Często lubujemy się w przedstawianiu Polski jako kraju pełnego absurdów, o których nie śniło się nawet największym filozofom. Są jednak państwa, gdzie gracze mają do czynienia z sytuacjami, o których nigdy byśmy nie pomyśleli. Jednym z nich są Niemcy. Przedstawię kilka absurdów z życia tamtejszych wydawców, producentów i graczy dotyczących cenzury gier.
Osobiście doświadczyłem jej na własnej skórze w Lipsku podczas targów growych, gdzie jako 16-latek w świetle niemieckich regulacji nie mogłem zwiedzić stanowiska poświęconego Call of Duty 2, co spotkało się z moim olbrzymim zdziwieniem. Call of Duty tylko dla dorosłych? Na szczęście Polak potrafi i ominąłem tę przeszkodę, jednak niesmak pozostał.
Wpierw przejdźmy do źródła. Większość z Was zapewne kojarzy oznaczenie wiekowe i treści organizacji PEGI znajdujące się na pudełkach w naszym kraju. Warto zaznaczyć, że w Polsce są one dobrowolne, jedynie wskazówką dla troskliwych rodziców, sprzedawca nie musi się do nich stosować w świetle prawa. Ponadto nie ma żadnego specjalnego organu do spraw gier, który mógłby uznać jakiś tytuł za zakazany. Sytuacja w Niemczech jest o wiele gorsza.
U naszych sąsiadów funkcjonuje prawo, które umożliwia legalną i obowiązującą wszystkich producentów, wydawców kontrolę gier w imię dobra dzieci oraz młodzieży. Najważniejszą w praktyce instytucją jest USK - Unterhaltungssoftware Selbstkontrolle ("Samomonitoring oprogramowania rozrywkowego"), które nadaje grze jedną z 5 ocen: dla wszystkich, od lat 6, od lat 12, od lat 16, od lat 18. Wydaje się, że w swej działalności podchodzi dość restrykcyjnie do ocenianych tytułów.
W zaistniałej sytuacji producenci nierzadko są zmuszeni do modyfikowania, wręcz cenzurowania swych tytułów dla osiągnięcia odpowiedniej klasyfikacji. Dla przykładu seria Left 4 Dead oraz Grand Theft Auto III nie mają w ocenzurowanych wersjach headshotów, zawierają ponadto mniej krwi. Grałem raz w taką wersję i brak tych elementów zdecydowanie zmniejsza ilość „funu”. Polecam obejrzeć porównanie wersji cut i uncut w Internecie i to wszystko dla dostania „od lat 18”! Na prawdziwy absurd zakrawa cenzura okładki Left 4 Dead, która obowiązywała w Niemczech.
Ponadto w Left 4 Dead w wersji na Xboxa 360 zombiaki mają zieloną krew. Trudno się dziwić naszym sąsiadom, że w takiej sytuacji dość często muszą się posiłkować importem gier, które są pozbawione cenzury. W końcu nastolatek, który w telewizji widzi o wiele gorsze sceny, z pewnością będzie miał spaczoną psychikę, gdy obejrzy na okładce rękę bez kciuka i czerwoną krew…
Gra z klasyfikacją „od 18 lat” może być sprzedawana w sklepach i reklamowana jednakże z różnymi utrudnieniami. Siłą rzeczy zabroniona jest sprzedaż tytułu osobom niepełnoletnim. Sprzedawca musi się upewnić podczas transakcji, sprawdzając dowód osobisty. W przypadku złamania zakazu kary mogą wynieść nawet 50 000 euro.
