Życie gangstera nie jest usłane różami. Ale cóż, tacy ludzie zdają sobie sprawę jaki los ich czeka. Jeśli jednak nie zniechęca Cię śmierć w odosobnieniu, możliwa kulka tuż zza rogu czy agresywni cyngle z konkurencyjnej rodziny – wyjeżdżaj do USA i szukaj szczęścia! Cóż, szkoda, że spóźniłeś się o jakieś 80 lat…
Isaac Clarke się zmienia. Czy ewoluuje? W pewnym sensie. Jako ortodoksyjny fan serii Dead Space muszę wylać trochę żółci na ostatnie dzieło Visceral Games (właściwie, to dopiero na wersję demonstracyjną – zaznaczam, że nie jest to moje stanowisko odnośnie finalnego produktu!). Co jest nie tak?
Assassin’s Creed Brotherhood – druga część z trylogii opowieści o włoskim szlachcicu, Ezio Auditore da Firenze. I – spośród wydanych do 2009 roku „asasinów” – najlepsza odsłona. Może nie jest to decydujący argument, dlaczego akurat ten tytuł powinniście kupić, ale niech posłuży jako drobna rekomendacja: 16 godzinny seans zakończyłem w ok. 3 dni, całkiem intensywnie grając. Całkowicie pochłonął mnie zaprezentowany w grze wątek, skupiając się na nim niesamowicie solidnie, na kilkaset minut dziennie odrywałem się od szarej rzeczywistości. Do tego kampania skończona na 100% - podobnie jak odbudowa Rzymu (o czym za chwilę) – coś w tym musi być!
Ras Luta, a właściwie Adam Tersa, to jeden z założycieli formacji EastWest Rockers. W 2004 roku rozpoczął współpracę z lokalnym soundsystemami, by 2 lata później wydać pierwszą płytę jako EWR - "Ciężkie Czasy". Kolejne miesiące pracy, koncertowania i przyszła pora na "Jedyną Broń". W 2009 ukazał się pierwszy solowy album "Jeśli słyszysz", zaś w ubiegłym roku trzeci i jak na razie ostatni krążek EWR - "EastWest FM".
Marzec – naturalnie – jest przewidywaną datą premiery nowej płyty Ras Luty pt. „Uratuj siebie”. Jeśli nie nastąpi atak kosmitów, miesiąc ten stanie pod znakiem debiutu drugiego już krążka jednego z wokalistów EastWest Rockers.
Z koszykówką jakoś nigdy nie było mi po drodze. Mam na myśli tę wirtualną, albowiem ze sportówek tolerowałem wyłącznie kolejne wydania FIFY. Coś się zmieniło, kiedy do drzwi zapukał listonosz z nowiutką kopią NBA 2K13. Pomyślałem: a co tam, można spróbować. Spróbowałem. I próbuję do dziś.
O ile Deponia była całkiem udaną produkcją, niepozbawioną wad i zalet, to jej kontynuacja – Chaos on Deponia – traci wszystkie negatywne aspekty poprzedniczki i wysoko podnosi poprzeczkę dla trzeciej części, która została już zapowiedziana. Czym uwiódł mnie Rufus i spółka w tej odsłonie serii?