Zalewski śpiewa Niemena i jest to dobre - recenzja płyty - fsm - 26 stycznia 2018

Zalewski śpiewa Niemena i jest to dobre - recenzja płyty

W Polsce chyba nie wypada się chwalić, że się nie zna twórczości Czesława Niemena. Tego więc nie napiszę, ale przyznam się, że potrafię z głowy wymienić może ze cztery mega-hiciory, a żadnego z dziewiętnastu studyjnych albumów mistrza nigdy nie przesłuchałem. Z pomocą dla takich delikwentów, jak ja, przychodzi Krzysztof Zalewski. Fanem Czesława Niemena jest i postanowił go zaśpiewać na współczesną modłę. Efektem jest płyta Zalewski śpiewa Niemena, o której teraz przeczytacie. Krótko, bez obaw!

Niemen to Dziwny jest ten świat, to Jednego serca, Płonie stodoła, to Sen o Warszawie (który poznałem pół życia temu po raz pierwszy jako sampel w utworze Wzgórza Ya-Pa 3, o zgrozo!). Ten pierwszy, pomnikowy, utwór na płycie oczywiście jest. Ten drugi też. Ale poza nimi znajdziemy tam 8 innych, chyba mniej znanych, kompozycji oraz instrumentalne Uutro inspirowane Blue Community. A wszystko zagrane bardzo sprawnie, nowocześnie, z rozbudowanym instrumentarium i pięknymi chórkami autorstwa sióstr Przybysz.

Doloniedola otwiera album i jest fajna, z biglem, prowadzona przez dziarską gitarę, bardzo współczesna (i w sumie nic dziwnego, skoro jest to utwór z ostatniej płyty Niemena, wydanej w 2001 roku). Singlowa piosenka Przyjdź w taką noc wyświetla mi w głowie hasło "swingujące lata 60-te" - krótko, skocznie i na temat. Dziwny świat był już wałkowany na dziesiątki sposobów, sprawdźcie więc też tą wersję - brak tu zaskoczeń, po prostu Zalewski pokazuje, że głosisko ma potężne i nie straszne mu żadne rejestry.

Potem mamy mnóstwo pulsującej sekcji rytmicznej (Status mojego ja), bardzo "zalewsko" brzmiący utwór Począwszy od Kaina (z soczystą gitarową solówką), sporo transowo-progresywnych zagrywek (świetny Pielgrzym i wspomniane już Outro) i niewykorzystana szansa na prawdziwy, rockowy wygrzew (Spojrzenie za siebie). W bonusie dostajemy jeszcze 3 numery w wersji koncertowej i już. I oto minęła godzina z "nowym" Niemenem.

Zalewski śpiewa Niemena to doskonały przykład na poparcie tezy, że dobra muzyka się nie starzeje. Można wziąć klasyczne kompozycje (udekorowane pięknym, niedzisiejszym, kwiecistym językiem, którego w popkulturze coraz mniej), dodać do nich trochę współczesnej wrażliwości, dać do wykonania grupie zdolnych ludzi i bum. Gotowe. Takie proste i takie trudne jednocześnie. Zalewski znowu udowadnia, że piekielnie utalentowanym muzykiem jest i pozostaję niezmiennie ciekawy tego, co będzie dalej.

fsm
26 stycznia 2018 - 14:10