No, ale co w takim razie z grami, których nie przekazano do weryfikacji USK albo nie dostały ostatecznie oceny? Wtedy najprawdopodobniej zaingeruje państwowa agencja Bundesprüfstelle für jugendgefährdende Medien w wolnym tłumaczeniu “Federalny Departament Do Mediów Szkodliwych dla Młodych”. Nie chciałbym rozwodzić się nad aspektami prawnymi, w skrócie napiszę, że może ona dokonać wpisania gry na swoistą listę tytułów zakazanych tzw. „indeksowania” z wielu, dość ogólnikowo ujętych powodów. Za przykład podam jeden fragment: „media, które są niemoralne (…) prowokują przemoc, przestępstwo oraz nienawiść rasową”. Co „indeksowanie” oznacza dla wydawcy? Dramatycznie ogranicza możliwości dystrybucji tytułu. W świetle prawa gra nie może być reklamowana, sprzedawana, wystawiana albo w inny sposób dostępna dla niepełnoletnich, co do zasady sprzedaż wysyłkowa jest zakazana itp., jednym słowem straty dla wydawcy. Tytuł indeksowany staje się produktem sprzedawanym w zasadzie "spod lady". Jak widać, wpływa to też negatywnie na dostępność tej gry dla dorosłych graczy. Dlatego każdy wydawca w Niemczech dąży do uzyskania klasyfikacji USK. Im niższa, tym lepiej dla dystrybucji.
Nic dziwnego, że niektórzy tracą nerwy. Z powodu tych praktyk Microsoft zdecydował się nie wydawać Gears of War w Niemczech (Amerykanie żądali "od lat 16", co umożliwia szeroką reklamę). Firma wyszła z założenia, że „wykastrowana” wersja będzie nie do strawienia dla graczy, a przy "18+" biznes się im nie opłaca. Zresztą, spróbujcie sobie wyobrazić Marcusa zarzynającego Locusta bez krwi ew. z tryskającą zieloną ;).
W skrajnych wypadkach sąd na podstawie kodeksu karnego może zbanować grę, zakazać jej dystrybucji oraz nakazać konfiskatę wszystkich egzemplarzy (indywidualny import, posiadanie na własny użytek jest legalne, oczywiście od lat 18). Dzieje się tak w skrajnych wypadkach dużej zawartości przemocy, okrucieństwa np. Manhunt, Dead Rising oraz w grach zawierających symbolikę nazistowską itp.
Zwłaszcza to drugie wydaje się być uzasadnione z wiadomych względów. Pewne przeczulenie Niemców w tej kwestii jest wskazane, choć zdarzają się absurdy. Najsłynniejszym jest zakazanie dystrybucji Wolfsteina 3D. Ciekawostką jest fakt, że zbanowano również polską produkcję Mortyr.
Tak pokrótce wyglądają kwestie swoistej cenzury, przez którą najbardziej tracą zwykli (w głównej mierze dorośli) gracze. Jako wisienkę na torcie dodam, że w MediaMarkt Saturnie w Niemczech gry pokroju Call of Duty były/są wystawiane w czerwonych plastikowych pudełkach niczym filmy porno (wynik ograniczeń przy "18+"?).
Jaki wniosek z tych obserwacji? Ano taki, że w Polsce pod tym względem jest bardzo dobrze i powinniśmy się cieszyć z tego faktu. Można rozumieć szlachetne pobudki tj. ochrona młodzieży, ale gdy politycy mieszają się do takich sfer życia, to w końcu powstaje prawdziwy bałagan, którego ofiarami są Niemcy. Koniec końców to rodzice przede wszystkim powinni dbać o bezpieczeństwo i rozwój swych pociech spędzających czas przy konsolach.
Jest to mój pierwszy wpis. Z tej okazji chciałbym przywitać się z Czytelnikami. Ufam, że spodobają się Wam moje artykuły :).
PS Autor nie mieszka w Niemczech. Wszelkie uwagi (zwłaszcza od rodaków tam przebywających) mile widziane.
Fajny tekścik, a tak poza tym, to byłem w tym roku za Odrą i nie przypominam sobie żeby "gry pokroju Call of Duty" były w czerwonych pudełkach.
