Niewiele gier pozwala na odwrócenie losów II Rzeczpospolitej przed, w trakcie i po II wojnie światowej. Seria Hearts of Iron między innymi właśnie dlatego szybko zaskarbiła sobie moje serce i pożarła prawdopodobnie kilkaset godzin życia, że alternatywnym scenariuszom otwiera furtkę, jeśli tylko gracz ma pomysł na ich zrealizowanie. Najnowsza odsłona cyklu, Hearts of Iron IV, wyniosła te możliwości na jeszcze wyższy poziom, choć po rozegraniu kilku kampanii nie mam wątpliwości, że czwórce, mimo wydania dwóch patchów od czerwca, do ideału jest niestety daleko.
Seria Dragon Age porzuciła wsparcie modów już po pierwszej odsłonie. Mimo wszystko społeczność graczy znalazła sposoby na mniej lub bardziej wymyślne modyfikacje dla pozostałych dwóch części cyklu. W niniejszym tekście wyjaśniam pokrótce, jak modować, a także proponuję zestaw różnego rodzaju zmian i ulepszeń dla wszystkich Smoczych Wieków.
Zapytany o najważniejszego przedstawiciela pierwszoosobowych strzelanek, bez większego wahania odpowiedziałbym: Quake. Choć kandydatów do tego tytułu można wymienić jeszcze kilku, to jubilat – bo świętujemy dzisiaj 20. urodziny Quake’a – wyniósł FPS-y na zupełnie inny, znacznie wyższy poziom. Jak powstał, jak ewoluował, co zawdzięczają mu współczesne strzelanki FPP – między innymi te kwestie poruszam w niniejszym tekście rocznicowym, i choć napisanie czegoś nieoczywistego (nie mówiąc już o odkrywczym) o grze tak kultowej jest zadaniem trudnym, to mam nadzieję, że zarówno starzy wyjadacze, jak i młodsi stażem gracze wyniosą coś z tej niewielkiej podróży do schyłku ubiegłego tysiąclecia, na którą mam zamiar ich zabrać. Zapraszam do lektury.
Od czasu oficjalnej zapowiedzi Wiedźmina 3: Dziki Gon minęły już ponad dwa lata. W tym czasie premierę przesunięto już dwa razy, ale na całe szczęście gra osiągnęła status złoty i jej majowemu debiutowi nic nie grozi. Pozostaje jednak inna kwestia: wymagania sprzętowe, które spędzają sen z powiek niejednemu posiadaczowi peceta. Nie da się ukryć, że nawet minimalna konfiguracja wygląda dość onieśmielająco, a z blaszakiem oscylującym możliwościami w tych granicach każdy FPS jest na wagę złota. Przygotowałem zatem niniejszy poradnik optymalizacji systemu operacyjnego, aby ułatwić przynajmniej niektórym z Was czerpanie przyjemności z podróży do wiedźmińskiego świata. Tekst może się również okazać przydatny dla osób, które o komfort rozgrywki się nie martwią, ale chcą wycisnąć z gry jeszcze więcej.
Na oficjalną zapowiedź Deus Ex: Mankind Divided czekałem od pojawienia się w sieci pierwszych przesłanek wskazujących na fakt, że Square Enix ma zamiar nadal angażować zasoby w legendarny cyberpunkowy cykl. Wiele wskazuje na to, że po znakomitym Buncie Ludzkości – dajmy spokój wpadce w postaci pecetowego The Fall – czeka nas kolejna dawka niezbyt optymistycznej wizji niedalekiej przyszłości. Po lekturze dostępnych informacji i obejrzeniu zwiastuna dobrych kilkadziesiąt razy, moje oczekiwania wobec Mankind Divided są bardzo duże – czuję bowiem, że możemy otrzymać ulepszoną wersję tego, co pokochaliśmy w Buncie Ludzkości, choć nie byłbym sobą, gdybym nie miał też pewnych obaw wobec tego, czym mimo dobrych intencji może ostatecznie okazać się Mankind Divided. Powszechnie przecież wiadomo, że przesadne ulepszanie rzeczy udanych ma tendencję do odnoszenia całkowicie odwrotnego skutku.
