guy_fawkes

That Guy In The Mask

najnowszepolecanepopularne

Recenzja Sniper Elite V2, pogromcy Ghost Warriorów

Co mają wspólnego "Frankenstein" i CI Games? Recenzja Enemy Front

Rzecz o tym, jak to jest mieć węża w kieszeni - recenzja Metal Gear Solid: Portable Ops

Czy byłbyś łaskaw zakończyć historię Rapture i Columbii? - recenzja BioShock Infinite: Burial at Sea - Episode Two

Mocny zawodnik z tego Starkillera - recenzja Star Wars: The Force Unleashed [PSP]

Słowo w obronie remasterów

Wielki zawodnik wagi muszej - The Plan

Jeśli wierzyć internetowej encyklopedii Wikipedia, od lat niezmiennie ratującej uczniów, każdego dnia przychodzi na świat populacja much liczniejsza od całej ludzkości. To nie rokuje dobrze w razie ewentualnego zyskania inteligencji przez te upierdliwe, nielubiane owady, choć taki scenariusz może się ziścić chyba tylko w filmie. Przewyższamy je rozmiarami, zaawansowaniem technologicznym i długością życia, lecz często zachowujemy się zupełnie jak one, lgnąc całymi rzeszami do wydawałoby się pospolitego… sami wiecie. Na całe szczęście The Plan zapomina o szczególnym obiekcie uwielbienia tej części królestwa zwierząt na rzecz nastrojowej podróży ku nieznanemu.

czytaj dalejguy_fawkes
29 maja 2013 - 21:38

Kupa z kupy dobrych pomysłów - recenzja Call of Juarez: The Cartel

Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, by je należycie docenić, a częstokroć ich wartość odczuwa się dopiero po stracie. Co prawda są to mądrości rodem z natchnionych statusów na fejsie, ale jak ulał pasują do moich przeżyć związanych z Call of Juarez: The Cartel. Pokładałem w trzeciej części serii duże nadzieje, ufając, że tak utalentowany developer jak Techland nie będzie mieć żadnych problemów z przeniesieniem sagi na „współczesny Dziki Zachód”. Dziś, kiedy już wymiotuję „modern” FPS-ami, mam ochotę palnąć sobie w łeb jakimś coltem, bo w pewnym stopniu sam przyczyniłem się do zabicia różnorodności na strzelankowym poletku. Całe szczęście, że Gunslinger wraca do na stare śmieci…

czytaj dalejguy_fawkes
23 maja 2013 - 02:49

"Bez litości gnoić z EA oraz Danger Close gości" - recenzja Medal of Honor: Warfighter

Gdy patrzę na swoją półkę z grami, widzę na niej dumnie stojących, pecetowych kombatantów z Medal of Honor. Nie dlatego, że to limitowane edycje kolekcjonerskie bądź też wydania z autografami twórców – po prostu stworzono je w czasach, gdy saga miała własną tożsamość, której konsekwentnie się trzymała, zaś konkurencja musiała się od niej uczyć. Call of Duty powołali do życia właśnie ojcowie Allied Assault i choć poszli innym tropem,  „Medale” nie straciły wtedy ducha serii. Co prawda Airborne z lekka cuchnął zmęczonym materiałem, ale i tak deklasował owoc rewolucji podpatrzonej u flagowej serii Activision. Od tej pory łatwiej opisywać kolejne części za pomocą skrótów CTRL+C i CTL+V, niż opasłych tekstów. Tymczasem Elektronikom wcale nie przeszkadzało to odgrażać się, że strącą z FPS-owego piedestału CoD-a. Nie dokonał tego poprzednik, Warfighter również nie ma szans.

czytaj dalejguy_fawkes
14 maja 2013 - 23:29