No, nie raz musiałem kupować kolegom z Niemiec gry na Steam, bo u nich albo cenzura, albo w ogóle nie da się kupić. Podobnym przykładem jest Australia - nie aż tak, ale też restrykcyjna pod względem gier.
sparrow_93 -> Dziękuje za mile słowo :). Byłem w Berlinie z 3 lata temu i widziałem gry w czerwonych pudełkach (tj. pudełko na pudełku, jak u nas filmy erotyczne w Media). Możliwe, że zmieniono podejście ew. pomylił mi się sklep, ale ten widok zapadł mi w pamięć.
gnoll -> W Australii też nie jest łatwo. Na szczęście jakiś czas temu udało się tam utworzyć kategorię "18+" (nie było jej wcześniej, o zgrozo).
W tych pudełkach są zazwyczaj importowane gry.
Potwierdzam to co pisze autor: faktycznie tak to w Niemczech wygląda.
W Half Life (jedynce) na przykład nie było przeciwników - ludzi tylko androidy które zamiast krwi miały... smar.
Serio.
Patrząc na ich wybujałą historię to także unikałbym pokazywania jakiejkolwiek formy krwi albo oderwanych kończyn, w obozach koncentracyjnych już wystarczająco zobaczyli.
Mała poprawka. To był Saturn. Stalin_SAN-> masz sporo racji w tym twierdzeniu.
Boję się jednak, że kiedyś u nas ktoś zaproponuje i wprowadzi podobnie pokraczny system.
Czy ktoś oprócz mnie w trakcie czytania miał przed oczami obrazek - kilku małolatów proszących menela nie o kupienie piwa a gry od 18 lat?
Witaj, świetny tekst.
Skoro nie mieszkasz w Niemczech to skąd masz taką wiedzę nt. życia i gier za zachodnią granicą?
@PREZESSPL w dobie ogólnie dostępnego internetu ciężko nie zdobyć wiedzy na jakiś temat.
PREZESSPL -> Internet plus obserwacje z kilku wypadów do Niemiec (m.in. Games Convention).
Ale Wiedźmin 2 chyba nie miał w Niemczech problemów, bo oglądałem niemieckie gameplaye i chyba niczym gra się nie różni od pierwotnej wersji gry.
Gry ciągle traktowane są jak jakieś medium dla niepełnosprawnych. Wiele jest filmów, które przemocą, debilizmem, negliżem brzydzą a nikomu nawet nie przyjdzie do głowy powiązać ich z przestępczością. Zaszaleje jakiś Breivik czy inny nastolatek udusi rękawem odkurzacza swoją matkę i natychmiast trzeba sprawdzić czy w ciągu ostatnich 10 lat nie grał w Call of Duty czy Simsy. Najwięcej do powiedzenia w tym temacie mają przeważnie ludzie bez wykształcenia i śladów logicznego myślenia.
W moim odczuciu dużo większe spustoszenie w umyśle młodego człowieka zrobi Project X, gdzie
spoiler start
główny bohater niszczy cały dobytek swoich rodziców, prawdopodobnie skazując ich na wiele lat życia w nędzy a na koniec jest chwalony przez swojego ojca, kolegów i zyskuję miłość dziewczyny
spoiler stop
niż tysiąc headshotów w Battlefieldzie. Trzeba naprawdę cierpieć na poważne zaburzenia psychiczne, by nie potrafić odróżnić fikcji od realnego świata natomiast obrazy ukazywane w filmach typu Project X i Trzynastka są jak najbardziej w zasięgu ręki. Dziwne też, że nikt nie zwraca uwagi na szkodliwość muzyki pochodzenia afrykańskiego, gdzie raperzy chwalą się gangsta life, ćpaniem i ruchaniem czego popadnie. To jest prawdziwe zagrożenie. Nie postacie z kilku pikseli.
sebogothic [12]
Sprawdziłem, rzeczywiście "Wiedźmin 2" nie jest ocenzurowany w Niemczech (z kolei w USA były problemy ze scenami seksu). Niestety trudno mi znaleźć teraz kompleksowe wyjaśnienie. Znalazłem wypowiedź, że do RPG-ów podchodzą ciut bardziej tolerancyjnie, a może ktoś w USK po prostu zmądrzał. Jak widać wszystko zależy od nastawienia instytucji.