Śnieg pada, śnieg pada, cieszą się dzieci, tu płatek, tam płatek, dużo ich leci…
Uwielbiam zimę, więc wpadłem na pomysł, żeby napisać tekst o grach wideo, w których odgrywa ona znaczącą rolę w kwestii kreacji świata gry, czyniąc wybrane tytuły przygodami jedynymi w swoim rodzaju. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.
Parasite Eve (PSone, 1998)
Akcja Parasite Eve rozgrywa się w Wigilię Bożego Narodzenia w pokrytym śniegiem Nowym Jorku. Główną bohaterką tej zimowej opowieści jest młoda policjantka, Aya Brea, która stara się rozwiązać sprawę tajemniczej Evy, która manipulując znajdującymi się w ludzkim ciele mitochondriami jest w stanie podpalić żywcem wszystkich mieszkańców tej wielkiej amerykańskiej metropolii.
W tej nietuzinkowej mieszance survival horroru, strzelaniny i rpga turowego zwiedzimy większość miejsc, z których słynie Nowy Jork, a więc Central Park, Carnegie Hall, Crysler Building, Amerykańskie Muzem Historii Naturalnej, dzielnicę Soho, Most Brooklyński, a nawet Wyspę Wolności ze słynną na całym świecie Statuą Wolności.
Większość otwartych lokacji jest oczywiście pokryta śniegiem, co obok niesamowitej muzyki Yoko Shimomury, dodało produkcji Squaresoftu wyjątkowości, która fascynuje graczy od ponad dwudziestu lat.
Metal Gear Solid (PSone, 1998)
Kamień milowy elektronicznej rozrywki i prawdopodobnie najlepsza fabularnie gra, której tematem jest zabawa w chowanego w śniegu. Wcielamy się w niej Solid Snake’a, który wyrusza na wyspę Shadow Moses w celu zneutralizowania jednostki terrorystycznej Fox Hound i uratowania przetrzymywanych tam zakładników. Akcja tej legendarnej skradanki rozgrywa się w niesprzyjających zimowych warunkach, więc protagonista nieraz bawi się niej w ciuciubabkę z genetycznie zmodyfikowanymi żołnierzami na śniegu, uprawia zimowe zapasy z czołgiem, a nawet w przeczesywanie pola minowego z detektorem min.
Należy też przypomnieć jeden z lepszych momentów tej produkcji, gdy protagonista przeziębia się i nie może kontynuować swojej przygody, dopóki nie znajdziemy dla niego lekarstwa.
Kanon (PC, 1999)
Kanon to debiut na rynku gier wideo studia Key, autorów Clannada oraz wielu innych powieści graficznych, które doczekały się udanych adaptacji animowanych. To właśnie ta sentymentalna szkolna historia przekonała mnie do napisania niniejszego tekstu. Jest to jeden z najważniejszych symulatorów randkowych w branży, który zapoczątkował wiele znanych i stosowanych do dziś zabiegów w tytułach z gatunku polegającego na uganianiu się za ulubionymi bohaterkami. W przeciwieństwie jednak do wielu gier wideo dających nam złudne poczucie wyboru, w Kanonie to właśnie my decydujemy o wyborze konkretnej ścieżki fabularnej i tylko od nas zależy to, że czy gdzieś z niej zboczymy po drodze, albo dotrwamy do końca, poznając największe sekrety tej zimowej historii. To właśnie wszędobylskie zaspy i padające z nieba płatki śniegu wyróżniają ją spośród innych gier, tworząc z zimowej aury cichego obserwatora szkolnych perypetii głównych bohaterów.
Kanon to wzruszająca opowieść, która sprawiła, że nie tylko zatęskniłem za zimą, ale przede wszystkim przypomniała mi o najlepszych szkolnych latach w moim życiu oraz o tym, że dzięki nadziei nasze życie może być zdecydowanie lepsze.
