Znane nam z gier realne karabiny i pistolety przechodzą powoli na emeryturę. W ostatnich latach na zmiany w swoich arsenałach zdecydowały się takie państwa jak Francja, Niemcy, Stany Zjednoczone czy Portugalia. Co idzie na złom, a co obecnie jest na topie? Jaki karabin zaczyna dominować wśród żołnierzy NATO?
Portugalia - ponad pół wieku z G3
Na pierwszy ogień spójrzmy na zdecydowanie najmniej liczącą się armię w tym zestawieniu. Swoją broń wymienia Portugalia, używająca obecnie produkowanego u siebie na licencji karabinka G3 niemieckiej firmy Heckler & Koch, jego cięższej wersji HK 21E oraz UZI i pistoletów P38. G3 używa wbrew standardom NATO większego kalibru 7.62, a sam karabin pamięta jeszcze koniec lat 50-tych. Armia wymienia praktycznie całą broń małokalibrową - karabinki, karabiny maszynowe oraz pistolety, planując zakup 10 225 sztuk broni od teraz do roku 2026.
Swoją ofertę pokazały jak dotąd: belgijska firma FN Herestal z karabinkiem SCAR-L, Heckler & Koch najpewniej z HK416, Ceska Zbrojovka, Israeli Weapon Industries i polska Fabryka Broni z Radomia, mająca w ofercie m.in. Beryla oraz nowoczesny MSBS. Warto dodać, że Portugalia dla swoich sił specjalnych zakupiła broń firmy Heckler & Koch - HK416 oraz HK417.
Fińskie siły specjalne przezbroiły ostatnio swoich operatorów w karabinki FN SCAR-L.
Francja żegna FAMASa
Stało się! Jeden z najbardziej niezwykle prezentujących się karabinków - francuski FAMAS - odchodzi na emeryturę po ponad 40 latach służby. Przypominający wyglądem trąbkę FAMAS w układzie bullpup, czyli z zamkiem za spustem i bez odrębnej kolby, miał sporo wad, spośród których wymienia się magazynek mieszczący mniej niż standardowe 30 pocisków, kiepskie urządzenia celownicze i brak możliwości podwieszenia granatnika pod lufą. Do walki o duże zamówienie stanęły firmy: Beretta z Włoch (ARX-160), FN Herestal z Belgii, Heckler & Koch z Niemiec,szwajcarsko-amerykański Sig Sauer i HS Produkt z Chorwacji.
We wrześniu ubiegłego roku Francuzi podjęli w końcu decyzję, wybierając niemiecki karabinek HK416, będący w zasadzie mocno zmodyfikowanym, amerykańskim M4A1. Warto też dodać, że do ścisłego finału obok HK zakwalifikował się również belgijski SCAR. Wartość kontraktu szacuje się na około 300-400 milionów euro. Wybór Francuzów jest dość wyjątkowy - będzie to bowiem po raz pierwszy podstawowa broń żołnierzy pochodząca z innego kraju niż Francja. HK416 wcześniej doceniły siły specjalne wielu państw i najlepsze oddziały komandosów, z polskimi formacjami i DEVGRU na czele. To właśnie takich karabinków użyto w ataku na posiadłość Bin Ladena. Jako standardowa broń piechoty HK416 wędruje do drugiego już kraju - wcześniej na ten model zdecydowała się Norwegia.
HK416 miał początkowo nazywać się HK M4, z racji swoich podobieństw do amerykańskiej konstrukcji. Premiera broni zbiegła się jednak z kłopotami firmy Colt i procesem sądowym o wyłączność na nazwę M4, którą Colt w rezultacie przegrał. Nie chcąc angażować się w jałowy spór, Heckler & Koch zmienił nazwę na HK416, dając chyba trochę pstryczka w nos Coltowi, poprzez połączenie numerów ich sztandarowych karabinków M4 i M16.
Niemcy pozbywają się G36
Firma Heckler & Koch tryumfuje z jednym karabinem, ale z drugim ma duży problem. Będący na wyposażeniu Bundeswehry G36 doczekał się ostatnio fali ogromnej krytyki - tak dużej, iż Niemcy zdecydowały się pozbyć kontrowersyjnej broni i rozpisały już przetarg na jego następcę. G36 oberwało się głównie za plastikowy korpus. Podczas gdy zapewnia on pożądaną, lekką wagę konstrukcji, to pod wpływem wysokich temperatur spowodowanych klimatem (Afganistan) lub/i dłuższym strzelaniem, deformuje się, co znacznie pogarsza celność na dalszy dystans. Ponoć żołnierze niemieccy podczas zmian w Afganistanie domagali się wymiany swojej broni na stare G3, obawiając się o to, że z G36 będą praktycznie bezbronni.
W anonimowej ankiecie ponad połowa niemieckich żołnierzy wyraziła niezadowolenie ze swojego karabinka, a minister obrony Ursula von der Leyen przypieczętowała jego los mówiąc, iż „G36 nie ma przyszłości w niemieckiej armii”. Heckler & Koch zapowiedziało już protest i skierowanie sprawy do sądu o niesłuszne zarzuty wobec dobrze działającej - według nich - broni. G36 jest już jednak na wylocie, po swojej dość krótkiej karierze w armii - od połowy lat 90-tych. 167 tysięcy egzemplarzy zostanie zastąpione sukcesywnie od 2019 roku. Do walki o kontrakt z pewnością znowu stanie Heckler & Koch z karabinkiem HK416 bądź zmodyfikowanym G36 (co jest mniej prawdopodobne), a także mająca swoje korzenie w Niemczech firma Sig Sauer. Swojej szansy upatruje także broń o nazwie RS556 - wspólne dzieło koncernów Rheinmetall i austriackiego Steyr Mannlicher. RS556 to podobnie jak HK416 - wariacja na temat konstrukcji M4A1.
