Nowa, współczesna generacja konsol z całą pewnością nie wniosła tyle, co 9 lat temu zespół PS3 i Xbox’a 360. Nie możliwe jest również, by tak długi okres wytrzymała. Niemniej jednak w stosunku do poprzednich konsol, nowe oferują zauważalnie wyższy poziom, ale czy wystarczający?
Gwoli ścisłości. Dzisiejszy tekst chcę oprzeć na sytuacji jaką zauważamy przy okazji całego zamieszania wokół Watch_Dogs, ale również o niepotwierdzonych plotkach dotyczących Wiedźmina 3. Wbrew pozorom, nie interesuje mnie w tej chwili to, czy ta grafika została zmieniona, czy argumentacja obronna jest słuszna, czy też nie.
W przypadku pierwszego tytułu, w całym tym zamieszaniu (również nie będę rozważał czy celowym, czy spontanicznym, naturalnym) na koniec studio stwierdziło, że wersja PC wygląda bardzo dobrze, tak jak podczas pierwszych zapowiedzi, i zapieczętowano te słowa materiałem wideo. Wersja konsolowa natomiast oficjalnie będzie odpowiadała jakimś tam niżej średnim ustawieniom tej PC.
Do premiery jest jeszcze troszkę czasu, ale sytuacja na ten moment jest absurdalna. Czy w ogóle jest sens tworzyć grę, która wygląda tak jak się prezentuje od pierwszej chwili, ale odpalona na zderzaczu hadronów bądź silniku odrzutowym? Wybaczcie to metaforyczne wyolbrzymienie. Wydaje mi się, że nie tak być nie powinno.
Spójrzmy również na naszą rodowitą produkcję Wiedźmin 3: Dziki Gon. Gra powstaje dłużej niż planowano, co oczywiście napawa optymizmem – sądzę bowiem, że z dobrym RPGiem nie należy się śpieszyć. Jednakże dotarły do nas plotki od rosyjskich informatorów, w których poza wszelkimi wieściami o grafice i optymalizacji, wspomniano, że poziom detali i całej szaty graficznej na konsolach będzie równał się i tym razem najniższym na komputery osobiste. Plotki, bo plotki – mogą przekazywać prawdę, bądź absolutną fikcję, ale rzadko zdarza się, by szczegółowe informacje były doszczętnie wyssane z palca – z jakichkolwiek źródeł nie pochodzą.
Doprowadza to do sytuacji, w której wracamy do poprzedniej generacji. Do momentu, gdy każdy rościł pretensje do dostosowywania grafiki do konsol - każdy, znaczy pecetowcy. Czy właśnie nowa generacja nie miała przypadkiem takim sytuacjom zapobiec? Wydaje mi się, że właśnie o to chodziło, żeby zmniejszyć granicę między tymi dwoma platformami growymi, a okazuje się, że z dnia na dzień zbliżamy się do powtórki tego procesu.
Przez pojęcie nowej generacji zasadniczo nie powinno się brać pod uwagę tylko mocy obliczeniowej, lecz również szereg nowych funkcjonalności i usług. W praktyce jednak chodziło o ten skok technologii i większą wydajność –to było czynnik wręcz niezbędny.
Na początku, w okresie przedpremierowym i premierowym nowych konsol, można było wykluczyć takie spekulacje. Nowa jakość, nowe możliwości, odpalanie w niesamowitej płynności tytułów rozkochujących jakością grafiki. Nie jest to jakiś technologiczny przełom, wizualna przepaść, ale jednak szereg pierwszych materiałów z rozgrywki na PS4/Xbox One prezentowały mocną poprawę jakości względem poprzedniczek. Zresztą… przecież jest tak do dziś. Spójrzmy chociażby na Infamous: Second Son czy Ryse: Son of Rome. Ma być ponadto piękne, pierwszoosobowe Destiny, ma być jeszcze piękniejszy Deep Down, ale czy to maksimum możliwości? Czy potęga tkwi tylko w exclusive’ach?
Bo gdy mamy do czynienia z coraz to bardziej dopracowanymi pod względem jakości graficznej, tytułami multiplatformowymi, co rusz słyszymy o tym, że to ograniczenie na konsolach będzie zauważalne, że na PC przecież wygląda genialnie. Jasne, że tworzenie konsolowego demona prędkości nie ma sensu – ze względu finalną cenę urządzenia. Sam, gdybym miał złożyć zestaw komputerowy odpowiadający cenie PS4, nie wyczarowałbym nic konkretnego, choć pamiętajmy że konfiguracje i działanie obu tych platform są różne. Po czyjej więc stronie leży wina?
Sądzę, że to właśnie producenci wraz z wydawcami starają się przesadnie nafaszerować swoje produkcje graficznymi smaczkami i ogólnie wysokim poziomem, by zaprezentować jak bardzo „next-genowa” jest dana produkcja. Wybujałe pierwsze gameplay’e, nie stosowanie się do standardowych konfiguracji użytkowników pc oraz konsol sprawiają, że w pewnym momencie jesteśmy rozczarowani. Na prawdziwą nową generację przyjdzie jeszcze pora. Na zrealizowanie początkowych wizji twórców względem tego jak mogłyby wyglądać gry i jak wyglądają podczas prezentacji, jeszcze poczekamy. Intryguje mnie również ta przestrzeń między obiema platformami. PC mają nieokiełznaną możliwość potęgowania mocy i tam sprawa wygląda zupełnie inaczej, stąd należy wprowadzić taki poziom, by z konsolami żyły w symbiozie. W tedy będzie to prawdziwie następna generacja, teraz to tylko taki wstępniak, nieco podwyższony poziom, próba wyrównania sił. +
Przez wpis przesunęło się sporo wątków. Poza tym głównym, potratujcie je, jako błądzące po głowie myśli narzucające się przy rozmyślaniu. Jednocześnie dzięki za racjonalny komentarz i jakiekolwiek zrozumienie mych myśli. Jestem tylko człowiekiem :).