W co gracie w weekend? #403: FFXIV, Mortal Kombat i MGS4
W co gracie w weekend? #382
W co gracie w weekend? #381: Gears 5, Halo TMCC, Gears of War 3, Splinter Cell Pandora Tomorrow, Air i Kanon
W co gracie w weekend? #378
Brr, ale ziąb! – Najlepsze gry z zimową aurą
Recenzja gry A Plague Tale: Innocence - duże ilości naraz szczurów!
Kilka lat temu Sony ogłosiło całkiem ciekawą inicjatywę współpracy z chińskimi deweloperami gier wideo. Państwo Środka przez długie lata było wrogiem gier wideo i konsole były tam zbanowane. Sytuacja ulegała jednak zmianie i PlayStation wyczuło okazję. Efektem tego było tak zwane China Hero Project. Jak dotąd ukazało się kilka produkcji z tej akcji. Najnowszą z nich jest Evotinction. Czy to tytuł, który warto sprawdzić?
Witam wszystkich graczy. W co gracie tym razem? U mnie na tapecie standardowo FFXIV oraz dwa klasyki. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.
Witajcie gracze. Cały obecny tydzień chorowałem, więc miałem trochę więcej czasu na granie. Dzięki czemu udało mi się ukończyć dwudziesty ósmy raz Resident Evil 3 w klasycznej wersji.
Gry wideo są dziś jednak na bardzo odległym planie, po tragedii jaka dotknęła naszych sąsiadów.
Cześć. Tydzień ułożył mi się tak, że w zasadzie mój weekend zaczyna się już dzisiaj, a skoro napisałem już tekst na ten tydzień, to pomyślałem, że go opublikuję, a nie schowam do szafy. Z jednym wyjątkiem gram w produkcje, o których mogliście przeczytać już na łamach niniejszego cyklu. Ciekawskich zapraszam do dalszej części tekstu.
Witam wszystkich. Nowy rok ma raptem dwa tygodnie, a ja zdążyłem sprawdzić już z dziesięć różnych produkcji. Z jednym wyjątkiem zajmuję się tytułami, o których mogliście już wcześniej przeczytać na łamach W co gracie w weekend? Jeśli jesteście zainteresowani co to za gry lub chcielibyście dodać od siebie trzy grosze, to zapraszam do dalszej części tekstu.
Śnieg pada, śnieg pada, cieszą się dzieci, tu płatek, tam płatek, dużo ich leci…
Uwielbiam zimę, więc wpadłem na pomysł, żeby napisać tekst o grach wideo, w których odgrywa ona znaczącą rolę w kwestii kreacji świata gry, czyniąc wybrane tytuły przygodami jedynymi w swoim rodzaju. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.
Bardzo pozytywna niespodzianka - oto, czym okazała się być gra A Plague Tale: Innocence. Na zwiastunach nie robiła na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia, wszystkie zapowiedzi zbywałem krótkim "a, to ta gra z dzieciakami i szczurami". Tymczasem pierwsza tak duża produkcja francuskiego Asobo Studio okazała się być bardzo dobrym tytułem dla wszystkich graczy spragnionych dobrej singleplayerowej opowieści. Czyli dla mnie!
Twórcy zabierają graczy do Francji w połowie XVI stulecia, gdy kraj targany jest wojnami i chorobami. Największa z nich - czarna śmierć - to choroba, której zarazki przenoszone były przez ogromne stada szczurów. I właśnie w takich okolicznościach przyrody poznajemy Amicię de Rune, nastoletnią córkę wysoko postawionego małżeństwa. Sielankowy początek gry to krótkie uśpienie czujności przed mrocznym i krwawym ciągiem dalszym.
Ach, indyki. Z biegiem lat coraz bardziej doceniam pracę małych, niezależnych studiów deweloperskich i chętniej interesuję się efektem końcowych ich starań. Czasami dzieje się to w sposób przypadkowy. O duńskiej ekipie zwącej się Ultra Ultra nie słyszałem, więc ich debiut w postaci gry ECHO (premiera była we wrześniu 2017 roku) przeszedł mi koło nosa. Przypadkowe kliknięcie na obrazek na stronie z promocjami ujawnił tytuł na tyle interesujący, że dałem mu szansę. I bardzo się z tego cieszę, co zresztą jednoznacznie odzwierciedla wystawiona ocena.
Ponad dwadzieścia lat temu na pierwszym PlayStation debiutowała produkcja zatytułowana Tenchu: Stealth Assassins. Jej wydawcą w Europie była firma Activision, nie kojarzona jeszcze wtedy z Call of Duty, bo owa seria w tamtych czasach nawet nie istniała. Tenchu było skradanką opowiadającą o losach nieustraszonego wojownika ninja imieniem Rikimaru oraz towarzyszącej mu pięknej acz śmiertelnie niebezpiecznej kunoichi imieniem Ayame. Ta dwójka zasłynęła z wzorowej służby u swojego feudalnego pana. Bezszelestnie wykonywali swoje obowiązki, wprawnie eliminując wszelkie zagrożenie, które stanęło im na drodze. To była jedna z najwspanialszych gier z japońskim klimatem, która wspólnie z Metal Gear Solid przyczyniły się do spopularyzowania gatunku skradanek, w których omijanie lub cicha eliminacja przeciwników były kluczem do sukcesu.
Kiedy słyszę słowa skradanka i Feudalna Japonia to do głowy przychodzi mi od razu Tenchu i Shinobido. Wyśmienite produkcje o poruszaniu się jak cień i atakowaniu jak wąż. Niestety obie serie zostały porzucone przez swych twórców i od ładnych paru lat nie mieliśmy dobrego tytułu o ciężkiej robocie shinobi. Dlatego też z otwartymi rękoma przyjąłem Aragami. Czy produkcja hiszpańskiego studia Lince Works ma szansę dorównać tytułom od Acquire?