Wtorek, 17 marca. Satoru Iwata – obecny szef Nintendo ogłasza na konferencji prasowej w Tokio, że koncern planuje wejść na rynek gier na smartfony we współpracy z firmą DeNA. Ogłoszenie to udowodniło, że Wielkie N nie zamierza stać z tyłu w wyścigu technologicznym i zacznie korzystać ze współczesnych trendów. Mogłoby być to obwieszczenie druzgoczące dla fanów, gdyby nie to, że Iwata od razu powiedział, iż Japończycy pamiętają o swoich fanach oraz miłośnikach produkcji z ich stajni. Dlatego też z radością wspomniał o tym, że Nintendo pracuje już nad nową, dedykowaną maszyną do grania. Konsola została oznaczona kodem „NX” i poza wstępną nazwą, na temat projektu nie wiemy nic. Więcej detali zostanie ujawnionych dopiero w przyszłym roku, toteż przyszła idealna pora na spekulacje na temat tego czym Nintendo NX może być.
Powoli nadchodzi październik, który również jak wrzesień, niesie ze sobą masę naprawdę interesujących premier. Chociaż większość z nich będę zmuszony niestety pominąć, ze względu na brak konsoli nowej generacji w salonie, to i tak będę obserwował ich poczynania.
Ostatnie plotki wskazywały na to, że posiadacze najnowszych konsol oraz komputerów osobistych mogą doczekać się konwersji Red Dead Redemption. Jak nietrudno się domyślić wieść ta rozniosła się po całym świecie, a dyskusjom dotyczącym całej sprawy nie było końca. Mało tego. Sporo osób uważa, że port tej bardzo chwalonej produkcji Rockstara powinien pozostać tylko i wyłącznie na platformach Xbox 360 oraz Playstation 3. Czy słusznie?
W końcu doczekaliśmy się długo oczekiwanej produkcji Ubisoftu. Nie, nie chodzi mi o kolejny tytuł z serii Assassin's Creed. Mam tu na myśli ich nową markę, tak wielce przełomową według producenta. Czy jednak opinia twórców nie jest na wyrost? Biorąc pod uwagę masę czynników, uważam że jak najbardziej. Szczególnie nietrafionym stwierdzeniem jest tu przynależność klona GTA do nextgenowych produkcji. Bo do gier nowej generacji Watch_Dogs z całą pewnością by pasował, ale najwyżej w 2007 roku. I to z myślą o X360 oraz PS3, a nie XO oraz PS4.
Ale zagrałbym już w nowego Prince of Persia. Niestety, o kolejnej odsłonie jednej z najsilniejszych marek należących do Ubisoftu jest nieznośnie cicho. Ostatnia „duża” gra z serii pojawiła się w 2010 roku i w moich oczach był to jeden z najbardziej niepotrzebnych interqueli (niepotrzebny w tym sensie, że w żaden sposób nie ubogacał historii przedstawionej w trylogii Piasków czasu), a wydany dwa lata wcześniej reboot zyskał tyle samo zwolenników, co przeciwników. Czy nie nastała już pora, by Książę wrócił w chwale i odzyskał należne mu miejsce w ekstraklasie gier wideo? Być może nowy Prince of Persia właśnie powstaje i niewykluczone, że przybierze formę sandboxa. Poniżej przeczytacie, dlaczego moim zdaniem jest to możliwe i dobre rozwiązanie.
Najnowsze konsole (X1 i PS4) zawodzą oczekiwania od samego początku. Największym problemem zdaje się być za mała moc nowych zabawek, która sprawia, że już na starcie wyraźnie ustępują aktualnym pecetom. Te same gry mają wyglądać brzydziej niż na komputerach i wszystko wskazuje na to, że znów będziemy marudzili na ograniczanie producentów, którzy będą zmuszeni do dostosowywania gier do możliwości konsol. Tylko że wbrew pozorom to sprawa drugorzędna, bo konsole i tak się obronią.
Nowa, współczesna generacja konsol z całą pewnością nie wniosła tyle, co 9 lat temu zespół PS3 i Xbox’a 360. Nie możliwe jest również, by tak długi okres wytrzymała. Niemniej jednak w stosunku do poprzednich konsol, nowe oferują zauważalnie wyższy poziom, ale czy wystarczający?
Jeśli wciąż macie Killzone: Shadow Fall przed sobą i zamierzacie bawić się w trybie single – współczuję Wam. Gra jest męcząca, irytująca, niesatysfakcjonująca i momentami bezdennie głupia. Gwarantuję, że po jej ukończeniu nie będziecie mogli uwierzyć, że graliście w produkt, który wyszedł spod rąk ludzi majstrujących przy dwóch poprzednich, rewelacyjnych odsłonach serii.
Jak wieść gminna niesie, gałki analagowe w kontrolerze dedykowanym dla PlayStation 4, jakkolwiek znacznie ulepszone względem poprzedniczek z ergonomicznego punktu widzenia, cechuje niemały feler. Guma, z której są wykonane nie należy do szczególnie trwałych materiałów i już po kilkunastu (!) bardzo intensywnych sesjach zaczyna... znikać.
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym pokazano Playstation 2. Wygląd tak nowoczesnej maszyny XXI wieku skutecznie zasługiwał na to miano. Platforma diametralnie różniła się od tego, co do tej pory powstało, powalając konkurencję na kolana. Niestety tego samego nie jestem w stanie powiedzieć o najnowszych konsolach, które w moich oczach prezentują się iście paskudnie.