Lost Planet: Extreme Condition (X360, 2006)
W czasach, gdy na rynku nie było jeszcze serii Gears of War Capcom przygotował dla posiadaczy drugiej konsoli Microsoftu jedną z najciekawszych strzelanin trzecioosobowych na ten system. Akcja gry rozgrywała się na planecie E.D.N III, na której ludzkość została zmuszona do walki o przetrwanie z groźnymi akridami. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że nowa planeta, na której ludzie postanowili się osiedlić była skuta lodem. Dzięki temu japońska produkcja została poszerzona o elementy przetrwania, gdyż w LP nie walczymy tylko z ogromnymi potworami, ale ze stale zagrażającym nam zimnem, które może doprowadzić do naszej śmierci. Jak tego uniknąć? Wystarczy zebrać energię termalną z ciał pokonanych wcześniej akridów.
W ten sposób Japończycy stworzyli w zasadzie strzelankę, w której bez przerwy musimy nacierać na przeciwników i pokonywać ich w jak najszybszym czasie. W tym celu zostajemy wyposażeni w potężny arsenał broni, z egzoszkieletami o nawie VS włącznie.
Skyrim (2011)
Skryim to piąta odsłona jednej z najbardziej znanych serii gier fabularnych na świecie pt. The Elder Scrolls. Tym razem twórcy zabrali nas do krainy nordów, którzy stanowią jedną z najtwardszych ras zamieszkujących Tamriel. To właśnie im przyszło żyć w mroźnej krainie pełnej wysokich gór pokrytych śniegiem, których szczyty kryją się za chmurami.
To nieprzyjazne terytorium, w którym rozpanoszyły się smoki, dlatego też naszym celem jest pokonanie tych przerośniętych kreatur, aby okoliczna ludność mogła z powodzeniem wrócić do takich błahych zajęć jak tocząca się od dawien dawna wojna domowa.
Pomogą nam w tym potężne okrzyki, z których jeden potrafi nawet rozwiewać zamiecie śnieżne, dzięki czemu możemy dotrzeć do niedostępnych wcześniej miejsc.
Do dzisiaj jest to jeden z najlepszych rpgów opartych na eksploracji świata gry, z którego garściami czerpał nawet Wiedźmiń 3.
Dead Space 3 (2013)
Dead Space to cykl, który słynie raczej z akcji gry osadzonej w opustoszałych statkach kosmicznych. W trzeciej odsłonie twórcy postanowili zabrać nas tym razem na mroźną planetę o nazwie Tau Volantis. Nie jest to może najlepsza odsłona tego survivalowego cyklu, ale chociaż przez chwilę obok zabójczych nekromorfów największym zagrożeniem dla nas była mroźna aura, z którą przyszło nam się zmagać.
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds (PS4, 2017)
Co prawda miejscem akcji Horizon Zero Dawn nie są tylko i wyłącznie zimowe tereny, dlatego jeśliby komuś przeszkadzał taki, a nie inny wybór, to w udostępnionych kilka miesięcy po premierze HZD rozszerzeniu fabularnym pt. The Frozen Wilds autorzy zaprosili nas do nowego, pokrytego śniegiem regionu, w którym czekały na nas nas kolejne niebezpieczne maszyny do pokonania. Wziąwszy pod uwagę to, że jest to jedna n najpiękniejszych gier minionej dekady uznałem, że warto o niej wspomnieć w takim zestawieniu.
Nie są to oczywiście wszystkie gry, których akcja toczy się w zimowej aurze. Są setki innych produkcji, w których trafimy do takich lokacji. Prawie każda gra platformowa posiada obligatoryjnie jakiś zimowy świat. Podobnie ma się rzecz z grami wyścigowymi. W swoim tekście skupiłem się jednak na pozycjach, w których tak naprawdę nigdy nie uciekniemy przed nieustępliwym zimnem. Potraktujcie go jako wstęp do rozważań na ten zimowy temat. Często przecież jest tak, że to właśnie konkretny setting w grze wideo decyduje o tym, czy się nam spodoba lub nie. Jeśli czujecie taką potrzebę, to oczywiście dorzućcie trzy grosze od siebie w komentarzach, bo jestem pewien, że nieraz mieliście do czynienia z tą wyjątkową aurą w grach wideo.
P.S. Chciałbym podziękować Frosztiemu za grafikę główną do niniejszego tekstu.