Najlepszy film Christophera Nolana? - recenzja Tenet
Niewidzialny człowiek - recenzja filmu
Długi tytuł, średnia zawartość - recenzja filmu "Ptaki nocy"
Recenzja filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie - to nie jest film dla fanów dzieł Jamesa Camerona
Bez Michaela Baya może być lepiej! - recenzja filmu Bumblebee
Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2
Jedna z pierwszych recenzji mojego autorstwa w serwisie Gameplay.pl dotyczyła gry Sniper: Ghost Warrior. Podczas gdy zachodni sąsiedzi piali z zachwytu nad produkcją studia City Interactive i kupowali tytuł w ilościach hurtowych, ja postanowiłem mu się przeciwstawić. Nie z zasady, a z konkretnych pobudek – ogólnego niedopracowania, schrzanionych skryptów, wypaczenia fachu strzelca wyborowego, koślawej fabuły, idiotycznego zachowania sztucznej inteligencji itd.
Wyrwijmy teraz kartki z kalendarza i przenieśmy się do marca 2013 roku. City Interactive przemianowane na CI Games wydaje po 2 latach wytężonych prac część drugą. Budżet Sniper: Ghost Warrior 2 przekroczył 20 milionów złotych, a całość oparto na jednym z najlepszych silników graficznych obecnej generacji, czyli CryEngine 3. Gotowy przepis na sukces? Niestety, znowu czuję się jakbym zakupił od CI „gazetówkę”.
Premiera wersji alpha ArmA III stała się faktem. Od 5 marca tysiące zwolenników realizmu może próbować swoich sił w najnowszej odsłonie symulatora wojennego od Czechów z Bohemii Interactive. Start tytułu jak na wersję testową jest zaskakująco dobry. ArmA III z miejsca stała się bestsellerem na Steamie (tytuł wspiera dobrodziejstwa Steamworks), wygrywając batalię nawet z wysoko ocenianym Tomb Raiderem, czy przecenionym Max Payne 3 i startującym z zamówieniami przedpremierowymi nowym Bioshockiem. Cyferki cyferkami, ale jak na pozycję kierowaną do hardkorowych graczy jest to wynik zaskakujący.
Duży wpływ na tak dobrą sprzedaż ma na pewno cena – 25 Euro za podstawowy pakiet gwarantujący dostęp do późniejszej bety oraz pełnej wersji to bardzo dobra okazja. A przecież kupując tę grę klient dokonuje pewnego rodzaju inwestycji na kolejne lata. Jak wypada nowa odsłona w zestawieniu z wyżyłowaną do granic częścią drugą? Zapraszam do lektury konkretnego FAQ. Szczera treść, bez marketingowej ściemy ;-) Jeżeli macie jakieś pytania, na które szukacie odpowiedzi i nie jesteście pewni zakupu – zachęcam do umieszczania ich w komentarzu. Odpowiem na nie w następnej części.
Ilekroć oglądam polskie specjały martyrologiczne, tak zawsze po seansie przychodzi mi do głowy jedna, konkretna myśl - „jak nie umiemy, to nie pchajmy się na afisz”. Mam wrażenie, że nie potrafimy rzetelnie posługiwać się historią, opowiadać o niej ciekawie i co najgorsze – pokazywać jej w stylu, jaki kino wymaga od dziesięcioleci.
Są oczywiście wyjątki (Róża Smarzowskiego, W ciemności Holland), ale filmy te dotykają wojennych problemów znanym jedynie niewielu, dodatkowo kreują własne historie przesuwając ciężar militarny na drugi plan. Syberiada polska miała właściwie wszystko, co pozwoliłoby stworzyć mrożącą krew w żyłach opowieść o Polakach zmuszonych siłą do opuszczenia ojczyzny. Potencjał był wielki – kontekst, spory hajs ze sponsoringu, nieźli (choć serialowi) aktorzy i wreszcie sam temat, który w polskiej kinematografii nie był specjalnie eksploatowany. Skoro miało być tak dobrze, to czemu wyszło tak źle?