Zakonnica to nowy horror, który jest prequelem do filmów Obecność. Jednak plusem tej produkcji jest fakt, który od samego początku sprawia, że ten film jest horrorem, mianowicie reżyserem nie jest James Wan.
Zacznijmy jednak od początku. Reżyser, którym jest Corin Hardy wrzuca nas do lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Do Rumunii, którą od wielu stuleci uważana jest za serce wielu zjawisk paranormalnych, ale i legend. W klasztorze, który od wielu stuleci jest zamknięty na świat dzieją się makabryczne rzeczy. To miejsce zostało opanowane przez ciemne moce, a na te ziemie dawno nie zaglądał sam Bóg.
Z powodu samobójstwa jednej z zakonnic Watykan wysyła jednego z księży, ojca Burke w towarzystwie siostry Irene by sprawdzili co takiego zaszło tam tej feralnej nocy. Jednak ich odkrycie wykracza ponad jakiekolwiek ludzkie czy duchowe zrozumienie. Los skrzyżował również drogi wysłanników kościoła z młodzieńcem z wioski obok opactwa, gdzie dzieją się wszystkie te straszne rzeczy. Nazywa siebie Francuzikiem. Jego postać dodaje odrobinę pozytywności, ale i humoru, którego momentami brakuje w całym tym koszmarze.
Cała fabuła kręci się na około wyżej wspomnianego śledztwa, którego karty odkrywają się zgodnie z tym jak chce nas straszyć reżyser i aktorzy na ekranie. Co ciekawe, momentami i oni zdawali się być przerażeni do takiego stopnia, że ciężko było odróżnić czy faktycznie grają. Coś podobnego miało miejsce wypadku jednej ze sztuk Monty Pytona, gdzie osoby odgrywające role drugoplanowe nie wiedziały faktycznie w jakim filmie grają i ich nieodnalezienie w scenariuszu naprawdę dodawało autentyczności.
Jak to jest z tym straszeniem w horrorze?
Przyznam się, że niektóre momenty, które miały nas przestraszyć podczas oglądania filmu. Nie dlatego, że te momenty były do przewidzenia, ale dlatego, że reżyser zadbał by zaskoczyć widza strachem. W tym filmie nie można dać się zwieźć przewidywalności, która tak naprawdę jest tylko narzędziem w arsenale tych wszystkich przerażających chwil.
Dużym plusem, który strasznie mi się spodobał podczas oglądania filmu to muzyka, która nie tylko momentami budowała klimat, ale dodatkowo nie zdradzała, kiedy zdarzy się coś upiornego. A kiedy już taka chwila nadchodzi to gwarantuję wam, że będziecie naprawdę zaskoczeni. Ta produkcja nie ma w sobie za dużo przewrotów fabularnych, ale przynajmniej można na to liczyć w kwestii strachów.
Nie ma róży bez kolców!
Nie ma niestety produkcji idealnej, a ten film ma kilka grzechów. Największy leży w fabule, która mimo swojej prostoty zawiera wiele nieścisłości, które wychodzą wraz z momentem, kiedy zbliżamy się do końca fabuły. Następnym grzechem, który mnie raził to fakt, że niektóre żarty między postaciami były nie na miejscu lub naprawdę wciśnięte na siłę. Szkoda, że i to miało miejsce w wypadku tego filmu, bo traci na tym w ocenie ogólnej.
Ostatnią fabularną nieścisłością, która strasznie nie dawała mi spokoju podczas oglądania filmu był fakt, że kiedy nasi bohaterowie mniej więcej dowiadują się co takiego dzieje się w opactwie, które dawno powinno odejść w zapomnienie. Ja rozumiem, że widz potrzebuje wielu wyjaśnień, ale tutaj widać, że momentami były one naprawdę dopisane na kolanie. Drobny błąd, ale momentami naprawdę denerwuje patrząc w szerszym aspekcie.
Ostatnim grzechem, którego nie mogę wybaczyć, a nie można go pominąć. Gdyby nie fakt, że Zakonnica to produkcja, która dzieje się przed Obecność oraz Obecność 2, to można by to potraktować jako oddzielną produkcję, która zbiera punkt na swoje własne konto. Mimo tego Zakonnica naprawdę pokazała, że w 2018 roku można jeszcze zrobić dobry, ale i jednocześnie nietypowy horror.
Pamiętajcie, że czytając te recenzję oceniam to jako produkcję, która jest horrorem. Ne znalazłem w niej nic zabawnego obok okazjonalnych żartów Francuzika.
Mamy mieszankę dobrych aktorów, odrobinę niespójną historię, która nie jest schematyczna, do tego niestandardowe straszenie widza i klimat, który budowany jest z tych wszystkich elementów na około.
Po raz pierwszy, odkąd poszedłem do kina, mam przyjemność napisać, że jakaś produkcja zasługuje na wysoką ocenę. Uważam, że dla Zakonnicy nota 8,5/10 to wystarczająca rekomendacja byście poszli i sami się przekonali czy nowe dzieło Corin Hardy warte jest uwagi.