Maska tom 1 Omnibus - Zielone złego początki

Wszyscy znamy szaloną komedię z 1994 roku, w której Jim Carrey dał dowód komedianckiego geniuszu. Mało kto wie, że film powstał na bazie serii komiksowej z lat 1991-1995. Oryginalna Maska była bardziej brutalna, kapryśna i nieprzewidywalna. Polski czytelnik wreszcie ma szansę zajrzeć do źródła, a to, co w nim zobaczy, może przyprawić o zawrót głowy.

Jako zagorzały fan kinowego obrazu trochę bałem się konfrontacji z pierwowzorem. Spodziewałem się, że komiks, o którym niewiele słyszałem, może oferować niewiele ponad koncepcję. Bałem się, że potencjał tkwiący w genialnym pomyśle w pełni wykorzystało dopiero kino. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne. "Maska" zawiera solidną porcję zupełnie nieprzewidywalnej akcji i czarnego humoru. Prawdziwa gratka dla fanów jazdy d%&ą po nieheblowanej desce!

Film dał nam solidny przedsmak wykorzystując niemal wszystko, co najlepsze. Ciężko znaleźć w komiksie mocny numer, którego nie znalibyśmy z kina. Komiks posiada jednak atuty innego rodzaju. Sama Maska działa na trochę innych zasadach. W kinowej wersji jest czymś w rodzaju źródła super mocy. Tutaj przypomina raczej urzeczywistnianie wizji powstałych po przedawkowaniu narkotyków. Jej moc jest w równej mierze wspaniała i pociągająca, co groźna i nieprzewidywalna.

Omnibus, w którym otrzymujemy aż trzy albumy, prowadzi nas przez 5 lat powstawania "Maski". W tym czasie rysownik Doug Mahnke przeszedł wyraźną ewolucję. Od dość koślawych kadrów, które przywodzą na myśl stare ziny, do wyrazistej kreski typowej dla amerykańskiego mainstreamu. Późniejsze kadry to pełna profeska z przyjemną, wyrazistą manierą.

"Maska" nie jest komiksem dla każdego. To brutalna, szalona jazda bez trzymanki w stylu "Lobo". Niemniej, tym którzy cenią tego rodzaju rozrywkę, spodoba się bardzo. Komiksów, które odwołują się do mrocznej strony ludzkiej natury, robią to z polotem, fantazją i profesjonalizmem, nie ukazuje się wiele. Ten zaś jest jednym z najlepszych w swoim rodzaju.

Józek Śliwiński