Gangsterka to mój chleb powszedni - demo test Omerta: Miasto Gangsterów - Materdea - 29 stycznia 2013

Gangsterka to mój chleb powszedni - demo test Omerta: Miasto Gangsterów

Życie gangstera nie jest usłane różami. Ale cóż, tacy ludzie zdają sobie sprawę jaki los ich czeka. Jeśli jednak nie zniechęca Cię śmierć w odosobnieniu, możliwa kulka tuż zza rogu czy agresywni cyngle z konkurencyjnej rodziny – wyjeżdżaj do USA i szukaj szczęścia! Cóż, szkoda, że spóźniłeś się o jakieś 80 lat…

To właśnie w latach 20. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych wprowadzono zakaz importowania, eksportowania czy przewożenia wyrobów alkoholowych – z wyłączeniem kupna i picia wysokoprocentowych trunków. Popularna i znana prohibicja napędzała działanie nielegalnych „przedsiębiorców” i ich przydomowych „fabryczek”. Właśnie w takich okolicznościach za swoim amerykańskim snem przybywa pewien imigrant włoskiego pochodzenia – sami wybieramy, kto to będzie i nadajemy mu imię. Potem przychodzi czas na zdefiniowanie swojego alter-ego konkretnymi umiejętnościami. Do tego są zabarwione ciekawymi opisami jak np. zaciekły wróg wyzywa Cię na pojedynek i pozwala wybrać broń. Każda opcja (nóż, pistolet itp.) daje oraz odejmuje punkty od pewnych aspektów jak np. brawura czy odwaga. Kiedy już określimy, jakie cechy winien posiadać dobry gangster, przechodzimy do właściwej rozgrywki.

Lądujemy w Atlantic City, mieście, gdzie każdy kąt kontroluje inna rodzina. Tym bardziej nie jest łatwo przebić się takiemu szaraczkowi jak my. Rozpoczynając (na razie) solową karierę mafiosa odwiedzamy lokale, w których bardzo łatwo zdobyć alkohol. I to niezbyt pokojowymi metodami, gdyż najzwyczajniej w świecie rabujemy je i ograbiamy z dobytku, tym samym wzbogacając się jeszcze bardziej. Później beczki z piwem możemy opchnąć na czarnym rynku za całkiem przyzwoitą kwotę lub zachować je, by przekupić policjantów lub polityków, ewentualnie zrobić z nimi jeszcze coś innego.

Wersja demonstracyjna pozwala na zapoznanie się z dwoma, całkiem rozbudowanymi zadaniami. Pełnią rolę swoistych samouczków, omawiając krok po kroku kolejne czynności, więc grając w pokazówkę możemy już liznąć co nieco mechanizmów. A tych jest całkiem sporo i są stosunkowo złożone. Omerta: Miasto Gangsterów to dzieło Haemimont Games, ludzi odpowiedzialnych także za cykl Tropico, więc nikogo nie powinna dziwić konwencja tytułu – strategia wymieszana z ekonomią gra tutaj pierwsze skrzypce. Silnie uwarunkowane w historii dewelopera aspekty w postaci zarządzania budynkami, obracania nie do końca legalnym towarem czy rozwijanie sieci dystrybucji alkoholu tworzą filar gameplay’a. I to solidny, filar, ba – nawet fundamenty. Nadmierny entuzjazm jest najpewniej spowodowany faktem, iż uważam się za fana Tropico, więc powyższe elementy siłą rzeczy nie są mi obce. Niemniej do Omerty przekona się niemal każdy, kto oczywiście trawi ten specyficzny klimat, który jest rewelacyjny! Występuje cykl dobowy, więc obserwujemy zarówno słoneczne popołudnia, jak i wieczorne ulewy, a także poranne mgły. Cała architektura, budynki, auta, a nawet ubiory ludzi zostały bardzo pieczołowicie odwzorowane, co by łudząco przypominały te z minionej epoki. Fantastyczna robota projektantów. Co prawda silnik graficzny może i nie zdziała cudów, ale dzięki temu sprzęt potrzebny do uruchomienia programu również nie musi być kosmiczny. Sprawia to, że Omerta staje się jeszcze bardziej przystępna dla nowych graczy.

Wracając na moment do contetnu: pomimo faktu ogrywania wersji demonstracyjnej, zawartość pokazana przez Kalypso budzi całkiem słuszny respekt. Mamy tu zaprezentowaną i walkę (w systemie turowym – nowość, lecz dość standardowa), i rozwój nielegalnej działalności, i najmowanie nowych ludzi, rozwijanie ich umiejętności. Ujawniono znaczną część mechanizmów ekonomicznych jak tworzenie browarów, czerpanie z nich korzyści, budowanie przykrywek dla interesów, metody walki ze „złymi policjantami”, odbijanie uwięzionych kompanów – no róże różności. Za to wielki plus należy się twórcom, że w dobie nieopłacalności wypuszczania jakichkolwiek wcześniejszych wersji gry, oni jednak się na to zdecydowali. Oj, to nic że na kilka dni przed premierą. Liczy się fakt.

Na koniec jeszcze oprawa dźwiękowa, nie zostawiająca nic do życzenia. Doskonała, rewelacyjnie odwzorowana, charakterna – jak należy! Doskonałe jazzowe kawałki przeplatają się… nie, z niczym się nie przeplatają – klasyka saksofonu w najczystszej postaci.

Produkcja Haemimont Games to fenomenalne rozwinięcie idei Tropico – symulacyjno-ekonomicznej gry strategicznej. Tyle że zamiast rajskiej, tropikalnej wysepki mamy skorumpowane, spowite w strugach deszczu Altantic City, gdzie rządzi mafia, a prawo oraz policja nie mają tutaj za dużo do powiedzenia. Specyfika tytułu jest o tyle ciekawa, że występujące w niej sceny nie przytłaczają tak, jak robi to np. Mafia II, czy inne dzieło omawiające lata świetności gangsterki w USA. Tutaj bawi się lekko, nie zważając na szalejącą za rogiem wojnę rodzin.

Materdea
29 stycznia 2013 - 21:17