Zwycięzce jak na razie trudno przewidzieć w stu procentach, ale trzeba nadmienić, że doraźnie dla oddziałów pozostających w stałej gotowości bojowej oraz na misjach, armia niemiecka zakupiła już pewną partię karabinków HK416 oraz HK417. Czy potwierdzi to ostateczny wynik? Przekonamy się wkrótce.
W 2012 roku do wymiany podstawowego karabinku M4 szykowała się również US Army, jednak po serii testów okazało się, że żaden z pretendentów nie ma na tyle widocznych zalet w stosunku do M4A1, usprawiedliwiających wydanie 2 milardów dolarów na wymianę sprzętu. Zdecydowano pozostać przy M4A1, zmodyfikowanym do współczesnych wymogów (m.in. selektor ognia dla osób leworęcznych), a kontrakt na nowe dostawy wygrała belgijska firma FN Herestal, detronizując dominującego na tym polu Colta.
US Army żegna pistolet Beretta M9
To po G36 kolejna wielka niespodzianka. W latach 80-tych włoska Beretta wygryzła z amerykańskiej armii kultowego w tym kraju Colta 1911, ale po 30 latach służby Amerykanie mówią - dość. Konstrukcja pistoletu M9 stała się już zbyt przestarzała i nieadekwatna do wymagań współczesnego pola walki. Żołnierze narzekali na kaliber, słabą żywotność (tylko 5 tysięcy strzałów), niezawodność i sprawiającą problemy złą budowę zamka - otwartego, z widoczną lufą, a nawet na zbyt duży chwyt, niewygodny dla osób z małymi dłońmi. Z Beretty M9 nie byli zadowoleni żołnierze w Iraku i Afganistanie, stawiając ją na ostatnim miejscu ze wszystkich używanych przez nich broni. Z tych powodów armia USA nie zdecydowała się na mocno zmodyfikowaną wersję M9A3, którą zaoferowała wcześniej włoska firma, próbując ratować milionowy kontrakt.
Nowy pistolet miał być przede wszystkim modularny - a więc zapewniający szybką wymianę kluczowych elementów konstrukcji. W szranki stanęły takie modele jak Glock, Smith & Wesson M&P 45, Beretta APX, Sig Sauer 320, FN Herstal Five-Seven Mk 2 czy Ceská zbrojovka CZ P-09. Do ścisłego finału weszły Glock oraz Sig Sauer - ostatecznie wygrał szwajcarsko - amerykański SIG. Czym ujął oficjeli US Army?
Wymaganą właśnie modularnością. Sig 320 rozkłada się w kilku prostych ruchach, pozwalając nawet na wyjęcie całego mechanizmu spustowego, zamkniętego w metalowej ramce i szybkie przełożenie do kompaktowego korpusu - o mniejszych rozmiarach. Samodzielnie i równie szybko można też zmienić kaliber na większy niż 9mm, a dźwignie bezpiecznika, zwalniacza zamka oraz magazynka mogą znaleźć się po obu stronach, ułatwiając obsługę osobom leworęcznym. Pistolet posiada również klapkę przy spuście, ograniczającą dostęp brudu do newralgicznych części mechanicznych i pomarańczowy wskaźnik załadowania pocisku. Wartość kontraktu szacuje się na 580 milionów dolarów, a nowy pistolet US Army oznaczony został jako M17.
Ameryka nie po raz pierwszy wybiera pistolet SIG. Dużo wcześniej siły specjalne marynarki wojennej, czyli Navy Seals, zdecydowały się na Sig Sauer P226, zamiast dominującej wtedy Beretty.
Według tych doniesień, arsenały państw NATO coraz liczniej wypełnia karabinek HK416, który zupełnie tak jak swój przodek M4, z wyjątkowej broni dla sił specjalnych zaczyna stawać się standardowym wyposażeniem zwykłego piechura. Na jego przykładzie, ale i nie tylko (zalicza się tu także popularny SCAR), nie sposób nie zauważyć, jak bardzo zaczęła dominować w zachodnich państwach klasyczna konstrukcja Eugena Stonera, czyli AR-15, z którego powstał później M16 i M4. Dziś praktycznie każda firma produkująca broń ma w swojej ofercie modele bazujące na tym schemacie, łącznie z Ukrainą i Chinami.
Wojsko zaczyna stawiać też w równym stopniu nie tylko na skuteczność czy niezawodność, ale i na komfort i wygodę. Karabin czy pistolet musi być łatwy w obsłudze dla osób leworęcznych oraz pozwalać na szybkie i spore modyfikacje w dostosowaniu do wymogów misji. To co kiedyś było zarezerowane dla najlepszych komandosów sił specjalnych, teraz trafia do zwykłych żołnierzy. To kiedy w grze Squad zobaczymy SIGa 320 zamiast Beretty? :)