Free-to-play z reguły kojarzymy ze słabymi tytułami anonimowych studiów i/lub bezdusznymi wyciskaczami gotówki nazywanymi czasem pay-to-win. Tym razem pod lupę biorę darmową grę Twierdza: Królestwa, czyli masowego RTS-a FireFly Studios. Czy twierdzowa masówka rehabilituje tę mocno okulawioną serię strategii czasu rzeczywistego, czy może wbija już chyba przedostatni gwóźdź do trumny? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w niniejszej recenzji. Zapraszam do lektury.
Zakończenie gry Mass Effect 3 przez długi czas było obiektem kontrowersji i niezliczonej ilości krytyki ze strony jej fanów, uważających je za pełne dziur fabularnych i logicznych. Wśród osób rozczarowanych finałem Mass Effect 3 pojawiła się jednak grupa zwolenników tak zwanej Teorii Indoktrynacji, stanowiącej niejako odpowiedź na wiele z wyżej wspomnianych mankamentów, a także potencjalny, wyjątkowo interesujący zwrot akcji. W niniejszym tekście przypominam najciekawsze i najistotniejsze części rzeczonej hipotezy, niegdyś stanowiącej ostatnią nadzieję na lepsze zwieńczenie Mass Effect 3. Zapraszam zatem fanów i antyfanów serii Mass Effect na pełną ogromnych spoilerów podróż w niedaleką przeszłość.
Mimo dwóch tekstów traktujących o sekretach serii Mass Effect, które całkiem niedawno popełniłem, trylogia o Komandorze Shepardzie i załodze fregaty Normandia wciąż skrywa kilka interesujących tajemnic, jakie łatwo przeoczyć. Łacińska sentencja głosi: omne trinum perfectum, dlatego też przygotowałem trzecią i ostatnią część „Sekretów trylogii Mass Effect”. W niniejszym wpisie odkopuję smaczki nie tylko z samych gier, ale także wyjaśniam to i owo w oparciu o inne wydawnictwa, w tym komiksy i mobilnego spin-offa na iOS. Zapraszam do lektury wszystkich niebojących się spoilerów fanów cyklu Mass Effect.
Dawno, dawno temu, kiedy w polskich domach komputer był towarem egzotycznym, a Internet kompletnym science-fiction, dużym wzięciem nad Wisłą i na Zachodzie cieszyły się gry przygodowe. Zwłaszcza w 90. latach powstało wiele niesamowitych tytułów i to właśnie wtedy przygodówki point ‘n’ click przeżywały swoje złote lata. Serii Monkey Island czy Simon the Sorcerer nie sposób zapomnieć, zresztą ta druga kontynuowana jest do dziś dnia, choć ze zmiennym powodzeniem wśród odbiorców. Nie wolno jednak zapominać nam o rodzimym rynku, który oferował swojego czasu kilka mniej lub bardziej udanych pozycji w gatunku. Tym razem napiszę o przełomowej dla Polaków grze Teenagent. Dlaczego przełomowej? Ano dlatego, że była to pierwsza polska gra wydana na płycie CD i chyba pierwsza udana przygodówka autorstwa polskich deweloperów. Zapraszam niniejszym na wycieczkę w przeszłość
Okres premiery Wiedźmina 3: Dziki Gon to z pewnością czas nie tylko dzielenia się wrażeniami z gry i pisania związanych z nią newsów czy wpisów, ale także sezon na nostalgiczne wspomnienia o tym, jak najsławniejsza polska marka branży elektronicznej rodziła się w bólach. Większość graczy, w tym polskich, Wiedźmina kojarzy jedynie z erpegiem akcji i/lub prozą Andrzeja Sapkowskiego. Niektórzy pamiętają jeszcze film i serial, ale te dzieła, zwłaszcza to pierwsze, lepiej czym prędzej wyrzucić ze swojej pamięci. Ja natomiast pragnę przypomnieć o pierwszej komputerowej adaptacji wiedźmińskiej sagi, której stworzenia podjęło się nieistniejące już polskie studio Metropolis Software. Niestety (lub stety) nieskutecznie.
