W sieci zawrzało. Richard Kelly, reżyser otoczonego niemałym kultem Donnie Darko, ogłosił, że planuje nakręcenie kontynuacji filmu, którego debiut miał miejsce przed szesnastu laty. Zdecydowana większość fanów, do dziś chętnie dyskutujących o wielowymiarowej fabule oryginału, jest przeciwna takiemu rozwiązaniu.
Kelly oznajmił w rozmowie z serwisem HMV, że „w tym uniwersum można zrobić coś znacznie większego i ambitniejszego”. Zdaniem reżysera i scenarzysty Donnie Darko, przedsięwzięcie wymagać będzie odpowiednich środków. Z jego słów można wywnioskować, że produkcja ruszy dopiero wówczas, gdy wszystkie kwestie budżetowe zostaną dopięte na ostatni guzik.
Fani oryginału zdążyli już wyrazić swój sprzeciw takiemu rozwiązaniu. Według nich, fabuła Donnie Darko, mimo że wielowymiarowa i łatwo poddająca się rozmaitym interpretacjom, tworzy zamkniętą całość. Z drugiej strony, historia przedstawiona w filmie, a raczej jej fundamentalne kwestie (pozwólcie, że nie będziemy zdradzać zbyt wiele), dają praktycznie rzecz biorąc nieograniczone możliwości w kontekście ewentualnej kontynuacji. Bardzo łatwo jednak sprowadzić całość do totalnego absurdu, co skutecznie udowodnili autorzy nieoficjalnego sequela S. Darko z 2009 roku (Richard Kelly nie ma nic wspólnego z tym obrazem).
Nie sposób też oprzeć się wrażeniu, że Richard Kelly próbuje tym newsem zwrócić na siebie uwagę. W ostatnich latach nie nakręcił niczego ciekawego – filmy Koniec świata i The Box. Pułapka poniosły sromotne klęski. Kontynuacją Donnie Darko chciałby się zająć po premierze swojego najnowszego filmu (szczegółów nie znamy) i być może wykorzysta cały ten zamęt do jego promocji.
Donnie Darko, w którym tytułową rolę zagrał brawurowo Jake Gyllenhaal, został osadzony w latach 80. XX wieku. Film opowiada historię młodego chłopaka, który umyka śmierci, korzystając z rady tajemniczej postaci w przebraniu demonicznego królika. Jednocześnie zostaje poinformowany, że wkrótce nastąpi koniec świata. Donnie podejmuje próbę odwrócenia biegu wydarzeń. Film poniósł sromotną porażkę w kinach (ledwie 1,7 mln dolarów przychodu przy 6-milionowym budżecie), którą zrekompensował jednak sukces wydania domowego.