Wojna o planetę małp
Matt Reeves to reżyser, który dobrze czuje kino gatunkowe. Zaistniał filmem Cloverfield, potem pokazał klasę przerabiając świetny szwedzki horror Pozwól mi wejść, a w 2014 roku przejął kontrolę nad nowa historią o planecie małp. Ewolucja sprawnie kontynuowała wątek Cezara i pokazała, ile emocji może się czaić w komputerowo przerobionych aktorskich kreacjach. Parząc na recenzje, Wojna o planetę małp, wydaje się szczycić tak samo wysoką jakością, jak poprzedniczki. Według nich trylogia znajduje właśnie satysfakcjonującą konkluzję i pokazuje, że nadal można tworzyć produkcje bazujące na innych dziełach, ale pozostające świeże, oryginalne i angażujące.
Atomic Blonde
Współtwórca sukcesu Johna Wicka jest właśnie w trakcie kręcenia drugiej części Deadpoola, a w międzyczasie zdołał stworzyć żeńską wersję historii o niezłym zabijaku wałczącym z hordą anonimowych siepaczy. Charlize Theron, lata 80-te, Berlin, James McAvoy, fenomenalna choreografia walk i pędząca na złamanie karku akcja – oto, czym jest Atomic Blonde. Fanów soczystej sensacji, która nie stroni od krwi, namawiać nie trzeba. Wszystkich innych może odstraszyć fakt, że podobno fabuła (tajna agentka musi odszukać zaginioną listę podwójnych szpiegów i znaleźć zdrajcę) nie do końca trzyma się kupy - zbyt duży nacisk kładziony jest na wizualną ucztę. Ja się nie boję, a Wy?
Prócz tego do kin wchodzą:
Standardowo zapraszam za tydzień do zapoznania się z kolejnym zestawem najciekawszych filmowych premier.