Większość gatunków gier ma jednego bądź kilku prominentnych przedstawicieli, którzy uchodzą za absolutny wzór do naśladowania. W przypadku skupionych na opowieści erpegów takim tytułem jest bezsprzecznie Planescape: Torment autorstwa studia Black Isle. Niezwykle wciągająca fabuła, znakomite odgrywanie roli, zapadające w pamięć postaci – to trzy główne filary legendy Tormenta (Reguła Trójek w najlepszym wydaniu). Nie wszyscy jednak wiedzą, że nawet mimo swojej złożoności i długości, Udręka jest produkcją mocno pociętą, pozbawioną wielu elementów wcześniej planowanych przez deweloperów. W niniejszym tekście przedstawię kilka co ciekawszych przypadków porzuconych pomysłów oraz wyciętej bądź niezaimplementowanej zawartości. Nie zabraknie też, jak to w moich wypocinach, kilku ciekawostek. Strzeżcie się spoilerów i nie ufajcie czaszce!
Nie ma cienia wątpliwości, że na grę pokroju Pillars of Eternity niektórzy gracze czekali od premiery Tronu Bhaala wieńczącego sagę Baldur’s Gate. Pomyślnie zakończona zbiórka funduszy na Project Eternity we wrześniu 2012 roku była zatem zapowiedzią dnia, w którym wydawałoby się niemożliwe do spełnienia marzenie może potencjalnie stać się rzeczywistością. Studio Obsidian Entertainment nikomu nie musiało udowadniać, że potrafi tworzyć naprawdę zacne erpegi – co do tego nie ma wątpliwości – nigdy jednak nie stworzyło ono własnego uniwersum ani nie pracowało bez kurateli dużego wydawcy. Po 75 godzinach spędzonych w świecie Pillars of Eternity i ograniu go niemal w stu procentach, mogę śmiało powiedzieć, że deweloperzy z Obsidianu zdali niełatwy egzamin, choć bez znacznych wpadek się nie obeszło. W niniejszej recenzji rozliczam rodzicieli kickstarterowego hitu z ich obietnic i przyglądam się krytycznym okiem jednej z najbardziej oczekiwanych produkcji cRPG ostatnich lat.
Kiedy trylogia Mass Effect została definitywnie zamknięta dodatkiem Citadel do Mass Effect 3, pewien epizod mojego życia również dobiegł końca. Trudno było mi się pogodzić z myślą, że to już koniec i że już nigdy nie będzie mi dane ratować galaktyki ramię w ramię z załogą fregaty Normandia. Zapoznawanie się z innymi mediami spod znaku Mass Effect co prawda łagodziło nieco ból, aczkolwiek tęskniłem przede wszystkim za interaktywnością gry komputerowej. W końcu zabrałem się za odkrywanie wszelkich smaczków związanych z oryginalną trylogią, w tym wyciętej zawartości, zarzuconych pomysłów czy nawet co bardziej interesujących detali, niekiedy powstałych przez przypadek. Nie skłamię, że momentami byłem naprawdę zaskoczony. Aby umilić Wam i sobie oczekiwanie na Mass Effect: Andromeda, które zapowiedziano podczas tegorocznych targów E3, proponuję niewielką wycieczkę w nieco słabiej udokumentowaną przeszłość. Niniejszy tekst zbiera najciekawsze w mojej ocenie „sekrety” trylogii Mass Effect (i oczywiście jest jednym wielkim spoilerem).
Intruz to trzecie i ostatnie fabularne rozszerzenie do Dragon Age: Inkwizycja, Gry roku 2014 według czytelników serwisu gry-online.pl. Dodatek zamyka historię rozpoczętą w Inkwizycji i kładzie fundamenty pod kolejne odsłony serii Dragon Age. Za cenę około 60 złotych po raz kolejny możemy wyruszyć w podróż po świecie Thedas i rozwiązać toczące jego mieszkańców problemy.
Marka Dragon Age to aktualnie trzy pełnoprawne gry, pięć powieści, sześć komiksów, jeden film animowany i kilka innych pomniejszych produkcji. W tak rozbudowanym uniwersum zawsze czają się różne smaczki i sekrety, które łatwo przegapić z tego czy innego powodu. W kolejnym tekście z serii „Sekrety” poruszam temat ciekawostek z niektórych powyżej wspomnianych mediów. Strzeżcie się spoilerów, gdyż niniejszy artykuł jest nimi przesączony.