych tytułach. W część grałem dużo, w część pobieżnie, a w jeszcze inne wcale. Nie zmienia to faktu, że cały czas nie jestem w stanie pojąć ich popularności, czy wręcz fenomenu. Bo gra albo jest bardzo dobra, ale nie zasługuje na przypisywany jej kult, albo niczym szczególnym nie zachęciła mnie do zainwestowania swojego czasu na dobrnięcie do jej napisów końcowych, choć w pewnych kręgach jest legendą. Są też przypadki, gdy ogólnodostępne materiały kompletnie nie zapowiadają świetnej gry, a jedynym co skłaniałoby mnie do sprawdzenia jej są zachwyty społeczności.
I wciąż nie jestem w stanie stwierdzić, co takiego wyjątkowego jest w tych tytułach. Częściowo liczę, że ktoś z czytających oświeci mnie w tym względzie i może wśród tych niedocenianych przeze mnie dzieł znajdę swoją grę życia…
Serce rośnie, kiedy patrzę na losy moich ukochanych Borderlands. Dwie świetne główne części (… no dobra, świetna druga część) oraz zaskakująco dobra zapchajdziura w postaci Pre-Sequela to jeden sukces. Dodatki DLC i remaster trzymające poziom, to już drugi sukces. A ekspansja uniwersum na całkowicie obcy grunt serialopodobnych gier? Po wymęczeniu ostatniego epizodu mogę stwierdzić, że trzeci i jakże ogromny sukces. Na dodatek niespodziewany, bo przecież nic nie wskazywało, że ta lekka historia z komediowym zacięciem stanie się jedną z najmocniejszych gier w portfolio Telltale Games.
Prezentacja nowego Borderlandsa wywołała u mnie falę przemyśleń, z którymi właśnie dziś chciałbym się z wami podzielić. Produkcja ta budzi kontrowersje już samym tytułem oraz oczywiście aż nadto znanym modelem rozgrywki. Nie są to jednak jedyne „rozkminy”. Ciekawostek i zagwozdek związanych z The Pre-Sequelem, jest znacznie więcej.
W końcu, jak to zwykle bywa po drobnych perturbacjach, udało nam się nagrać trzydziesty siódmy odcinek podcastu naGRAnie. Jako zadośćuczynienie kilkudniowego opóźnienia z przyjemnością informuję, że jest to najdłuższa w historii audycja, trwająca godzinę i czterdzieści minut. Jest więc czego posłuchać, tym bardziej, że we wrześniu nastąpił prawdziwy wysyp nowych gier i interesujących newsów.
Rozmawiamy m.in. o: