Premiera Ghost Recon Wildlands odbyła się pomiędzy dwiema produkcjami o snajperach: Sniper Elite 4 i Sniper Ghost Warrior 3. Wszystko wskazuje jednak na to, że najwięcej wrażeń dla wirtualnego strzelca wyborowego oferuje jak narazie właśnie nowy tytuł Ubisoftu, dając nie tylko możliwość dowolnego wyboru zajęcia pozycji strzeleckiej, ale i oddawania strzałów na odległość ponad 1 kilometra! Gracze szybko zaczęli prześcigać się w rekordach zabójstw na dystans, w czym trochę przeszkadzają techniczne blokady nałożone na grę. Jak je obejść?
Celny strzał oddany z odległości ponad 1000 metrów zawsze przynosi ogromną satysfakcję, gdyż jego powodzenie nigdy nie jest gwarantowane. W Wildlands musimy zmierzyć się z uproszczoną balistyką powodującą opad kuli wraz z odległością, grubym i niezbyt precyzyjnym krzyżem lunety oraz przede wszystkim z limitami wyświetlania obiektów na dystans. Wrogowie pojawiają się dopiero, gdy zbliżymy się do nich na 600 metrów i dość szybko znikają gdy przekroczymy ten dystans w tył - nawet pomimo zaznaczenia ich markerem.
Wydawałoby się, że grając w kooperacji będzie można to ominąć, ale nawet wtedy przeciwnicy zaznaczeni przez gracza znajdującego się w ich bezpośredniej bliskości, pojawiają się dla drugiego w odległości 660 metrów, a przy wycofywaniu znikają po przekroczeniu 770 metrów - wraz z markerami. I to wszystko na PC, przy ustawieniach detali na ultra i rysowanej odległości na bardzo daleką. Na szczęście pomimo braku rysowania obiektu, silnik gry pamięta ciągle jego położenie i śledzi lot kuli do samego końca.
Najłatwiejszym sposobem na zachowanie lokalizacji celu (ale i chyba najmniej satysfakcjonującym) jest po prostu drugi gracz przytrzymujący wroga pod pistoletem. Pomimo, że fizycznie nie zobaczymy przeciwnika, marker towarzysza jest widoczny niezależnie od odległości i możemy oddawać strzały kierując się pozycją kolegi. W ten sposób zaliczmy zabójstwa nawet na dystans ponad 2 kilometrów, zgodnie z istniejącym w rzeczywistości rekordem. Innym rozwiązaniem jest strzelanie na ślepo i słuchanie podpowiedzi kolegi, który znajdując się blisko, widzi miejsca, w których lądują nasze strzały.
Strzał na ponad 2 kilometry z pomocą towarzysza
Grając samemu mamy trochę utrudnione zadanie, gdyż żeby widzieć wroga dalej niż choćby 700 metrów, musimy zastosować pewien uciążliwy manewr. Po oznaczeniu celu dronem lub lornetką, musimy przejść do widoku przez lunetę i patrząc cały czas na cel, iść tyłem, aż do uzyskania największej możliwej odległości. Jeśli w czasie marszu opuścimy celownik - przeciwnicy znikną i trzeba będzie powtórzyć całą czynność. Cel w którymś momencie i tak zniknie, ale oznaczający go marker utrzyma się w ten sposób do limitu 1.5 kilometra.
W czasie testów zauważyłem sporo niekonsekwencji. Raz wrogowie rysowani byli w lunecie do limitu 900 metrów - znikali przy 901 i pokazywali się przy 899 metrach, raz sylwetka zniknęła dopiero przy 1000 metrów. Co ciekawe - cywile oraz sicarios, którzy przybyli w pobliże skupiska przeciwników jako posiłki po rozpoczęciu strzelania, byli widoczni cały czas na odległość 850-900 metrów, i to bez konieczności ciągłej obserwacji przez lunetę.
Wiele z tych limitów związanych jest niewątpliwie z balansem rozgrywki, by gra nie była za łatwa (z drugiej strony nie ma tu wpływu wiatru, by nie było zbyt trudno). Lunety dysponują maksymalnie 6 krotnym przybliżeniem, a ostrość obrazu trzymają jedynie do 1000 metrów. Nie mamy także możliwości wyzerowania ich - są z góry ustawione na 100-200 metrów, a dalsze strzały wymagają brania poprawki na grubej i mało precyzyjnej siatce krzyża. Nie wydaje mi się jednak, by zachowanie ciągłości rysowania raz wykrytych wrogów pomiędzy 700, a powiedzmy 1500 metrów było szczególnym ułatwieniem gry, zwłaszcza, że i tak możemy to uzyskać, tylko za pomocą uciążliwego marszu tyłem. Pogarsza to jedynie efekt realizmu i imersji, gdy musimy strzelać do pomarańczowych kółek, zamiast do majaczącej sylwetki.
Do skutecznego prowadzenia ognia na odległości powyżej 1000 metrów przyda się nam karabin MSR, dysponujący największym współczynnikiem obrażeń i penetracji. MSR to realnie istniejący karabin firmy Remington, który wygrał przetarg dowództwa sił specjalnych na precyzyjny karabin snajperski i wszedł do użytku w 2013 roku jako Mk21 Precision Sniper Rifle. Przeznaczony jest do likwidacji celu na skutecznym dystansie 1500 metrów. Do takich strzałów wykorzystuje się optykę firmy Schmidt & Bender, zapewniającej aż 25 krotne przybliżenie lub Leupold Mark 4 o 14 krotnym zbliżeniu.
Używając MSR w grze możemy liczyć na “one shot-one kill”. Testując na tych samych odległościach G28, czyli snajperską wersję karabinka HK417, skuteczny strzał zapewnia jedynie trafienie w głowę. Przy każdym egzemplarzu korzystałem z lunety T5xi i jej krzyż wymuszał mniej więcej takie poprawki jak na screenie - trochę mało precyzyjne przy odległości 850-900 metrów. Dopiero marker 1000 metrów był w miarę dokładny.
W rzeczywistości luneta T5xi produkowana jest przez firmę Steiner i zapewnia przybliżenie od 5 do 25 razy.
Najlepsze miejsca do snajpenia na kilometr to albo dno słonego jeziora, albo okolice Montuyoc i znalezienie góry umożliwiającej równy teren do marszu tyłem - mój wybór padł na okolicę kryjówki Charlie.
Filmik z testów. Widać na nim nieskuteczny ogień z G28 - cel pomimo kilku trafień nie padł, oraz cywila w odległości około 900 metrów, który nie zniknął pomimo zerwania kontaktu wzrokowego.
Elitarny Sniper Ghost Recon Warrior in Wildlands to świetna gra dla wirtualnych snajperów. Miejmy nadzieję, że twórcy w jakieś łatce ułatwią nam trochę życie i przestaną zmuszać do spacerów tyłem!