Niczym Hamlet kupić czy nie kupić Switcha? - Improbite - 17 marca 2018

Niczym Hamlet, kupić czy nie kupić Switcha?

Kiedyś pisaliśmy wam wspólnie w Gropiniach na temat Switcha, jak się zapatrujemy na nową konsolkę od Nintendo. Dziś, po wielu walkach ze sobą chcę podzielić się z wami swoją osobistą wojną czy jest ona dobrym zakupem.

Nintendo Switch nie byłoby moją pierwszą konsolą mobilną, ponieważ byłem posiadaczem takich sprzętów jak GameBoy oraz PlayStation Portable. Więc kolejny sprzęt przenośny nie byłby nowością w elektronicznym arsenale. Do dziś żałuję, że nie udało mi się położyć rąk na drugiej konsoli firmy Sony, ale kto by przewidział, że będzie miała ona tak krótki i prawie niezauważalny żywot.

Nowa konsola Nintendo po raz pierwszy sprawiła, że poczułem coś w rodzaju świeżości, jeśli chodzi oczywiście o ten szczególny segment na rynku sprzętów dla graczy. Teraz patrząc na to z szerszej perspektywy, widzę, że jeszcze chwilę będzie istnieć coś w rodzaju Switch’owej ekskluzywności, która coraz bardziej zaczyna zanikać.

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o konsolce hybrydowej, coś we mnie mówiło, że w pewnym sensie już wtedy można było mówić o przyszłości rynku. Dlaczego? A no dlatego, że dziś o tej konkretnej platformie słyszymy co chwila, bo coraz więcej producentów postanawia przygotować swoje produkty na japoński sprzęt.

Co takiego chciałbym zagrać, gdy już Switch trafi w moje ręce?

Odpowiedzi jest wiele, ponieważ lista zaczyna rozciągać się z miesiąca na miesiąc z powodu coraz większej liczby portów, które są w przygotowaniach. Jednak na pewno byłyby to wszystkie produkcje, których bohaterem jest znany nam wszystkim włoski hydraulik Mario. On i jego przygody i nigdy się nie znudzą. Niezależnie ile czasu minie od premiery jego ostatnich przygód.

Kolejnym tytułem, który na pewno bym sprawdził to najnowsza Zelda, ponieważ nie ukryję, że jestem jej fanem, odkąd zagrałem w jedną z wersji dzielnego rycerza na Wii, kiedy jeszcze tej konsolce żyło się dobrze.

Nie ukryję także, że jestem wielkim fanem perypetii duńskich ludzików zrobionych z klocków LEGO. Fajnie byłoby mieć ich w wersji kieszonkowej niezależnie od okoliczności, miejsca czy czasu. Najbardziej sprawdziłbym Police Undercover. Jakoś tak chęć na zostanie policjantem dalej gdzieś się tam przebija do dorosłego życia.

Wiecie, niespełnione marzenie z dzieciństwa, że chłopcy chcą być policjantami, a dziewczynki księżniczkami czy coś takiego. Do tego jeszcze XenoBlades oraz Sonic, jeśli wierzyć informacjom, które niedawno gdzieś podłapałem na temat słynnego niebieskiego jeża, który biega szybciej niż Struś Pędziwiatr.

Czas jednak bym przeszedł do meritum tego tekstu, ponieważ jak wiecie z wyżej, dotyczy on tego, że nie mogę się zdecydować nad jej zakupem.

Argumentem pierwszym, który wręcz rzuca się w oczy to fakt, że jest to przyszłościowy sprzęt i jednocześnie bardzo mobilny, który nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o miejsce i czas zastosowania. Jak wspomniałem wcześniej, wiemy także, że jest to produkt bardzo, ale to bardzo rozwijany. Więc to kolejny argument za tym, by rozważyć zakup konsoli.

Do tego ostatnim argumentem za kupnem byłby fakt, że coraz większa liczba osób, z którymi mam przyjemność współpracować czy dyskutować za pośrednictwem serwisu Twitter powiększa się, więc gra w trybie kooperacji lub przeciw byłaby bardzo przyjemnym rozwiązaniem.

Niestety, jakkolwiek bym nie chciał, jestem zmuszony przejść do minusów takiego finansowego przedsięwzięcia, które dalej jest skierowane w stronę „nie kupować”, „niż „kupować”. Nie wiem, czy to wygrywa ze mną swój własny rozsądek, czy po prostu nie widzę większego sensu w tym, by zaopatrzyć się w Switch’a.

Pierwszym i oczywistym powodem sprzeciwu przed zakupem jest cena, która mimo coraz bardziej odległej premiery dalej uparcie trzyma się na poziomie 1500 – 1700 zł. Za takie pieniądze można złożyć maszynę do grania czy kupić Iphone lub którąś z konsol obecnej (jeszcze nowej) generacji, ale trzeba się pogodzić z faktem, że to będzie sprzęt kanapowy.

Nie możemy zapominać, że Switch sam w sobie dalej jeszcze jest traktowany w niektórych wypadkach jako czysta abstrakcja, która co prawda może zdobywa coraz większą liczbę fanów, ale dalej jest pewnego rodzaju kotem w worku, nieważne jakby ją opisywano.

Taki byłby idealny....

Ostatnim argumentem, który jest i jednocześnie motywatorem, ale i naciska na to, bym się zaopatrzył w konsolę Nintendo, to presja ekipy, która już swoje ma na tym sprzęcie przegrane. Jeśli mam być szczerym to ten tekst właśnie powstaje przez „delikatną” perswazję znajomej z redakcji, w której na co dzień przychodzi mi tworzyć materiały.

Znacie moje za i przeciw, jeśli chodzi o zakup nowej konsoli japońskiej firmy Nintendo. Może ktoś ma podobne rozważania w swojej głowie?

Chętnie dowiem się, także co sądzicie o tym produkcie ogółem. Niezależnie od tego, czy sami zaopatrzyliście się już w swoją konsolę, czy podobnie jak ja jeszcze macie jakiegoś rodzaju opory. Oczywiście swoją argumentację poprzyjcie także przykładami produkcji, które chcielibyście ograć.

Improbite
17 marca 2018 - 18:58