W dniu dzisiejszym telewizja TVPW opublikowała reportaż pod tytułem „Gry komputerowe to nie samo zło”. Jak sama nazwa wskazuję, porusza on kwestię gier wideo na wpływ człowieka. Co ciekawe gry nie są pokazane, jak to zwykle bywa, w negatywnym świetle, a w sposób bardziej otwarty i pokazujący również te dobre strony grania. Może to wpływ studenckiej świeżości, a może otwartości na podjęty przez reporterkę? Tak czy siak warto obejrzeć materiał i cieszyć się, że są jeszcze w mediach osoby, które nie demonizują wpływu gier wideo i starają się przedstawić je obiektywnie.
Rynek gier mobilnych wyskoczył jak Filip z konopi. Jeszcze niedawno nikt nie myślał, że smartfony i tablety będziemy traktować jako przenośne konsole, a dzisiaj niemal każdy zagrywa się w Angry Birds czy Candy Crush w drodze do szkoły bądź pracy, wydając parę złotych na mikrotransakcje. Ku zdziwieniu wszystkich, okazało się to nad wyraz rentowne. W związku z tym, „duzi” developerzy również podjęli temat mobilnej rozrywki, wykorzystując zdobyte doświadczenie przy pracach nad produkcjami na konsole i PC.
Ile razy słyszeliśmy, że gry są bez sensu, że to tylko głupia, dziecinna zabawa, która nie wnosić nic do naszego życia, że marnujemy czas zamiast zrobić coś konstruktywnego? Wiele, prawda? Wtedy czym prędzej śpieszymy z tłumaczeniem, że elektroniczna rozrywka to coś więcej niż bezmyślne stukanie w klawisze, gdyż ma wiele pozytywnych skutków. Przecież wyostrza spostrzegawczość, zwiększa szybkość reakcji oko-ręka, działa na wyobraźnie… Przewija się masa dobrych skutków grania. Tylko pytanie, czemu używamy argumentów, które wcale nas nie skłaniają do grania?
Rozczarowanie, niedowierzanie, zniechęcenie. Tak w skrócie można określić odczucia, które pogłębiały się z każdą kolejną minutą konferencji Microsoftu. Prześmiewcze memy pojawiające tuż po zakończeniu imprezy oraz rosnące słupki wartości akcji Sony chyba najlepiej opisują, że coś poszło ewidentnie nie tak.
Gry zmieniają się nieustannie. Co roku jesteśmy świadkami czegoś nowego, zaskakującego lub… odświeżonego. Twórcy coraz częściej sięgają po serię, które kiedyś były uznawane za kultowe. Jednak, aby produkt był interesujący trzeba dokonać gruntownych zmian nie tylko w mechanice, ale również w grafice. Dlatego postanowiłem zrobić zestawienie 35 znanych serii, porównując jak wyglądała gra w czasach swojej świetności, a jak prezentuje się obecnie. Zapraszam.
Właśnie ruszyła otwarta beta nowej produkcji studia Grinding Gear Games - Path of Exile. Jest to typowy hack & slash, który ma zaspokoić niedosyt fanów po zeszłorocznej produkcji Blizzarda. Wszyscy fani Diablo pokładają ogromne nadzieję i liczą, że nowy "klon" okaże się lepszy od "oryginału".
Jaki klon? Jaki oryginał? - pewnie niejedno z Was sobie pomyślało. Ale spokojnie, też zadaje sobie dokładnie te same pytania, gdy po raz kolejny czytam, że niedługo wychodzi, nie Path of Exile, tylko "klon Diablo".
Zima to taki okres, że człowiekowi nie chce się nigdzie wychodzić, szczególnie w mróz i śnieg. Ale cóż poradzić, każdy z nas musi iść do pracy/szkoły, zazwyczaj rezygnując z tego, co w trakcie drogi robimy, czyli przeglądania Internetu w naszych smartfonach, gdyż te nie reagują na dotyk rękawiczek. Jak to jednak bywa, mądre głowy czym prędzej wyszły oczekiwaniom klientów naprzeciw i stworzyły kilka modeli, które umożliwiają korzystanie z ekranów pojemnościowych bez ich zdejmowania. Jeden z nich to E-Tip Gloves firmy North Face.
