Jeśli wierzyć internetowej encyklopedii Wikipedia, od lat niezmiennie ratującej uczniów, każdego dnia przychodzi na świat populacja much liczniejsza od całej ludzkości. To nie rokuje dobrze w razie ewentualnego zyskania inteligencji przez te upierdliwe, nielubiane owady, choć taki scenariusz może się ziścić chyba tylko w filmie. Przewyższamy je rozmiarami, zaawansowaniem technologicznym i długością życia, lecz często zachowujemy się zupełnie jak one, lgnąc całymi rzeszami do wydawałoby się pospolitego… sami wiecie. Na całe szczęście The Plan zapomina o szczególnym obiekcie uwielbienia tej części królestwa zwierząt na rzecz nastrojowej podróży ku nieznanemu.
PROSTE JEST PIĘKNE
Zaglądając do rubryki komentarzy pod grą w sklepie cdp.pl spodziewałem się przynajmniej kilku opinii pełnych jadu z nagminnie używanym potocznym substytutem przecinka, lecz ku mojemu zdziwieniu wszystkie okazały się pozytywne. Gracze docenili istotę tej króciutkiej, bo zajmującej jakieś 5 do 10 minut produkcji. Powstała jako eksperyment za sprawą autorów nadchodzącego survival horroru Among The Sleep i jest rozprowadzana całkowicie za darmo, co pozwala sprawdzić ją na własnej skórze każdemu chętnemu, dysponującemu chwilą wolnego czasu i sprzętem zdolnym odpalić tego indyka – hula na Unity, zatem nie wymaga komputera z NASA. Zapomnijcie również o skomplikowanej klawiszologii – obecna jest tak banalna, że twórcy nawet jej nie tłumaczą, bo gracz bez problemu odkryje te 4 przyciski. Nie potrzeba także interfejsu, gdyż protagoniście nie grożą żadne niebezpieczeństwa, zaś rozbudowane menu tylko by odrywało od tego, co najistotniejsze – czyli gameplaya.
MUCHA NIE SIADA
The Plan wpisuje się w nurt gier stawiających na indywidualne przeżycia oraz interpretację, spopularyzowanych m.in. przez Dear Esther, Proteusa tudzież Journey. Tym razem jednak w roli głównej obsadzono… wspomnianego na początku owada. Anglojęzyczni mają powiedzenie, którego meritum stanowi życzenie obserwowania z perspektywy muchy siedzącej na ścianie (czyli dyskretnie) bardzo istotnych wydarzeń i to mniej więcej pasuje również do nowelki Krillbite Studio. Gameplay polega na sterowaniu żyjątkiem w taki sposób, by ciągle piąć się w górę, co nie nastręcza absolutnie żadnych trudności, lecz chodzi tutaj o metaforyczny wydźwięk całego lotu. Autorzy posłużyli się różnymi środkami, by wywołać u osoby przed monitorem określone emocje, stąd też oprawa video jest prosta, ale za to bardzo estetyczna, urzekając tłami budującymi atmosferę lasu nocą niczym w pamiętnym Limbo. Unosząc się coraz wyżej owad napotyka przeszkody – spadające liście, wiatr i pajęczynę, aczkolwiek nie są one w stanie go zatrzymać. Jednocześnie w miarę zwiększania pułapu kamera oddala się, a w rezultacie mucha niemal ginie na tle rozgwieżdżonego, pięknego nieba, gdy już opuści korony drzew. To oraz sam finał - błyskawiczny, acz przejmujący - to pole dla interpretacji odbiorcy. Czy to metafora ludzkiego życia? Jego miałkości wobec ogromu wszechświata? Faktu, że pomimo rozwoju cywilizacyjnego i technologii wciąż jesteśmy więźniami tych samych praw, co marny owad? Czaru dodaje udźwiękowienie – sugestywne odgłosy przyrody z wolna przechodzą w Śmierć Azy z I suity do Peer Gynta, skomponowanej przez Edvarda Griega. Smyczki i tematyka utworu idealnie wpisują się w ostatnie sceny The Plan, dokładając kolejną cegiełkę do tezy, że gry mogą być sztuką.
ZAWODNIK WAGI MUSZEJ
Na granie w The Plan poświęciłem z 10 minut, na myślenie o nim – pół dnia. To chyba najlepszy dowód na klasę tej miniaturowej produkcji, która nie potrzebuje wybuchów i epickich potyczek, by wyryć ślad pamięci odbiorcy. Gorąco zachęcam do samodzielnego kontaktu, bo w skali wielkich produkcji to jedno bzyknięcie, choć wyraźnie słyszalne.
The Plan pobierzecie stąd: http://www.krillbite.com/theplan/
Jeśli ktoś ma ochotę śledzić mnie na Twitterze, zapraszam tutaj: https://twitter.com/guy_fawkes_gt
Zapraszam również do mojej strony na FB, gdzie zamieszczam wszystkie linki do publikowanych przeze mnie treści i ciekawostki: http://www.facebook.com/GuyFawkes88