Jedna ze sztuczek produkcji gier, wykorzystana fantastycznie chociażby w serii Yakuza oraz Metro, mówi żeby pokazywać najlepsze co się ma na początku oraz na końcu. Ludzie najlepiej pamiętają pierwsze wrażenie, a zakończenia są jedną z ważniejszych rzeczy w dziele odbieranego przez przeciętnego klienta. Nie wszyscy z sztuczki tej jednakże korzystają, co może zaboleć, szczególnie w przypadku rozwijania gry mobilnej przenosząc ją na duże platformy.
Horizon Chase oraz Dashy Crashy to moje ulubione telefonowe samochodówki. Są ładne, dobrze dostosowują się do platformy docelowej, wydawały mi się tytułami, które dobrze będą się skalować. Rozbudzony obietnicami autorów bardzo długo czekałem na Horizon Chase na konsole i pecety. Czekałem bo kocham Outruna. Czekałem bo podobała mi się stylistyka oryginału. Czekałem bo cieszy mnie kanapowy mutliplayer na 4 graczy. Czekałem bo na telefonie grało mi się w to dobrze. No i się doczekałem.
To co smakowało mi na mobile znacznie mniej posmakowało mi na pececie. Horizon Chase wciąż jest ładne, posiada dużą zawartości i kopiuje rozwiązania ze starych gier nad wyraz sprawnie. Kamera ustawiona jest tak, że trasa dorysowuje się niedaleko przed nami, samochody sprawnie nam przeszkadzają, trzeba zbierać paliwo i sensownie używać turbo. Lekka nadsterowoność dodaje uroku, czuć prędkość, a takich gier już za bardzo też się juz nie robi - w czym węszę sukces i wysokie oceny tej marki. Tylko to nie jest tak miodne jak partia w Ridge Racer, Outruna, czy WipEouta.
Problemem jest tutaj mobilny rodowód wymieszany z przyjęta przez autorów strukturą samej gry. Bo oto rozpoczynając grę na PC po chwili miałem dosyć. Na najpiękniejsze plansze, najciekawsze efekty pogodowe oraz najfajniejsze samochody trzeba czekać, co przy grze o arcade’owych zacięciach jest troszkę dziwne. Początek tego tytułu to po prostu wersja mobile, co jest dla mnie sporą wpadką autorów, szczególnie że w kampanię trzeba grać, żeby zobaczyć dodatkowe trasy, samochody, efekty. Słabo.
Nie bez powodu napisałem we wstępie o telefonowych, a nie mobilnych grach samochodowych. Po prostu PSP wciąż jest dla mnie platformą, która lepiej radzi sobie z grami o nie telefonowym rodowodzie niż telefony. Ridge Racers, Burnout, WipEout, Midnight Club czy właśnie OutRun 2006 na PSP wypadają świetnie. A Horizon ma po prostu szansę Wam smakować coraz lepiej jeżeli nie graliście na mobile, nie znacie dobrze wszystkich jej inspiracji i nie chcecie grać w starsze gry.
Horizon Chase Turbo ma jednak pewną ogromną zaletę, która skłoniła mnie do kilku godzin dobrej zabawy - kooperacyjną kampanię wyścigową. Nie pojedynczy wyścig, ale przechodzenie całej gry, nawet do czterech graczy. Bawiłem się w ten sposób maksymalnie w trzy osoby i zabawa była super - zawsze uwielbiałem wspólne zdobywanie pucharów w Mario Karts, tutaj jest równie zabawnie.
Dobre jest tutaj też wszystko to co w oryginale - charakterystyczna oprawa, ogrom zawartości, przyjemny system jazdy. Nigdzie jednak nie czuć przełomu, iskry bożej, ognia który kazałby mi pobijać własne rekordy. Wydaje mi się, że to zatem idealna produkcja dla kogoś kto lubi wspominać stare tytuły, nie lubi jednak w nie już grać.
To dobra gra, nie kryję jednak mocnego rozczarowania.