Choć do premiery Dead Island: Riptide zostało jeszcze trochę czasu to Deep Silver już ujawniło wygląd brytyjskiej edycji kolekcjonerskiej, która oburza dołączoną do zestawu figurką.
Gracze mają jedną szczególną cechę, która odróżnia ich od zwykłych śmiertelników -wielozadaniowość. Najbardziej tą umiejętność szlifują fani strategii, gdyż to oni muszą jednocześnie kontrolować wiele jednostek, stawiać budynki i obserwować minimapę.
A co z pozostałymi graczami? Czy to znaczy, że wcale nie potrafią wykonywać paru czynności jednocześnie? Oczywiście, że nie. Każdy z nas wyrobił sobie multitasking, dzięki któremu jest w stanie grać i ... no właśnie, co?
Problem trollingu w Internecie wraca do nas regularnie jak bumerang. Paręnaście razy w roku słyszy się sytuację, kiedy brak kultury, a czasem wręcz chamstwo w wirtualnej społeczności staje się coraz poważniejszym problemem. W ubiegłym roku najgłośniej było o akcji Gr@żyna, ale sytuacje jak zbanowanie profesjonalnego gracza za obrażanie innych uczestników czy nasilające się konflikty fanboy'ów wciąż się przewijały przez większość serwisów. Teraz temat powrócił na nowo, jednak tym razem dotyka bezpośrednio portale o grach.
Gdy w 2011 roku na targach E3 pokazano pierwszy trailer promujący nową Larę Croft oniemiałem z wrażenia. Ociekał gęstym, mrocznym i ciężkim klimatem, pokazując wyraźnie, w którym kierunku będzie zmierzać seria. Dość już przesadnie dużych krągłości, przez które seksapil aż wyciekał z ekranu. Kiedyś to bawiło i się podobało, jednak gusta graczy się zmieniły, stały się bardziej dojrzałe i oczekują czegoś więcej niż obfitych piersi!
The Walking Dead to jedno z bardziej filmowych przeżyć spośród growej biblioteki. Dlatego po dotarciu do końca tej świetnej historii, wciąż zadawałem sobie pytanie: czy to jeszcze gra, czy już film?
Jak wszyscy doskonale wiemy, zanim rozpoczniemy grę musimy przedrzeć się przez masę reklam, sponsorów i twórców. Zazwyczaj tylko irytują, bo wstrzymują nas od rozpoczęcia właściwej rozgrywki. Jednak czasem zdarza się tak, że niektóre loga są tak ciekawie zaprezentowane, że potrafią zapaść w pamięć.
Mistrzostwo w tej kategorii osiągnęło Electronic Arts, które w każdej grze przedstawia swoje logo na zupełnie inny sposób, ale taki, aby pasował do klimatu gry. Dlatego zdecydowałem się stworzyć zestawienie tych, które według mnie prezentują się najciekawiej.
Już 21 listopada na Vitę rusza długo oczekiwana aktualizacja, wprowadzająca możliwość wykupienia subskrypcji PS+. Wiele osób dziwiło, że na najnowszej konsoli nie ma abonamentu, tak więc po miesiącach oczekiwań Sony wyszło na przeciw oczekiwaniom graczy i na na starcie plusowcy dostaną m.in. 2 hity: Uncharted: Złota Otchłań i Gravity Rush (mowa o EU, US ma bogatszą ofertę).
Od jakiegoś czasu wyraźnie zarysowuje się trend dotyczący kooperacji. Niemal każda gra musi mieć taki tryb bez względu na to czy forma rozgrywki pasuje do takiego rozwiązania czy nie. Teoretycznie nic do tego nie mam, wręcz przeciwnie, uważam, że dopiero gra w kooperacji nabiera rumieńców. W końcu nic nie przysparza tyle emocji, co wspólna gra ze znajomymi.
Jednak w tej całej kooperacji dręczy mnie jedna myśl: czy faktycznie w każdej grze powinien być taki tryb?