Napisałem całą masę tekstów o grach wideo. Wielokrotnie podkreślałem swoje zainteresowanie tematyką Państwa Środka i fascynacją osobą Cao Cao. Napisałbym po raz kolejny coś na ten temat ale tym razem postanowiłem zająć wstęp jeszcze bardziej osobistymi informacjami. Udało mi się załatwić wakacyjny wyjazd śladami Cao Cao i prawdopodobnie będę miał okazję odwiedzić mauzoleum tego wodza. Jestem niezmiernie podekscytowany tym faktem. W okresie męczącego oczekiwania postanowiłem odpalić sobie jakąś gierkę, która pozwoli mi wczuć się w klimat nadchodzącej wyprawy. Tak się złożyło, ze na rynku wylądowało właśnie Romance of the Three Kingdoms XIII: Fame and Strategy Expansion Pack. Czy po ograniu tego tytułu zrezygnuje z wyjazdu do Chińskiej Republiki Ludowej?
Czasem mam wrażenie, że lubię bardzo dziwne gry. Ekscytuję się premierami, które nie jarają większości graczy. Za to megahity, które wychwalane są pod niebiosa przez recenzentów i graczy jakoś specjalnie mi nie podchodzą. Wmawiam sobie że to z reszta świata coś jest nie tak. Przecież to niemożliwe żebym to ja miał kiepski gust. Kiedy jestem na skraju załamania nerwowego na rynku pojawiają się takie gierki jak Atelier Firis: The Alchemist and the Mysterious Journey. Dzięki tego typu produkcjom wiem, że to ja mam racje.
Nowe Dynasty Warriors oznacza, ze ja muszę zabrać się za pisanie. W końcu nikt inny nie interesuje się tą wybitną serią. Jestem zmuszony nieść kaganek oświaty pod strzechy polskich graczy. Może w końcu w naszym narodzie zbudzi się miłość do Dynasty Warriors? Sprawa robi się o tyle interesująca, że produkcja o podtytule Godseekrs nie jest typowym slasherem. Zamiast klepania jednego przycisku i oglądania ataków pokonujących setki przeciwników mamy do czynienia ze strategią RPG. Czy taka zmiana wyjdzie serii Dynasty Warriors na dobre?
Nobunaga Oda to jedna moich ulubionych postaci historycznych z Kraju Kwitnącej Wiśni. Człowiek, który dla taktycznej przewagi w początku swojej politycznej i militarnej kariery udawał głupka by w kilka lat później podbić prawie cały kraj i zrewolucjonizować japońską sztukę wojenną, jest fascynująca postacią. Moja mini obsesja Nobunagą sprawiła, że niczym ćma do ognia pędzę do każdej gry z udziałem Ody. Teraz w moje ręce trafiło Nobunaga's Ambition: Sphere of Influence – Ascension. Czy gra ta oferuje nam coś poza przydługim tytułem?
Wielokrotnie zastanawiałem się co miałbym zrobić w różnych krytycznych sytuacjach. Czy w razie ataku na ojczyznę pędziłbym do domu i łapał za broń by bronić swojej ziemi? Czy w przypadku inwazji żywych trupów byłbym w stanie przetrwać i zapewnić swej rodzinie bezpieczeństwo? Jak powinienem postępować w razie ataku Korei Północnej na Seul i czy wyszedłbym z takiej sytuacji z życiem? Teraz do tych scenariuszy dochodzi jeszcze wariant z atakiem gigantycznych, wygłodniałych stworów. Jeśli Attack on Titan Wings of Freedom potraktować jako symulator sytuacji tego typu, to mam przewalone.
Lata temu Omega Force odkryło metodę robienia gier. Proste slashery, które pozwalają wyżyć się poprzez mashowanie przycisków stały się swego rodzaju fenomenem. Cykl Dynasty Warriors okazał się czymś naprawdę dochodowym i popularnym. Formuła tych produkcji została całkiem skutecznie przeniesiona na inne gry. Dzięki temu mamy Dynasty Warriors w wersji z samurajami, Gundamami, piratami, mangowymi klonami Mad Maxa. Z dniem dzisiejszym do tej ekipy dochodzi Dynasty Warriors ozdobione przez motywy z fikcyjnej wersji Persji z jakiegoś tam anime. Arslan: The Warriors of Legend nie brzmi zbyt interesująco. Czy to oznacza, że po raz pierwszy nie zatopię kilkudziesięciu godzin w najnowszej wersji mojego ukochanego Dynasty Warriors?
Koei lata temu znalazło sobie pewną niszę. Niemała grupka graczy co kilka miesięcy kupuje jakąś grę z serii Warriors. Mamy wariant dla fanów antycznych Chin, feudalnej Japonii, cyklu Legend of Zelda czy One Piece. Od dawna zastanawia mnie kto sięga po te gry. Premiera Samurai Warriors 4-II powinna pozwolić mi sprawdzić kto zagrywa się w tego typu gierki. Mamy w końcu przecież dość rozbudowany komponent online. Czyżby nadeszła pora bym poznał przerażająca prawdę na temat fanów cyklu Warriors?